Gdy spojrzałam w uliczkę nie zobaczyłam nic. Była pusta. Weszłam w nią zaskoczona rozglądając się dokładnie.
- Ale przecież on przed chwilą.. - poczułam mocne szarpnięcie za ramię. Ktoś załapał mnie mocno, wciągając w zaułek, którego nie widziałam i przycisnął do siebie, zasłaniając mi dłonią usta. Chciałam krzyknąć, ale dłoń napastnika mi to uniemożliwiała.
- Uspokój się.- gdy osoba, która mocno przyciskała mnie do swojego ciała szepnęła mi do ucha, cała się spięłam. Mój oddech robił się coraz cięższy, więc musiałam łapać głębokie i głośne wdechy. - Uspokój się, przecież wiesz, że nic Ci nie zrobię. Rozszerzyłam mocno oczy, w końcu rozpoznając głos chłopaka. Uspokoiłam się na tyle na ile mogłam, a chłopak odsunął powoli dłoń od mojej buzi.
- Co Ty robisz? - zapytałam ostro odwracając się w jego stronę.
- Ciszej bądź. - skarcił mnie kręcąc głową.
- Bo co? - wściekła uniosłam głos, a chłopak odwrócił wzrok. - No najlepiej, masz rację, obraź się. - pokręciłam głową czując rosnące nerwy.
- Wiesz dlaczego kazałem być Ci cicho? - spojrzał na mnie unosząc brew.
- No nie wiem, wytłumacz mi. - spojrzałam twardo na niego.
- Dlatego. - odparł kiwając głową na lewo. Spojrzałam tam gdzie wskazał chłopak i zauważyłam trójkę innych mężczyzn. Byli ubrani cali na czarno, mieli czarne maski i.. I noże w dłoniach. Spojrzałam z powrotem na bruneta.
- Musimy uciekać. - szepnęłam czując dreszcze na plecach.
- Teraz szepczesz? - chłopak rozbawiony pokręcił głową.
- Jeongguk! - skarciłam chłopaka i spojrzałam na mężczyzn, którzy cały czas się do nas zbliżali. Jeongguk stał obojętnie, cały czas oparty o ścianę. - Zrobisz coś? - uniosłam głos na niego.
- Chodź. - złapał mnie za dłoń i pociągnął do wyjścia z zaułka. Plącząc nasze palce skręcił w prawo i idąc szybkim krokiem wyciągnął nas z uliczki. Słysząc coraz szybsze kroki za naszymi plecami próbowaliśmy iść coraz szybciej, ale próbując wyglądać w miarę normalnie.
- Przecież oni nas zabiją. - powiedziałam z przerażeniem w głosie.
- Nie pozwolę na to. - Jeongguk szarpnął mocno za moją dłoń rzucając się do biegu. Zaskoczona prawie się przewróciłam, ale chłopak przytrzymał mnie po czym wrócił do biegu. Próbowałam nadążać za nim, ale byłam o wiele niższa od niego i niestety po kilkuset metrach nie miałam siły już biec. Jeongguk widząc co się ze mną dzieję otworzył drzwi od pierwszego budynku, który był po naszej lewej i wszedł do środka. Zamknął za nami drzwi , sprawdzając czy nikogo za nami nie było i przekręcił zamek w drzwiach.
- W porządku? - spojrzał na mnie. Stałam oparta o ścianę, obejmując się ręką w pasie i próbując uspokoić swój oddech. Spojrzałam na niego przełykając ciężko ślinę i pokiwałam głową. - To dobrze. - odetchnął cicho i wyjął telefon z kieszeni.
- Do kogo chcesz dzwonić? - zapytałam oddychając trochę spokojniej. Jeongguk pokręcił głową wybierając numer i przyłożył telefon do ucha.
- Gdzie jesteś hyung? - spojrzał na mnie po czym z powrotem odwrócił wzrok. - Jestem koło starego kina. Z Miyun. - chwila ciszy. - Tak, trzech. - pokiwał głową i przeczesał palcami włosy. - Dobrze, czekamy. - powiedział spokojnie. Rozłączył się i schował telefon do kieszeni. - Za piętnaście minut przyjadą po nas i odwiozą Cię do akademiku.
- Kto przyjedzie? - zmarszczyłam brwi prostując się.
- Zobaczysz. - na jego twarz wkradł się łobuzerski uśmieszek. Pokręciłam głową i odchylając głowę do tyłu zamknęłam oczy. - O co Ci chodzi? - zapytał z delikatnym zdziwieniem w głosie. Otworzyłam z powrotem oczy kierując wzrok na niego.
- To znaczy? - zapytałam spokojnie.
- Jesteś jakaś dziwna, raz jesteś cicha, spokojna, a za chwilę wkurzona i zirytowana wszystkim dookoła. - skinął głową w moją stronę, a ja delikatnie rozszerzyłam oczy na jego słowa.
- Przed chwilą goniło nas jakichś trzech typków, z nożami w rękach, a Ty teraz czepiasz się mnie, że jestem wkurzona czy zirytowana? - zapytałam odchodząc od ściany i unosząc głos.
- Przecież nic CI się nie stało! - wyrzucił dłonie w górę, po czym nerwowo przetarł twarz.
- Ale mogło. - syknęłam w jego stronę. Podszedł do mnie i mocno pchnął mnie na ścianę.
- Posłuchaj mnie. Nikt Ci nie kazał za mną iść. - syknął prosto w moją twarz. - Sama narażasz się na niebezpieczeństwo, więc nie miej do nikogo pretensji, że mogło Ci się cokolwiek stać. - dodał twardym, głębokim tonem.
- Wmieszaliście w coś mojego brata. - odparłam i popchnęłam go mocno odsuwając od siebie. - Siedzi w jakimś gównie przez waszą pieprzoną szóstkę i on jest w jakimś niebezpieczeństwie przez was, a ja nie pozwolę, żeby mu się cokolwiek stało! - krzyknęłam ponownie popychając bruneta. - Macie dać mu spokój, bo nie ręczę za siebie. - syknęłam i ruszyłam w stronę drzwi.
- Jeśli wyjdziesz to umrzesz, możesz mieć tą pewność. - skinął głową w moją stronę.
- Nie udawaj, że Cię to obchodzi. - odparłam zirytowana i przekręciłam zamek w drzwiach.
- Mnie może i nie, ale Twojego brata na pewno. - powiedział na co zatrzymałam się, trzymając dłoń na klamce.
- Nic mi nie będzie, a Youngjae też chyba zapomniał, że ma siostrę. - uśmiechnęłam się chamsko do niego i wyszłam na zewnątrz. Objęłam się ramionami gdy poczułam zimny powiew wiatru. Wzięłam cichy wdech i ruszyłam przed siebie. Po kilkunastu krokach zobaczyłam, że ktoś do mnie dobiegł. - Po co za mną idziesz? - zapytała patrząc obojętnie przed siebie.
- Bo nie chce mieć Cię na sumieniu. - odparł obojętnie. Spojrzałam na niego i pokręciłam głową.
- Hej kolego. - jakiś mężczyzna zastąpił nam drogę kierując wzrok na mnie. - Czy mogłabyś łaskawie zostawić nas samych? - zapytał z pogardą w głosie. Przechyliłam głowę delikatnie w bok krzyżując ręce na piersiach.
- A co jeśli nie? - uniosłam brew. Mężczyzna roześmiał się oschle.
- To wtedy z Tobą też będę musiał sobie coś wyjaśnić. - skinął głową w moją stronę.
- Nawet nie próbuj Jeongguk wyjął dłonie z kieszeni. Wróciłam wzrokiem na faceta, który patrzył rozbawiony na bruneta. Pokręcił głową i popchnął Jeongguka, który upadł na ziemię po czym uniósł rękę z zamiarem uderzenia go. Zamknęłam oczy czekając na cios, ale gdy minęło kilka sekund, a ja nie poczułam żadnego uderzenia otworzyłam oczy. Napastnik leżał na ziemi, a przede mną stał Namjoon.
- C-co Ty tutaj robisz? - zapytałam czując szybkie i mocne uderzenia serca.
- Co ja tutaj robię? Co wy do cholery tutaj robicie?! - uniósł głos kierując wzrok na Jeongguka, który podnosił się z ziemi. - Czy Ty nawet dziewczyny nie potrafisz upilnować? Do cholery Jeongguk ogarnij się i bierz na poważnie to co każe Ci zrobić! - krzyknął w stronę bruneta, a ja odsunęłam się kawałek od niego.
- Ale hyung ona sama wyszła, nie miałem jak.. - Jeongguk szybko zaczął się tłumaczyć.
- Nie obhcodzi mnie to Jeongguk. Powinieneś ją siłą tam zatrzymać skoro Cię nie słuchała. - powiedział twardo.
- Ale Namjoon to na prawdę moja wina. Nie złość się na niego. - ustałam przed chłopakiem pewnie.
- Miyun Ty się nie wtrącaj. - Namjoon spojrzał na mnie.
- Dobra. Wiecie co? Mam was serdecznie dość, tylko Miyun to, Miyun tamto. Odpieprzcie się ode mnie i od mojego brata. - uniosłam głos i ruszyłam przed siebie obejmując się ramionami. Wściekła szłam twardo przed siebie idąc szybkim krokiem.
- Miyun! - Namjoon krzyknął moje imię. Uniosłam rękę w górę pokazując mu środkowy palec i cały czas idąc przed siebie.
- Hej. - ktoś dotknął mojego ramienia. Odskoczyłam przestraszona, ale spojrzałam na osobę, która stałą przede mną.
- Co Ty tutaj robisz? spojrzałam na znajomego bruneta.
- Wracam właśnie do dormy, a Ty co tutaj robisz sama o tej godzinie? - chłopak uniósł zdziwiony brew.
- Próbuję się uspokoić. - westchnęłam cicho kręcąc głową. Chłopak zdjął kurtkę z ramion i widząc, że cała drżę założył ją na mnie.
- Odprowadzę Cię do akademika. - uśmiechnął się miło do mnie. Pokiwałam głową i ruszając powoli utkwiłam wzrok w butach. - Wiesz w sumie co mi przyszło do głowy podczas naszej rozmowy przez telefon?
- Nie. - odparłam spokojnie kierując.
- Że nadal nie wiem jak masz na imię. - powiedział delikatnie rozbawiony na co uniosłam delikatnie kąciki ust.
- Też nie wiem jak masz na imię. - odparłam śmiejąc się cicho. Brunet zatrzymał się. Zrobiłam to co on i spojrzałam na niego.
- A więc oficjalnie nazywam się Byun Baekhyun i mam dwadzieścia trzy lata. - ukłonił się oficjalnie. - Teraz Twoja kolej.
- Nazywam się Sung Miyun i mam prawie dziewiętnaście lat. - również oficjalnie się ukłoniłam. Baek roześmiał się delikatnie i ruszyliśmy ponownie.
- Jesteś z Seulu? - spojrzał na mnie trzymając dłonie w kieszeniach.
- Nie. - pokręciłam głową. - Pochodzę z Daegu. - odparłam spokojnie. - A Ty?
- Ja pochodzę z Bucheon. - pokiwał głową. - Dama pozwoli? - zapytał szarmancko wysuwając ramię w moją stronę. Roześmiałam się cicho kiwając głową, a brunet wziął mnie pod rękę. - Więc Miyun powiedz mi, jesteś rodziną z Sung Youngjae hyungiem? - zapytał spokojnie.
- To mój brat. - odparłam spokojnie myśląc, że chłopak będzie tym zaskoczony.
- To fajnie. Youngjae hyung jest naprawdę porządnym mężczyzną. - pokiwał głową gdy dochodziliśmy do bramy uniwersytetu.
- Wszyscy go tutaj znają? - zapytałam kierując wzrok na Baeka.
- Jest kapitanem drużyny futbolowej, oczywiście, że tak. - pokiwał głową.
- O. Nie wiedziałam. - odparłam cicho.
- Jesteśmy na miejscu. - powiedział stając pod budynkiem mieszkalnym.
- Dziękuję, że mnie odprowadziłeś. - uśmiechnęłam się miło do niego.
- To ja dziękuję za miły spacer. - odwzajemnił mój uśmiech.
- Dobranoc. - powiedziałam i weszłam po schodach na górę.
- Dobranoc. - odparł miło i odszedł. Gdy byłam już w pokoju i zamknęłam za sobą drzwi, zorientowałam się, że nie oddałam mu kurtki. Wyjęłam telefon, a na ekraniku wyświetliła mi się wiadomość od niego.
Uśmiechnęłam się delikatnie i nie mając siły na nic położyłam się od razu do łóżka i po kilku minutach zasnęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz