sobota, 3 czerwca 2017

~ 13

- Miyun.. - ktoś delikatnie potrząsnął moim ramieniem, wybudzając mnie z głębokiego snu.
- O co chodzi? - zapytałam zaspana otwierając delikatnie oczy. Przed moją twarz była twarz Jimina. - Co Ty tutaj robisz? - zapytałam zdziwiona podnosząc się powoli.
- Chciałem sprawdzić co z Tobą. - uśmiechnął się miło i usiadł obok mnie na sofie. Oparłam głowę o jego ramię próbując rozbudzić się do końca. - Jak się czujesz?
- Wszystko mnie boli. - odparłam z niesmakiem.
- Musisz wziąć leki, które przepisała Ci Pani doktor. - wysunął do mnie dłoń na której było kilka tabletek. Westchnęłam cicho, ale bez protestu wzięłam leki i popiłam je wodą, którą również przyniósł mi Jimin.
- Gdzie Cztery? - zapytałam marszcząc brwi. Panująca cisza w jego mieszkaniu sprawiała, że czułam się jakoś dziwnie.
- Śpi. - Jimin wzruszył ramionami.
- To jak tu wszedłeś? - spojrzałam na niego zaskoczona.
- Cztery mnie wpuścił, a potem znowu się położył. - odparł spokojnie opierając się plecami o sofę.
- Jadłeś już śniadanie? - zapytałam kierując wzrok na zegarek, który wskazywał godzinę dziewiątą trzydzieści.
- Jak tylko się obudziłem to ubrałem się i przyjechałem tutaj, więc nie. - odparł spokojnie, a ja powoli podniosłam się z sofy.
- To pozwól, że Ci coś zrobię. - uśmiechnęłam się miło do niego.
- Poczekaj. - chłopak pokręcił głową. - U niego w lodówce zawsze jest pusto, więc ubierz się, a ja zabiorę Cię na przepyszne śniadanie. - uśmiechnął się do mnie, a ja pokiwałam głową i odwzajemniłam jego uśmiech. Wyjęłam z torby czyste ubrania i świeżą bieliznę, po czym poszłam do łazienki. Wzięłam szybki, ale delikatny prysznic, wysuszyłam włosy, pomalowałam się starając się jak najbardziej ukryć siniaki i ubrana wyszłam z łazienki.
- Wybierasz się gdzieś? - głos Cztery, który był lodowaty przeszył moje ciało na wylot. Odwróciłam się delikatnie w jego stronę widząc jak ubrany w same spodnie dresowe opiera się o framugę od drzwi kuchennych i miesza łyżeczką w kubku.
- Tak. - odparłam spokojnie i usiadłam na sofie, żeby ubrać buty.
- A gdzie i z kim? - skierował swój wzrok na mnie.
- Ze mną, na śniadanie. - Jimin, który wszedł do mieszkania z klatki schodowej skierował swój wzrok na siwowłosego chłopaka.
- Sam mógłbym ją tam zabrać. - Cztery zmierzył Jimina od głowy do stóp lodowatym spojrzeniem.
- Zajmij się lepiej swoim skarbem. - odparłam znudzonym tonem głosu i podniosłam się z sofy.
- Skarbem? - Jimin spojrzał na mnie rozbawiony.
- To nie Twoja sprawa Park. - głos Cztery przyprawił mnie o ciarki. - Następnym razem jak będziesz chciała się gdzieś wybrać to możesz powiedzieć to mi. - spojrzałam na niego czując jak rosną mi nerwy.
- Nie mam ochoty nigdzie wychodzić z Tobą. - syknęłam w jego stronę i razem z Jiminem wyszłam z jego mieszkania.
- Powiesz mi co się stało, że tak do niego podchodzisz? - Jimin otworzył mi drzwi od czarnego Jeepa i pomógł mi wsiąść.
- Co masz na myśli? - zapytałam spokojnie kierując na niego wzrok gdy usiadł za kierownicą.
- Nie byłaś wcześniej dla niego taka oschła. - Jimin wzruszył delikatnie ramionami ruszając spokojnie samochodem.
- Dostaję po prostu to na co zasłużył. - odparłam spokojnie. Jimin pokiwał bez słowa głową i już dalej nie drążył tego tematu.
Zatrzymaliśmy się pod knajpką, w której pracuję Yehri.
- Jimin, a może zjemy gdzieś indziej? - zapytałam pamiętając słowa przyjaciółki o tym by nikt nie wiedział o tym, że ona tu pracuję.
- Coś nie tak jest z tym miejscem? - zmarszczył brwi kierując wzrok na mnie.
- Nie, po prostu wolałabym zjeść gdzieś indziej. - odparłam kierując wzrok na jego buzie.
- Nie chcesz zobaczyć się z Yehri? - uniósł brew gasząc silnik.
- Skąd Ty? - rozszerzyłam delikatnie oczy na jego słowa.
- Ja wiem naprawdę dużo. - roześmiał się cicho i wysiadł z auta, po czym szybkim krokiem podszedł do moich drzwi i pomógł mi wysiąść.
Weszliśmy do środka i usiedliśmy przy stoliku przy oknie.
- Część. - uśmiechnięta Yehri podeszła do nas z notesem w dłoni. - Co dla was?
- Hej. - uśmiechnęłam się do dziewczyny i zamówiłam sobie kanapkę z kiełkami.
- A dla Ciebie? - dziewczyna spojrzała na Jiina, który wpatrywał się w coś za oknem.
- Halo, ziemia do Jimina. - pstryknęła mu placami przed twarzą. Chłopak potrząsnął głową i skierował swój wzrok na nią.
- Dla mnie to samo. - odparł spokojnie i skinął jej delikatnie głową.  Yehri zapisała wszystko i wróciła do swojej pracy. Siedzieliśmy w ciszy, a ja czułam wzrok obecnych tu ludzi na sobie. Spuściłam głowę w dół czując się niekomfortowo.
- Nie zwracaj na nich uwagi. - Jimin odezwał się miło, a ja na niego nie spojrzałam. - Ej, Miyun nie zwracaj na nich uwagi. - dodał kładąc swoją dłoń na moją.
- Przepraszam. - podeszła do nas mała dziewczynka.
- O co chodzi? - Jimin skierował swój wzrok na nią, ale ona wpatrywała się we mnie.
- Czy to on Ci to zrobił? - spojrzałam na nią marszcząc brwi.
- Co masz na myśli? - zapytałam wpatrując się w jej duże brązowe oczka.
- Jesteś strasznie pobita. Czy to on Ci zrobił? - zapytała wskazując na Jimina.
- Nie. - odparłam szybko, kręcąc głową. - Dlaczego tak myślisz?
- Bo przed chwilą taka dziewczyna powiedziała, ze to on Ci to zrobił. - odparła kładąc swoją malutką dłoń na moją. - Walcz o siebie. - powiedziała twardo i szybko odeszła. Spojrzałam na Jimina, który nie pokazywał żadnych emocji.
- Może lepiej chodźmy stąd. - powiedziałam cicho podnosząc się ze swojego miejsca.
- Nie, siedź. - Jimin pokręcił głową kierując na mnie swój wzrok.
- Ale Jimin.. - zaczęłam cicho.
- Nie Miyun, powiedziałem siedź. - skinął głową, a po chwili inna pracowniczka przyniosła na nasze zamówienia. Podziękowaliśmy jej i zajęliśmy się jedzeniem.
- Zbierajmy się. - Jimin, który przez cały nasz posiłek nie odezwał się ani słowem, podniósł się ze swojego miejsca zostawiając należność za zamówienie na stoliku.
- No dobrze. - odparłam cicho i również się podniosłam. Pomachałam Yehri na pożegnanie i wyszliśmy z budynku. - Gdzie teraz? - spojrzałam na chłopaka, który otworzył dla mnie drzwi od samochodu.
- Odwiozę Cię do mieszkania Cztery, a sam muszę coś załatwić. - odparł pomagając mi wsiąść. Pokiwałam głową i bez słowa czekałam, aż chłopak sam wsiądzie.
[***]
- Jak było? - Cztery spojrzał na mnie znad ekranu telefonu gdy weszłam do jego mieszkania.
- Normalnie. - wzruszyłam ramionami i usiadłam w fotelu.
- Dlaczego się tak zachowujesz? - odłożył telefon na stolik zakładając po męsku nogę na nogę.
- To znaczy jak? - zapytałam obojętnie.
- Właśnie tak. - skinął głową w moim kierunku.
- Nie jesteśmy przyjaciółmi, więc nie muszę traktować Cię jakoś specjalnie. - odparłam obojętnie.
- Nie zachowywałaś się tak wcześniej. - zmarszczył brwi opierając się plecami o sofę.
- A teraz się zachowuję. To jest jakiś problem dla Ciebie? - uniosłam brew, a w tym samym czasie z łazienki wyszła ta sama dziewczyna, która kompletnie pijana przyszła z Cztery do jego mieszkania. Gdy na nią spojrzałam odruchowo parsknęłam śmiechem.
- Masz jakiś problem? - spojrzała na mnie mierząc mnie od góry do dołu.
- Ja nie mam. - odparłam próbując się nie roześmiać.
- Chyba widzę, że masz. - powiedziała ostro po czym podeszła do Cztery i usiadła mu na kolanach. Widząc minę Cztery nie mogłam się powstrzymać i wybuchnęłam śmiechem.
- Przepraszam, ale pójdę zrobić sobie herbatę. - powiedziałam śmiejąc się cicho i podniosłam się ze swojego miejsca. Gdy ruszyłam w kierunku kuchni poczułam mocne szarpnięcie za włosy, przez które cofnęłam się do tyłu.
- Posłuchaj mnie idiotko, on nie jest Twój i nie będzie, on jest mój, a teraz wypierdalaj. - dziewczyna, która szarpnęła mnie za włosy syknęła mi do ucha po czym mocno mnie popchnęła przez co przewróciłam się na ziemię. Zassałam mocno powietrze czując koszmarny ból w żebrach i oparłam się dłońmi o posadzkę nie mogąc złapać tchu.
- Miyun. - przerażony Cztery podbiegł do mnie, żeby sprawdzić co ze mną. Przewróciłam się na plecy z całych sił próbując złapać oddech. Dotknęłam żeber, żeby sprawdzić czy nic mi nie jest, ale na szczęście nie poczułam krwi. Cztery podniósł mnie ze strachem z ziemi i położył mnie na sofie.
- Wypierdalaj stąd! - Cztery krzyknął i wyrzucił dziewczynę ze swojego mieszkania po czym podbiegł do mnie szybko widząc, że straciłam przytomność.

piątek, 2 czerwca 2017

~ 12

Podniosłam się z łóżka trzymając dłoń na żebrach.
- Uspokójcie się oboje. - powiedziałam twardo stając między chłopakami.
- To niech on stąd wypierdala. - Cztery skinął głową na Baekhyuna, który nie odrywał wzroku od niego.
- Co tu się dzieję? - do sali wszedł Jimin, który od razu na mnie spojrzał. - Miyun dlaczego Ty nie leżysz w łóżku? - zmarszczył brwi podchodząc do mnie.
- Bo Ci idioci się kłócą. - pokręciłam głową łapiąc się chłopaka gdy ugięły się pode mną nogi. Cztery od razu do mnie podszedł i bez wahania, ale delikatnie wziął mnie na ręce i położył mnie do łóżka.
- Wypierdalaj stąd. Masz trzy sekundy. - Cztery spojrzał na Baekhyuna gdy przykrył mnie do pasa kołdrą.
- To Ty się stąd wynoś. - Baekhyun spojrzał na mnie po chwili wracając wzrokiem na Cztery. Cztery wyprostował się powoli i odwracając się uderzył Byuna z pięści w twarz. Baekhyun przewrócił się na krzesełko, które razem z nim przewróciło się na ziemię.
- Hej! - krzyknęłam zrywając się z łóżka. Szybko tego pożałowałam przewracając się na łóżko, gdy poczułam ostry ból żeber.
- Wynoś. Się. Stąd! - Cztery wycedził przez zęby podnosząc Baekhyuna za kołnierz od koszulki i wyrzucił go z sali po czym zamknął drzwi.
- Cztery. - Jimin szepnął przerażony.
- Co jest? - spojrzał na niego szybko słysząc jego ton.
- Wezwij lekarza. - odparł szybko wskazując na plamę krwi na mojej koszulce.

[dwie godziny później]
Otworzyłam oczy nie czując żadnego bólu. Zmarszczyłam brwi gdy poczułam jakąś rurkę w gardle. Podniosłam powoli rękę i dotknęłam rurki, która wystawała z moich ust.
- Zaraz Ci to wyjmą. - usłyszałam głos Cztery, a potem zauważyłam jak wyszedł z sali i wrócił z pielęgniarką i lekarką.
- Jak się czujesz? - Shinhye uśmiechnęła się do mnie gdy pielęgniarka uporała się z urządzeniem, które pomagało mi oddychać.
- Nijak. - odparłam zachrypniętym głosem i napiłam się wody, którą podała mi pielęgniarka.
- To znaczy? - brunetka zmarszczyła brwi zapisując coś najprawdopodobniej w mojej karcie.
- Nie czuję nic, kompletnie nic. - pokręciłam głową.
- To pewnie od morfiny. - Cztery ponownie siedział na krzesełku obok mojego łóżka.
- Pewnie tak. Miyun jesteś strasznie poobijana. Nie możesz wykonywać żadnych gwałtownych ruchów, bo żebra muszą Ci się pozrastać, a jeśli nie będziesz wykonywać moich zaleceń żebra mogą uszkodzić Ci narządy wewnętrzne, a nawet mogą przebić Ci płuca, więc musisz na siebie uważać. - powiedziała powoli, ale stanowczo. Pokiwałam głową i spojrzałam na Cztery, który mi się przyglądał.
- Kiedy będzie mogła wyjść? - Cztery skierował swój wzrok na Shinhye.
- Gdy tylko skończy się jej kroplówka. - skinęła głową i wyszła. Oparłam się powoli o poduszkę i westchnęłam ciężko.
- Nie możesz sama zamieszkać. - głos Cztery był spokojny, ale twardy i stanowczy. Spojrzałam na niego marszcząc brwi.
- Ale z chłopakami też nie mogę. - pokręciłam głową przypominając sobie słowa Namjoona.
- Zamieszkasz ze mną. - powiedział spokojnie. Rozszerzyłam mocno oczy na jego słowa.
- Jeszcze kilka dni temu odpychałeś mnie od siebie rękami i nogami, a teraz mi proponujesz, żebym z Tobą zamieszkała? - zapytałam z niedowierzaniem w głosie.
- Ja Ci nic nie proponuję. - odparł spokojnie. - Ja Cię tylko informuję.
- Jesteś niemożliwy. - pokręciłam głową i zamknęłam ponownie oczy.
Gdy kroplówka się skończyła, tak jak powiedziała Shinhye wyszłam ze szpitala, a teraz byłam w drodze do mieszkania Cztery. Czułam w środku, że to się dobrze nie skończy, ale nie chcąc dyskutować z nim, przez całą drogę nie odezwałam się słowem. Zatrzymaliśmy się w jednej z biedniejszych dzielnic i wysiedliśmy z taksówki. Podziękowałam i zapłaciłam kierowcy, a Cztery wziął moją torbę, którą przywiózł mi Jimin. Weszliśmy do środka jednego z bloków, a potem z trudnościami weszliśmy na czwarte piętro.
- Czy to ma jakiś związek ze sobą? - spojrzałam na Cztery gdy weszliśmy do jego mieszkania.
- To znaczy? - Cztery zamknął drzwi za nami i postawił moją torbę na sofie.
- Twoje imię i piętro. - odparłam delikatnie rozbawiona. Chłopak spojrzał na mnie znudzonym i obojętnym spojrzeniem po czym bez słowa ruszył w głąb mieszkania.
- Luksusów tu nie ma, ale przynajmniej będziesz bezpieczna. - powiedział wyjmując butelkę wody z lodówki.
- Skąd znasz się z chłopakami? - zapytałam siadając na fotelu w salonie.
- To długa historia, która nie powinna Cię interesować. - odparł chłodnym tonem dając mi do zrozumienia, że nie będzie dalej ciągnął tego tematu. Westchnęłam cicho i powoli się oparłam. - Boli? - Cztery zmarszczył brwi widząc grymas na mojej twarzy.
- Trochę. - odparłam próbując brzmieć spokojnie.
- Pobladłaś. - skinął głową w moją stronę.
- To nic takiego. - wzruszyłam delikatnie ramionami.
- Zobaczymy. - pokręcił głową i napił się wody.

Wieczorem przyszedł do nas Jeongguk, żeby sprawdzić co ze mną. Gdy ja siedziałam w salonie i oglądałam telewizję, Cztery i Jeongguk rozmawiali w kuchni.
- To, że zaufaliśmy Ci co do niej, nie oznacza, że w pełni znowu Ci ufamy. - Jeongguk syknął ostro w jego stronę.
- Ale mam to w dupie, jasne? - Cztery uderzył dłonią w blat. - Mnie interesuję tylko jej bezpieczeństwo, a co będzie z wami mam gdzieś, więc możesz już stąd wypierdalać. - dodał spokojnie, ale twardo dając brunetowi do zrozumienia, że to nie była propozycja. Jeongguk wyszedł z kuchni i spojrzał na mnie.
- Uważaj na siebie. - powiedział stanowczo i wyszedł trzaskając drzwiami. Wróciłam z powrotem wzrokiem na telewizor udając, że nic nie słyszałam gdy Cztery wrócił do salonu.
- To, że interesuję się Twoim bezpieczeństwem nie oznacza, że będziemy jakimiś wspaniałymi przyjaciółmi. - powiedział kierując wzrok na mnie.
- Nic takiego nie powiedziałam. - wzruszyłam ramionami nie patrząc na chłopaka.
- Wolę uprzedzić, żebyś sobie czegoś nie pomyślała. - odparł ubierając kurtkę. - Wychodzę i wrócę za kilka godzin, a Ty w tym czasie nikomu nie otwieraj. - dodał i wyszedł zamykając drzwi na klucz. Chciałam podnieść się i poszperać z ciekawości w jego mieszkaniu, ale gdyby mnie na tym przyłapał nie wiem czy dobrze by to się skończyło. Położyłam się, więc powoli na sofie i utkwiłam wzrok w telewizorze.
Po kilku godzinach usłyszałam głośne śmiechy na klatce. Zmarszczyłam brwi i uniosłam się delikatnie na łokciu kierując wzrok na drzwi. Gdy te się otworzyły położyłam się z powrotem. Po odgłosach kroków można było się domyślić, że weszły dwie osoby i jedna z nich była dziewczyną, bo było słychać stukot szpilek.
- A to co? - śmiech dziewczyny dawał do zrozumienia, że była kompletnie pijana.
- Ona? Nią się nie przejmuj, jakaś przybłęda. - Cztery roześmiał się oschle i razem z pijaną dziewczyną zamknęli się w jednym z pokoi,w  których jeszcze nie byłam i mam nadzieję, że prędko nie będę.
Usiłując zasnąć zasłaniałam sobie uszy poduszką, gdyż odgłosy dochodzące z pokoju, w którym pijana para się zamknęłam uniemożliwiały mi spokojny sen. Wściekła zdjęłam poduszkę z twarzy i odłożyłam ją na bok. Podniosłam się powoli z sofy i biorąc telefon wyszłam na klatkę schodową. Wybierając numer usiadłam na jednym ze schodków.
- Halo? - z drugiej strony usłyszałam zaspany głos swojej przyjaciółki.
- Przepraszam, że Cię obudziłam, ale muszę z kimś porozmawiać. - powiedziałam cicho, nie chcąc by Cztery zauważył moje zniknięcie.
- Coś się stało? - w głosie dziewczyny było słychać troskę.
- Ta, Cztery się stał. - odparłam zła.
- Co Ci zrobił? - Yehri zapytała zdziwiona.
- Uniemożliwia mi spokojny sen. - odparłam opierając głowę o ścianę.
- Czym? - Yehri roześmiała się cicho.
- Pieprzy się z jakąś typiarą w pokoju obok. - odparłam wściekła. Yehri roześmiała się, ale po chwili przestała się śmiać.
- To bardzo poważna sprawa. - odparła rozbawiona, próbując powstrzymać śmiech.
- Yehri to nie jest śmieszne. - odparłam poważnie, po chwili czując jak kąciki ust same unoszą mi się do góry. - No dobra, może trochę, ale ja chce spać. - dodałam już spokojniej.
- Poczekaj, na pewno długo mu to nie zajmie i szybko pójdzie spać. - zaśmiała się cicho.
- Pewnie masz rację. - zawtórowałam jej cicho. - Jak się czujesz? - zapytałam z troską w głosie.
- Dobrze, czemu pytasz? - zapytała zaskoczona.
- Słyszałam, że również zostałaś poszkodowana. - odparłam cicho.
- Ale nie tak bardzo jak Ty. Gdyby nie Hoseok to nie wiem co ona by z Tobą zrobiła. - w głosie dziewczyny było słychać smutek.
- Hoseok? - zapytałam zdziwiona.
- Tak. Zobaczył z daleka co się dzieję i uratował Cię. - powiedziała cicho.
- A co z nią? - zmarszczyłam brwi czując nieprzyjemne dreszcze na ciele.
- Uciekła. - odparła zła. - Ale chłopacy dopilnują, żeby nic Ci się nie stało. - dodała szybko.
- Wiem, dziękuję wam za to. - odparłam, a w tej chwili drzwi za moimi plecami się otworzyły. - Muszę kończyć. Kocham Cię. - powiedziałam podnosząc się i przytrzymując się ściany.
- Ja Ciebie też, uważaj na siebie. - odparła po czym się rozłączyłam i odwróciłam się.
- Co Ty tutaj robisz? - Cztery stał w drzwiach ubrany tylko w bokserki.
- Rozmawiałam przez telefon. - wzruszyłam ramionami i chciałam go wyminąć w drzwiach, ale Cztery złapał mnie za nadgarstek zatrzymując mnie.
- Dlaczego nie śpisz i dlaczego nie było Cię w środku? - zapytał oschle.
- Bo Ty i Twoja kokietka mi to uniemożliwialiście. - wyszarpnęłam swój nadgarstek z jego uścisku. - A teraz wybacz, ale może w końcu uda mi się zasnąć. - dodałam i wymijając go weszłam do mieszkania.
- Miyun ostatni raz coś takiego zrobiłaś, że wyszłaś w środku nocy. - powiedział twardo i zamknął drzwi na klucz.
- Nie masz prawa mi rozkazywać. - syknęłam odwracając się w jego stronę.
- Chcesz się założyć? - uniósł brew krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Skarbie gdzie jesteś? - usłyszeliśmy głos nadal pijanej dziewczyny.
- No skarbie? Idź, bo Ci laska ostygnie. - uśmiechnęłam się chamsko i położyłam się z powrotem an sofie.

czwartek, 1 czerwca 2017

~ 11

- Miyun? - Jimin delikatnie uchylił drzwi zaglądając do środka.
- O co chodzi? - spojrzałam na niego odkładając telefon na szafkę. Wszedł do pokoju i zamknął drzwi po czym usiadł w fotelu.
- Słyszałem, że poznałaś Cztery. - spojrzał na mnie przechylając głowę delikatnie w bok.
- Poznałam to za dużo powiedziane. - odparłam poprawiając się na łóżku.
- Uważaj na niego. - skinął delikatnie głową w moją stronę.
- Dlaczego? - zmarszczyłam zdziwiona brwi.
- On nie jest taki na jakiego wygląda, po prostu uważaj. - odparł mówiąc cichym, spokojny tonem.
- Ale dlaczego? Ty go znasz? - zapytałam unosząc pytająco brew.
- Wszyscy go znamy, Twój brat też, więc proszę Cię uważaj na niego. - powiedział spokojnie zakładając po męsku nogę na nogę.
- On też mi tak powiedział. - odparłam opierając łokcie na kolanach, a podbródek na dłoniach.
- Naprawdę? - Jimin wyglądał na szczerze zaskoczonego.
- Tak. - pokiwałam głową. - Powiedział, że on nie chce mieć ze mną nic wspólnego, a ja nie chce mieć z nim i, że mam uważać na niego. - dodałam mówiąc spokojnie.
- Wow. - odparł i potrząsnął głową.
- Co? - zapytałam marszcząc brwi.
- Nic. - pokręcił głową i wstał. - Nie spodziewałem się tego po nim. - wzruszył ramionami i poszedł do łazienki. Westchnęłam cicho i położyłam się powoli do łóżka. Po około czterdziestu minutach Jimin wyszedł z łazienki ubrany tylko w dresy. Na jego klatce widoczne były jeszcze krople wody. Wzięłam delikatny wdech na ten widok, ale szybko odwróciłam wzrok.
- Coś nie tak? - Jimin zmarszczył czoło widząc to.
- N-nie. - odparłam szybko. - Wszystko w porządku. - przełknęłam ślinę wpatrując się w sufit.
- No dobrze. - brunet delikatnie rozbawiony usiadł ponownie w fotelu, zakładając nogę na nogę i biorąc do ręki telefon. Odetchnęłam cicho i zamknęłam oczy próbując zasnąć. - Jak się czujesz? - w jego głosie było słychać troskę.
- Źle. - odparłam cicho oddychając ciężej.
- Mogę Ci jakoś pomóc? - podniósł się z fotela i ukucnął przy moim łóżku.
- Chyba nie.. masz jak. - odparłam cicho.
- Miyun? - zmarszczył brwi dotykając mojego czoła. Mój oddech stał się płytki i przerywany. Jimin podniósł się szybko i wybiegł z pokoju. Po chwili wrócił z Jeonggukiem, który wziął mnie jak najdelikatniej na ręce i zszedł ze mną na dół.
- Gdzie.. idziemy? - zapytałam czując duszność w klatce.
- Jedziemy do szpitala. - powiedział kładąc mnie na tylnym siedzeniu auta. Za kierownicą usiadł Seokjin, obok niego usiadł Jimin, a ze mną z tyłu usiadł Jeongguk. Gdy Seokjin ruszył brałam głębokie, ale bolesne wdechy.
- Bo..li. - szepnęłam kładąc dłoń na klatce piersiowej.
- Zaraz będziemy na miejscu. - Jeongguk gładził delikatnie moją dłoń. Gdy w końcu zatrzymaliśmy się pod szpitalem Jeongguk wziął mnie na ręce i wniósł do budynku.
- Potrzebujemy pomocy! - Jimin krzyknął wbiegając do środka przed nami. Podbiegła do nas lekarka, którą znałam.
- Boże, dziecko co Ci się stało? - zapytała przerażona moim widokiem.
- Błagam nie teraz. Ona się dusi. - Jeongguk położył mnie na łóżku, które przyprowadzili ratownicy.
- Na salę z nią! - Shinhye krzyknęła i ratownicy szybko zawieźli mnie na salę gdzie przeprowadzili szereg badań.

*Jeongguk*
- Co z nią? - zapytałem gdy lekarka do mnie podeszła.
- Obrażenia okazały się poważniejsze niż myśleliśmy i Miyun będzie musiała jeszcze kilka dni zostać w szpitalu. - odparła trąc nerwowo skronie. - Jak do tego doszło? - spojrzała na mnie podejrzliwie.
- To stało się na terenie uniwersytetu. Siostra Jiyeon to zrobiła. - odparłem ściszając głos.
- Dlaczego zaatakowała Miyun? - Shinhye zmarszczyła brwi.
- Pewnie pomyślała, że w ten sposób zemści się na Youngjae. - pokręciłem bezradnie głową.
- Musicie jej pilnować Jeongguk, inaczej skończy gorzej niż teraz. - powiedziała cicho i odeszła. Westchnąłem ciężko i spojrzałem na postać, która opierała się o ścianę i wpatrywała się we mnie.
- Co Ty tutaj robisz? - warknąłem w stronę chłopaka gdy do niego podszedłem.
- Namjoon do mnie zadzwonił. - wzruszył ramionami.
- Po co? - uniosłem zdziwiony brew.
- Żeby ktoś jej pilnował w nocy. - odparł spokojnym tonem głosu.
- Ja przy niej zostanę. - powiedziałem bez wahania.
- Nie maknae, Ty wracasz z nami. Jesteś zbyt porywczy, a gdyby coś się stało to Cztery zajmie się tym po cichu. - Namjoon poklepał mnie po barku. Rzuciłem mu wściekłe spojrzenie, ale bez słowa sprzeciwu ruszyłem z resztą przyjaciół do samochodu.

*Cztery*
Wszedłem do sali, w której leżała Miyun. Od leków przeciwbólowych zasnęła dość szybko. Spojrzałem na maszyny nadzorujące jej funkcję życiowe i ciężko wzdychając usiadłem na krześle, które stało przy jej łóżku. Odruchowo dotknąłem łańcuszek, który miałem  zawieszony na szyi, żeby sprawdzić czy nadal tam jest. Bawiąc się kawałkiem srebra w palcach przyjrzałem się dobrze Miyun. Takie same kości policzkowe jak u brata, pełne usta w kolorze różowo perłowym i posiniaczona twarz. Zacisnąłem zęby czując rosnące nerwy i wziąłem kilka głębszych wdechów, żeby się uspokoić. Gdy rytm mojego serca wrócił do normy nachyliłem się delikatnie nad brunetką, żeby przyjrzeć się jej dokładniej. Gdy zatrzymałem się na wisiorku, który miała na szyi zatrzymałem powietrze w płucach.
- Dlaczego mi się tak przyglądasz? - usłyszałem jej szept na co odskoczyłem od niej przestraszony.
- Sprawdzałem czy nadal oddychasz. - skłamałem na biegu i usiadłem na krzesełku czując jak szybko bije mi serce.
- Co tutaj robisz? - spojrzałem na dziewczynę, która leżała teraz na boku, twarzą w moją stronę.
- Pilnuję Cię. - odparłem spokojnie i skinąłem lekko głową w jej stronę.
- Dlaczego? - uniosła zdziwiona brew.
- Żeby nic złego Ci się nie stało. - oparłem się o krzesełko stukając palcami w podłokietniki.
- Gorszego niż to? - pokręciła głową i zamknęła oczy.
- Dużo gorszego. - odparłem cicho przyglądając się jej drobnej twarzy.
- Co masz na myśli? - zapytała zaspanym głosem. Ilość leków przeciwbólowych znowu przezwyciężyła dziewczynę, która ponownie zasypiała.
- Śmierć. - odparłem głucho, ale dziewczyna już spała.

[ranek *Miyun*]
Obudziłam się ze strasznym bólem głowy. Otworzyłam powoli oczy i przed sobą ujrzałam śpiącego chłopaka. Uśmiechnęłam się delikatnie na jego widok i przyjrzałam się rysom jego twarzy. Były delikatne, ale jednocześnie wyraźnie zaznaczone. Małe usta, które w tej chwili były delikatnie rozchylone były koloru ciemnego różu, a jego cera była blada. Wyglądał na bardzo zmęczonego.
- Teraz Ty sprawdzasz czy oddycham? - pytanie chłopaka wyrwało mnie z zamyślenia, a ja skierowałam swój wzrok na jego oczy.
- Nie. - odparłam spokojnie. - Wyglądasz na bardzo zmęczonego. Może wróć do domu i prześpij się. - powiedziałam z troską w głosie. Chłopak pokręcił głową i ziewnął uroczo.
- Dam radę, a pójdę dopiero wtedy gdy ktoś do Ciebie przyjdzie. - odparł spokojnie i podniósł się ze swojego miejsca. - Idę po kawę, nigdzie się nie ruszaj. - powiedział kierując się do drzwi. Przewróciłam oczami i ułożyłam wygodniej głowę na poduszce.
Nim Cztery wrócił do mojej sali zjawił się w niej Baekhyun.
- Skąd wiedziałeś, że jestem w szpitalu? - zapytałam poprawiając się na łóżku.
- Moja mama jest Twoim lekarzem prowadzącym. - odparł z miłym uśmiechem na twarzy.
- Zapomniałam o tym, że ją w nocy widziałam. - odparłam spokojnie. W tym samym momencie Cztery wszedł do sali, a jego wzrok spoczął na Baekhyunie.
- Co on tutaj robi? - jego głos był lodowaty i ostry.
- Nie Twoja sprawa. - Baek podniósł się ze swojego miejsca stając pewnie.
- Wyjdź z tej sali. - Cztery syknął  jego stronę, co jakiś czas rzucając mi nerwowe spojrzenia.
- A jeśli nie to co? - Byun spojrzał na niego rozbawiony krzyżując ręce na piersi.
- Bo jak nie wyjdziesz stąd o własnych siłach to sanitariusze Cię stąd wyniosą. - Cztery uniósł oschle kącik ust.