sobota, 13 maja 2017

~ 4

Play it
‹ ※ 
Dojechaliśmy do szpitala.
- Leć po jakiegoś lekarza, a ja z nim tu zaczekam. - brat pośpieszył mnie gdy wysiadałam z auta. Pokiwałam głową i wbiegłam do środka.
- Pomocy! - krzyknęłam rozglądając się wokół w poszukiwaniu jakiegoś lekarza.
- O co chodzi? - pośpiesznie podeszła do mnie jedna z pielęgniarek. Spojrzałam na nią i nie wiedziałam co mam powiedzieć. Co się mówi w takich sytuacjach?
- W samochodzie leży chłopak. Pobity. Ma twarz całą we krwi. - odparłam wskazując dłonią na drzwi wyjściowe. Pielęgniarka zawołała ratowników, którzy wzięli ze sobą nosze i pobiegli do auta, a ja zaraz za nimi.
- Co mu się stało? - pielęgniarka spojrzała na mnie gdy zobaczyła twarz nieprzytomnego chłopaka.
- Nie wiem. - odparłam szybko. - Szłam z kolegą do budynku mieszkalnego i wtedy zobaczyłam jak on i drugi chłopak się biją, nie wiem dlaczego, nie wiem kto zaczął, po prostu przestraszyłam się, że on go zabiję. - pokręciłam głową chowając twarz w dłoniach. 
- Już spokojnie. - brat objął mnie jedną ręką i pocałował w głowę. 
- Zabierzcie go środka i wezwijcie doktor Shinhye. - skinęła głową, a ratownicy posłusznie wykonali to co im nakazano. - Jesteście kimś z rodziny? - kobieta spojrzała najpierw na mnie, a potem na mojego brata. Pokręciłam głową, nadal trzymając dłonie na buzi.
- Nie. - odparł spokojnie mój brat.
- Pacjent jest pełnoletni? - zapytała spokojnie, a ja odjęłam dłonie od twarzy, żeby spojrzeć na Youngjae.
- Tak. - odparł kiwając głową. Zmarszczyłam podejrzliwie brwi.
- A jak się nazywa? - spytała, a ja wpatrzyłam się w brata z wyczekiwaniem.
- Przykro mi, ale tego akurat nie wiem. - odetchnęłam cicho z dziwnym uczuciem ulgi. Pielęgniarka nam podziękowała i odeszła. 
- Skąd go znasz? - zapytałam patrząc na budynek szpitala.
- Skąd wiesz, że go znam? - zapytałam obojętnie wsiadając do auta.
- Wiedziałeś, że jest pełnoletni. - skinęłam głową i również wsiadłam.
- Bo w naszej szkole wszyscy są pełnoletni? - zapytał sarkastycznie.
- No fakt. - odparłam i odwróciłam głowę w bok. W samochodzie przez całą drogę trwała cisza, bardzo niezręczna cisza. To pierwszy raz od wielu lat gdy siedząc razem, nie rozmawiamy ze sobą. Westchnęłam cicho, ale nadal się nie odezwałam. Wpatrywałam się w uliczne lampy, które powoli zaczynały jarzyć się ciepłym światłem i wyobrażałam sobie jakby to było gdybym poszła na studia w swoim rodzinnym mieście. Może wszystko by wyglądało inaczej, ale ja chciałam być jak najbliżej brata, który mnie okłamuję i wystawia do wiatru. Ponownie westchnęłam kręcąc głową, a Youngjae zaparkował samochód pod schodami do skrzydła mieszkalnego.
- Wszystko w porządku? - zapytał, a ja spojrzałam na niego bez słowa. Nie słysząc ode mnie odpowiedzi spojrzał na moją twarz. Uśmiechnęłam się słabo do niego i wysiadłam z auta po czym weszłam po schodach i obejrzałam się za siebie. Brat cały czas siedział w samochodzie. Spuściłam wzrok na ziemię i pokręciłam głową po czym weszłam do środka. Weszłam na odpowiednie piętro i skierowałam się do swojego pokoju. Pod drzwiami znalazłam pudełko owinięte czerwoną kokardką. Zaskoczona rozejrzałam się po korytarzu z myślą, że może znajdę osobę za to odpowiedzialną, niestety, a może i na szczęście nikogo nie było. Wzruszyłam ramionami i weszłam do pokoju, po czym zamknęłam za sobą drzwi. Rzuciłam plecak na krzesełko przy biurku, a sama usiadłam na łóżko z pudełkiem w dłoni. Odwinęłam powoli wstążkę i odłożyłam ją na bok. Wzięłam cichy wdech i zdjęłam górną część pudełka. Wyjęłam papier, który leżał na wierzchu, a w środku było kolejne białe pudełko. Zmarszczyłam brwi myśląc, że to głupi żart, ale gdy wyjęłam to pudełko okazało się, że to telefon. Jeden z nowszych i droższych telefonów. Wtedy przypomniał mi się chłopak, który wpadł na mnie. Brunet, z szerokim uśmiechem na twarzy, przez którego potłukł się mój stary telefon. Pokręciłam głową i odkładając pudełko na stolik obok łóżka zauważyłam małą karteczkę. Wyjęłam ją i rozwinęłam. ‘Jeszcze raz przepraszam za zniszczenie Twojego telefonu. Obiecałem, że kupie Ci nowy i kupiłem. Mam nadzieję, że będzie Ci służyć.’. Pokręciłam głową i odłożyłam wszystko na bok. Wykąpałam się, wróciłam do łóżka i położyłam się spać.
Następnego dnia obudziłam się przed szóstą, ale nie mogąc dalej zasnąć podniosłam się z łóżka. Miałam dzisiaj na dziewiątą, więc miałam dobre dwie i pół godziny dla siebie. Wyjrzałam za okno. Pomimo wczesnej godziny słońce oświetlało wszystko w swój magiczny sposób, który sprawiał, że chociaż na chwilę rzeczywistość i świat nas otaczający wydawał się piękny i spokojny. Przebrałam się szybko w szare dresy. Związałam włosy w wysokiego kucyka. Wzięłam swoją mp4, założyłam buty do biegania, na wszelki wypadek wzięłam jeszcze portfel i wyszłam z pokoju. Wkładając słuchawki do uszu i włączając muzykę wyszłam z budynku i zeszłam na dół. Ruszyłam spokojnym truchtem w kierunku bramy uniwersytetu. Wybiegłam z terenu i skręciłam w prawo. Przebiegłam pierwszą dzielnicę, potem drugą, trzecią i czwartą. Gdy wbiegłam do piątej zwolniłam tempo i zaczęłam iść spokojnym krokiem. Spojrzałam na godzinę na mp4. Była siódma dwadzieścia, a w moim brzuchu zaczęło burczeć. Ciesząc się z wziętego portfela weszłam do najbliższej, otwartej kawiarni. Zamówiłam sobie kawę i kanapę, zapłaciłam i usiadłam do wolnego stolika. 
- O to pani zamówienie. - spojrzałam na dziewczynę, która przyniosła mi mój napój i kanapkę na tacy.
- Yehri? - zapytałam zdziwiona. - Co Ty tutaj robisz?
- Miyun błagam Cie nikt nie może się dowiedzieć, że tu pracuję. - dziewczyna postawiła tacę na stolik i złapała mnie za dłoń.
- Ale dlaczego? Wstydzisz się? - uniosłam brew przypominając sobie jej kontakty z chłopakami.
- Nie, to nie tak. - pokręciła głową i usiadła na przeciwko mnie.  - Po prostu nie chce, żeby ktokolwiek wiedział o tym. - westchnęła cicho i spuściła wzrok na swoje dłonie.
- Hej, nie powiem nikomu, jeśli Ty mi powiesz o co tutaj chodzi. - odparłam cicho, ale spokojnie. Uniosła na mnie wzrok.
- Nie mogę. - pokręciła głową. - Po prostu nie mów nic nikomu, bo zaczną się pytania, których ja chce uniknąć. - dodała ponownie kierując na mnie wzrok.
- A co z Namjoonem? - zmarszczyłam brwi przypominając sobie o ich relacji - On wie o tym? - zapytałam na co dziewczyna cicho parsknęła. Spojrzałam na nią zdziwiona.
- Namjoon nawet jeśli by się dowiedział to by się tym nie przejął. On jest zajęty robieniem kariery futbollisty. Nie widujemy się prawie w ogóle. - odparła kręcąc głową. 
- Przykro mi. - powiedziałam cicho spuszczając z niej wzrok na swoje dłonie. 
- Nie trzeba, mi przestało po jakimś czasie. - odparła obojętnie. - No nic. Smacznego. - dodała podnosząc się i wróciła do swoich obowiązków. Popatrzyłam na nią nie rozumiejąc do końca zaistniałej sytuacji, ale w tym czasie mój żołądek znowu się odezwał domagając się jedzenia. Jedząc kanapkę, którą popijałam kawą co chwila zerkałam na Yehri, przyłapując ją na tym, że się na mnie patrzy. Pokręciłam głową, zjadłam do końca i podniosłam się.
- Widzimy się dzisiaj na zajęciach? - Yehri uśmiechnęła się do mnie miło.
- Jasne. - odwzajemniłam jej uśmiech i wyszłam z kawiarni po czym znowu zaczęłam biec w stronę uniwersytetu.
Po wziętym prysznicu wyszłam z pokoju rozczesując włosy szczotką. Miałam jeszcze czterdzieści minut do pierwszych zajęć, więc na spokojnie mogłam się przygotować. Wysuszyłam włosy robiąc lekkie fale, pomalowałam się dokładnie, ubrałam się i chowając pudełko z telefonem do plecaka wyszłam z pokoju. Udając się na pierwsze zajęcia rozglądałam się w poszukiwaniu chłopaka poznanego kilka dni wcześniej. 
- Miyun. - spojrzałam na bruneta, który uśmiechał się do mnie.
- Hoseok. - odwzajemniłam jego uśmiech.
- Jak Ci się podoba u nas w szkole? - uniósł brew opierając się o ścianę, ale cały czas nie odrywając ode mnie wzroku.
- Bardzo. - pokiwałam głową.
- Nikt Cię nie zaczepia? - zapytał marszcząc brwi.
- Nikt. - uśmiechnęłam się miło do niego.
- Mam taką nadzieję, ale w razie czego to pamiętaj, że możesz mi o wszystkim powiedzieć. - powiedział miłym, ale poważnym tonem głaszcząc delikatnie moje ramię.
- Będę pamiętać. - odparłam spokojnie. Uśmiechnął się do mnie.
- Ja już muszę iść, ale może widzimy się na obiedzie? - uniósł brew.
- Czemu nie. - odparłam miło, ale niepewnie.
- To świetnie. - uśmiechnął się szeroko i zsunął dłoń z mojego ramienia. - To do zobaczenia. - powiedział miło i odszedł idąc kawałek tyłem i nie odrywając ode mnie wzroku, po czym odwrócił się, ale za nim zniknął w tłumie ludzi spojrzał ostatni raz na mnie cały czas się uśmiechając.
Pokręciłam głową z delikatnym uśmiechem i spojrzałam na plan zajęć po czym udałam się na pierwszą lekcję. 
- Dzień dobry wszystkim. - nauczyciel przywitał się z nami, patrząc na nas znad okularów, które miał na nosie. Dzisiaj jego twarz nie była tak gładka jak na poprzednich zajęciach, ale miał spory zarost, który dodał mu wyglądu bardziej poetyckiego. 
- Dzień dobry. - odpowiedzieliśmy chórem. Spojrzałam na krzesełko obok, które ostatnio zajmował Taehyung.
- Miyun. - nauczyciel skierował się do mnie. Spojrzałam na niego i poprawiłam się na krzesełku.
- O co chodzi? - zapytałam spokojnie.
- Gdzie się podziewa Twój kolega? - uniósł brew zdejmując okulary i trzymając je w dłoni.
- Nie mam pojęcia. - odparłam szczerze. Nauczyciel pokiwał głową i wrócił do omawiania książki. Spojrzałam z powrotem na puste miejsce obok siebie i zastanawiając się co się dzieję z chłopakiem wróciłam wzrokiem na nauczyciela.
Po skończonych kolejnych zajęciach udałam się na następne zajęcia. Weszłam na salę i rozejrzałam się w poszukiwaniu Yehri, ale nigdzie jej nie było. Podeszłam więc do nauczyciela z zapytaniem czy dziewczyna pojawiła się w szkole.
- Widział pan może.. - zatrzymałam się przypominając sobie, że nie mam zielonego pojęcia jak dziewczyna ma na nazwisko. - Tą dziewczynę, z którą zazwyczaj ćwiczę? - zapytałam zwracając tym jego uwagę na siebie.
- Chodzi Ci o Yoo Yehri? - uniósł brew lustrując mnie powoli wzrokiem.
- Tak. - chyba. Pokiwałam głową patrząc na niego spokojnie, ale czując się niezręcznie z nieznanego mi powodu. 
- Nie widziałem jej, a Ty jak się nazywasz? - skrzyżował ręce na klatce piersiowej prostując się i patrząc na mnie.
- Sung Miyun. - skłoniłam mu się delikatnie. - Dziękuję za informację. - dodałam i odeszłam szybko. Skoro nie ma Yehri to zajęcia z tańca mogłam sobie odpuścić na dzisiaj. Wyszłam z sali i skierowałam się do tylnego wyjścia z budynku, które prowadziło do otoczonego murami, małego, ale przepięknego ogrodu. Zeszłam po trzech schodkach i weszłam na ścieżkę wyłożoną kamieniami. Rozglądając się wokół zauważyłam, że jest tu wiele różnych i pięknie kwitnących kwiatów. Ogród był kolorowy i nie chciało się odrywać od niego wzroku. Usiadłam na jednej z drewnianych ławeczek i dalej przyglądałam się całemu ogrodowi.
- Mogę się przysiąść? - usłyszałam znajomy głos.
- Oczywiście. - odparłam nie patrząc na chłopaka, który zajął miejsce obok mnie.
- Co tutaj robisz? - zapytał spokojnie. Wzruszyłam ramionami.
- Mam wolną godzinę, więc nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. - odparłam kierując na niego wzrok. - A Ty?
- Nie chciało mi się iść na nudne zajęcia z fizyki. - odparł wzruszając ramionami.
- Rozumiem. - pokiwałam głową, a brunet uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłam jego uśmiech po czym przypomniałam sobie coś, więc zdjęłam szybko plecak z pleców i otworzyłam go. 
- Nie mogę tego przyjąć. - odparłam wyjmując pudełko z telefonem z plecaka i podając je brunetowi.
- Popsułem Twój telefon, więc musisz to przyjąć. - odparł kładąc swoją dłoń na moją. 
- Ale nie rozumiesz. - pokręciłam głową. - On jest za drogi. Mój stary telefon był z pięć razy tańszy od tego. - dodałam kierując z powrotem wzrok na bruneta. 
- To policz sobie jeszcze odszkodowanie za to, że się przewróciłaś przeze mnie. - skinął głową popychając delikatnie pudełko w moją stronę.
- Nie, proszę, on naprawdę był za drogi. - powiedziałam widząc, że brunet powstrzymuję delikatnie śmiech. - Z czego się śmiejesz? - zapytałam wybita z tropu.
- Na pewno nie z Ciebie, po prostu jestem zdziwiony. - powiedział zabierając dłoń ode mnie i opierając obie dłonie po obu swoich bokach.
- Dlaczego? - zapytałam marszcząc brwi.
- Jesteś pierwszą dziewczyną, która nie chce przyjąć ode mnie prezentu. - odparł spokojnie.
- Widzisz, nie jestem taka jak wszystkie. - odparłam oburzona tym co powiedział i podniosłam się z ławki zostawiając na niej pudełko z telefonem.
- Nie, poczekaj. - podniósł się szybko i złapał mnie za nadgarstek. - Źle mnie zrozumiałaś. Nie chciałem Cię urazić, przepraszam jeśli odebrałaś to jako obrazę. - dodał patrząc mi w oczy i cały czas trzymając mnie za nadgarstek.
- A więc co chciałeś zrobić? - zapytałam wyrywając spokojnie swój nadgarstek.
- Chciałem Ci powiedzieć, że jesteś inna, wyjątkowa, nie lecisz na pieniądze ani na drogie prezenty. Bardzo mi to imponuję. - dodał z uśmiechem na twarzy, przeczesując placami włosy.
- Oh, no dziękuję. - skinęłam mu delikatnie głową, a chłopak podniósł z powrotem pudełko i włożył mi je w dłonie.
- Ale naprawdę weź to. Chcę w jakikolwiek odkupić swoje winy i pokazać, że nie tylko potrafię niszczyć, ale też naprawiać i budować. - powiedział miło. Spojrzałam na jego dłonie, które ściskały moje na pudełku.
- Chyba nie mam innego wyjścia. - uniosłam wzrok na niego. Brunet uśmiechał się cały czas ukazując rząd białych zębów.
- Nie masz. - odparł ze śmiechem. - Miło było Cię widzieć. - dodał, ukłonił się delikatnie, całując wierzch mojej dłoni, po czym wyprostował się i odszedł. W tym samym czasie rozbrzmiał dźwięk dzwonka oznajmiający koniec zajęć i przerwę obiadową. Schowałam szybko pudełko z telefonem do plecaka i ruszyłam do drzwi. Weszłam do środka i udałam się na stołówkę. Gdy kupiłam sobie jedzenie i znalazłam wolny stolik, usiadłam spokojnie. 
- Hej. - Hoseok usiadł na przeciwko mnie.
- Hej. - uśmiechnęłam się do niego i napiłam się zakupionej wody. - Jak zajęcia? - zapytałam patrząc spokojnie na bruneta.
- Dobrze, tylko strasznie się dłużą, a Twoje? - uniósł brew, patrząc na mnie i zaczynając jeść.
- W porządku, miałam jedną godzinę wolną, bo moja partnerka się nie zjawiła. - pokiwałam głową delikatnie na boki i zaczęłam jeść. 
- Dlaczego? - zapytał spokojnie.
- Nie wiem. - wzruszyłam delikatnie ramionami.
- A kto jest Twoją partnerką? - uniósł brew cały czas na mnie patrząc.
- Yoo Yehri. - powiedziałam pamiętając jak nazwał dziewczynę nauczyciel.
- Ta Yehri? - odłożył pałeczki na stół i otarł usta chusteczką.
- Znasz ją? - zapytałam zaskoczona.
- To dziewczyna mojego przyjaciela. - pokiwał głową i napił się wody.
- Namjoon jest Twoim przyjacielem? - zapytałam jeszcze bardziej zdziwiona.
- Tak. Dlaczego Cię to tak dziwi? - Hoseok przechylił głowę delikatnie w bok, a ja poczułam jak moje policzki robią się czerwone. Dopiero teraz spostrzegłam, że zachowywałam się tak jakbyśmy znali się nie wiadomo ile, a znamy się przecież kilka dni. - Wszystko w porządku?
- Tak. - odparłam spokojnie i wzięłam cichy, ale głęboki wdech. - Nie wiedziałam, że wszyscy tutaj są przyjaciółmi. - dodałam dokańczając swoją sałatkę. 
- Miyun uwierz mi, że nie wszyscy. - powiedział patrząc na mnie. 
- Nie rozumiem. - pokręciłam głową. 
- Chyba na razie dla Ciebie tak będzie lepiej. - skinął głową i napił się wody. Podniosłam się i wzięłam swój plecak.
- Ja już będę się zbierać. Miło było. Do później. - skinęłam mu głową z uśmiechem i szybko od niego odeszłam. Hoseok nie zdążył nic powiedzieć, bo chwilę później szłam już w stronę wyjścia z uniwersytetu. Zamówiłam taksówkę pod bramę uniwersytetu i odczekałam kilka chwil za nim przyjechała.
- Gdzie panienkę zawieźć? - starszy pan spojrzał na mnie we wsteczny lusterku.
- Do szpitala. - odparłam spokojnie kładąc plecak na kolanach. Kierowca pokiwał głową i odjechał spod bramy. Po kilkudziesięciu minutach byliśmy już pod szpitalem. Zapłaciłam, wysiadłam i ruszyłam do środka. Podeszłam do recepcjonistki i położyłam niepewnie dłonie na blacie.
- Czym mogę służyć? - zapytała nie patrząc na mnie.
- Przywieźliśmy tu wczoraj młodego chłopaka, po bójce, miał całą zakrwawioną buzię. - odparłam próbując przypomnieć sobie jak najwięcej szczegółów.
- A tak, sala numer siedem. - powiedziała obojętnie, kiwając głową i nadal nie rzucając na mnie nawet jednego spojrzenia. Odeszłam od recepcji i udałam się do wskazanej sali. Wzięłam głęboki wdech i weszłam do sali, w której było słychać pracę maszyn. Spojrzałam na chłopaka, który leżał na łóżku i cicho zamknęłam za sobą drzwi. Usiadłam na krzesełku przy jego łóżku i spojrzałam na jego twarz. Miał spuchnięte oboje oczu, rozciętą i zsiniałą dolną wargę, rozcięty łuk brwiowy i prawdopodobnie złamany, ale już nastawiony nos. Westchnęłam cicho i pokręciłam głową chowając twarz w dłoniach. Nie mogłam uwierzyć w to, że ludzie potrafią być tacy wredni, że potrafią aż tak krzywdzić siebie nawzajem. 
- Kim jesteś? - usłyszałam cichy i zachrypnięty głos. Uniosłam wzrok na chłopaka, który ledwo otwierał oczy, ale patrzył na mnie. - I co tu robisz?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz