czwartek, 1 czerwca 2017

~ 11

- Miyun? - Jimin delikatnie uchylił drzwi zaglądając do środka.
- O co chodzi? - spojrzałam na niego odkładając telefon na szafkę. Wszedł do pokoju i zamknął drzwi po czym usiadł w fotelu.
- Słyszałem, że poznałaś Cztery. - spojrzał na mnie przechylając głowę delikatnie w bok.
- Poznałam to za dużo powiedziane. - odparłam poprawiając się na łóżku.
- Uważaj na niego. - skinął delikatnie głową w moją stronę.
- Dlaczego? - zmarszczyłam zdziwiona brwi.
- On nie jest taki na jakiego wygląda, po prostu uważaj. - odparł mówiąc cichym, spokojny tonem.
- Ale dlaczego? Ty go znasz? - zapytałam unosząc pytająco brew.
- Wszyscy go znamy, Twój brat też, więc proszę Cię uważaj na niego. - powiedział spokojnie zakładając po męsku nogę na nogę.
- On też mi tak powiedział. - odparłam opierając łokcie na kolanach, a podbródek na dłoniach.
- Naprawdę? - Jimin wyglądał na szczerze zaskoczonego.
- Tak. - pokiwałam głową. - Powiedział, że on nie chce mieć ze mną nic wspólnego, a ja nie chce mieć z nim i, że mam uważać na niego. - dodałam mówiąc spokojnie.
- Wow. - odparł i potrząsnął głową.
- Co? - zapytałam marszcząc brwi.
- Nic. - pokręcił głową i wstał. - Nie spodziewałem się tego po nim. - wzruszył ramionami i poszedł do łazienki. Westchnęłam cicho i położyłam się powoli do łóżka. Po około czterdziestu minutach Jimin wyszedł z łazienki ubrany tylko w dresy. Na jego klatce widoczne były jeszcze krople wody. Wzięłam delikatny wdech na ten widok, ale szybko odwróciłam wzrok.
- Coś nie tak? - Jimin zmarszczył czoło widząc to.
- N-nie. - odparłam szybko. - Wszystko w porządku. - przełknęłam ślinę wpatrując się w sufit.
- No dobrze. - brunet delikatnie rozbawiony usiadł ponownie w fotelu, zakładając nogę na nogę i biorąc do ręki telefon. Odetchnęłam cicho i zamknęłam oczy próbując zasnąć. - Jak się czujesz? - w jego głosie było słychać troskę.
- Źle. - odparłam cicho oddychając ciężej.
- Mogę Ci jakoś pomóc? - podniósł się z fotela i ukucnął przy moim łóżku.
- Chyba nie.. masz jak. - odparłam cicho.
- Miyun? - zmarszczył brwi dotykając mojego czoła. Mój oddech stał się płytki i przerywany. Jimin podniósł się szybko i wybiegł z pokoju. Po chwili wrócił z Jeonggukiem, który wziął mnie jak najdelikatniej na ręce i zszedł ze mną na dół.
- Gdzie.. idziemy? - zapytałam czując duszność w klatce.
- Jedziemy do szpitala. - powiedział kładąc mnie na tylnym siedzeniu auta. Za kierownicą usiadł Seokjin, obok niego usiadł Jimin, a ze mną z tyłu usiadł Jeongguk. Gdy Seokjin ruszył brałam głębokie, ale bolesne wdechy.
- Bo..li. - szepnęłam kładąc dłoń na klatce piersiowej.
- Zaraz będziemy na miejscu. - Jeongguk gładził delikatnie moją dłoń. Gdy w końcu zatrzymaliśmy się pod szpitalem Jeongguk wziął mnie na ręce i wniósł do budynku.
- Potrzebujemy pomocy! - Jimin krzyknął wbiegając do środka przed nami. Podbiegła do nas lekarka, którą znałam.
- Boże, dziecko co Ci się stało? - zapytała przerażona moim widokiem.
- Błagam nie teraz. Ona się dusi. - Jeongguk położył mnie na łóżku, które przyprowadzili ratownicy.
- Na salę z nią! - Shinhye krzyknęła i ratownicy szybko zawieźli mnie na salę gdzie przeprowadzili szereg badań.

*Jeongguk*
- Co z nią? - zapytałem gdy lekarka do mnie podeszła.
- Obrażenia okazały się poważniejsze niż myśleliśmy i Miyun będzie musiała jeszcze kilka dni zostać w szpitalu. - odparła trąc nerwowo skronie. - Jak do tego doszło? - spojrzała na mnie podejrzliwie.
- To stało się na terenie uniwersytetu. Siostra Jiyeon to zrobiła. - odparłem ściszając głos.
- Dlaczego zaatakowała Miyun? - Shinhye zmarszczyła brwi.
- Pewnie pomyślała, że w ten sposób zemści się na Youngjae. - pokręciłem bezradnie głową.
- Musicie jej pilnować Jeongguk, inaczej skończy gorzej niż teraz. - powiedziała cicho i odeszła. Westchnąłem ciężko i spojrzałem na postać, która opierała się o ścianę i wpatrywała się we mnie.
- Co Ty tutaj robisz? - warknąłem w stronę chłopaka gdy do niego podszedłem.
- Namjoon do mnie zadzwonił. - wzruszył ramionami.
- Po co? - uniosłem zdziwiony brew.
- Żeby ktoś jej pilnował w nocy. - odparł spokojnym tonem głosu.
- Ja przy niej zostanę. - powiedziałem bez wahania.
- Nie maknae, Ty wracasz z nami. Jesteś zbyt porywczy, a gdyby coś się stało to Cztery zajmie się tym po cichu. - Namjoon poklepał mnie po barku. Rzuciłem mu wściekłe spojrzenie, ale bez słowa sprzeciwu ruszyłem z resztą przyjaciół do samochodu.

*Cztery*
Wszedłem do sali, w której leżała Miyun. Od leków przeciwbólowych zasnęła dość szybko. Spojrzałem na maszyny nadzorujące jej funkcję życiowe i ciężko wzdychając usiadłem na krześle, które stało przy jej łóżku. Odruchowo dotknąłem łańcuszek, który miałem  zawieszony na szyi, żeby sprawdzić czy nadal tam jest. Bawiąc się kawałkiem srebra w palcach przyjrzałem się dobrze Miyun. Takie same kości policzkowe jak u brata, pełne usta w kolorze różowo perłowym i posiniaczona twarz. Zacisnąłem zęby czując rosnące nerwy i wziąłem kilka głębszych wdechów, żeby się uspokoić. Gdy rytm mojego serca wrócił do normy nachyliłem się delikatnie nad brunetką, żeby przyjrzeć się jej dokładniej. Gdy zatrzymałem się na wisiorku, który miała na szyi zatrzymałem powietrze w płucach.
- Dlaczego mi się tak przyglądasz? - usłyszałem jej szept na co odskoczyłem od niej przestraszony.
- Sprawdzałem czy nadal oddychasz. - skłamałem na biegu i usiadłem na krzesełku czując jak szybko bije mi serce.
- Co tutaj robisz? - spojrzałem na dziewczynę, która leżała teraz na boku, twarzą w moją stronę.
- Pilnuję Cię. - odparłem spokojnie i skinąłem lekko głową w jej stronę.
- Dlaczego? - uniosła zdziwiona brew.
- Żeby nic złego Ci się nie stało. - oparłem się o krzesełko stukając palcami w podłokietniki.
- Gorszego niż to? - pokręciła głową i zamknęła oczy.
- Dużo gorszego. - odparłem cicho przyglądając się jej drobnej twarzy.
- Co masz na myśli? - zapytała zaspanym głosem. Ilość leków przeciwbólowych znowu przezwyciężyła dziewczynę, która ponownie zasypiała.
- Śmierć. - odparłem głucho, ale dziewczyna już spała.

[ranek *Miyun*]
Obudziłam się ze strasznym bólem głowy. Otworzyłam powoli oczy i przed sobą ujrzałam śpiącego chłopaka. Uśmiechnęłam się delikatnie na jego widok i przyjrzałam się rysom jego twarzy. Były delikatne, ale jednocześnie wyraźnie zaznaczone. Małe usta, które w tej chwili były delikatnie rozchylone były koloru ciemnego różu, a jego cera była blada. Wyglądał na bardzo zmęczonego.
- Teraz Ty sprawdzasz czy oddycham? - pytanie chłopaka wyrwało mnie z zamyślenia, a ja skierowałam swój wzrok na jego oczy.
- Nie. - odparłam spokojnie. - Wyglądasz na bardzo zmęczonego. Może wróć do domu i prześpij się. - powiedziałam z troską w głosie. Chłopak pokręcił głową i ziewnął uroczo.
- Dam radę, a pójdę dopiero wtedy gdy ktoś do Ciebie przyjdzie. - odparł spokojnie i podniósł się ze swojego miejsca. - Idę po kawę, nigdzie się nie ruszaj. - powiedział kierując się do drzwi. Przewróciłam oczami i ułożyłam wygodniej głowę na poduszce.
Nim Cztery wrócił do mojej sali zjawił się w niej Baekhyun.
- Skąd wiedziałeś, że jestem w szpitalu? - zapytałam poprawiając się na łóżku.
- Moja mama jest Twoim lekarzem prowadzącym. - odparł z miłym uśmiechem na twarzy.
- Zapomniałam o tym, że ją w nocy widziałam. - odparłam spokojnie. W tym samym momencie Cztery wszedł do sali, a jego wzrok spoczął na Baekhyunie.
- Co on tutaj robi? - jego głos był lodowaty i ostry.
- Nie Twoja sprawa. - Baek podniósł się ze swojego miejsca stając pewnie.
- Wyjdź z tej sali. - Cztery syknął  jego stronę, co jakiś czas rzucając mi nerwowe spojrzenia.
- A jeśli nie to co? - Byun spojrzał na niego rozbawiony krzyżując ręce na piersi.
- Bo jak nie wyjdziesz stąd o własnych siłach to sanitariusze Cię stąd wyniosą. - Cztery uniósł oschle kącik ust.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz