- Tak masz na imię? - zapytałam rozbawiona tym co powiedział chłopak. Cztery jedynie rzucił mi złowrogie spojrzenie i nie odezwał się słowem. Zamilkłam natychmiast, a między nami zapanowała niezręczna cisza. - Nie chciałam Cię urazić. - powiedziałam cicho po chwili. Chłopak nie patrzył na mnie tylko pusto wpatrywał się w ścianę. Westchnęłam pod nosem i spojrzałam na swoje dłonie. Wzięłam cichy wdech i zsunęłam powoli nogi z łóżka.
- Co Ty robisz? - Cztery rzucił mi krótkie spojrzenie, ale ja pokręciłam głową i postawiłam gołe stopy na zimnych płytkach. - Miyun nie powinnaś jeszcze wstawać. - podniósł się i podszedł do mnie.
- Muszę iść do łazienki. - powiedziałam czując, że się rumienię. Cztery spojrzał na mnie zdziwiony. - Muszę iść siku. Tak, dziewczyny też robią siku. - przewróciłam oczami próbując wstać.
- Po pierwsze nie przewracaj oczami. - warknął w moją stronę. - Po drugie pomogę Ci. - pomógł mi wstać i prowadząc moją kroplówkę podszedł do drzwi od łazienki, która znajdowała się w mojej sali. Otworzył drzwi i pomógł mi wejść do środka.
- Na co czekasz? - spojrzał na mnie gdy bez słowa patrzyłam na niego. - Siadaj i rób to co masz zrobić. - skinął na mnie głową.
- Nie wysikam się przy Tobie.. - odparłam cicho czując, zażenowanie.
- A co to za problem? - uniósł brew po czym uniósł jedną dłoń w geście poddania. - Jak skończysz to mnie zawołaj, pomogę Ci wrócić do łóżka. - pokiwałam głową, a on zostawił mnie samą w łazience. Oparłam się dłońmi o umywalkę i spojrzałam w lusterko. Rozszerzyłam mocno oczy przerażona tym co ujrzałam. Moja twarz była sino fioletowa. Oboje oczu miałam podpuchnięte i wokół nich były dwa duże fioletowe okręgi. Na obu policzkach widniały sine siniaki, które powoli już znikały. Miałam zszyty łuk brwiowy i zaschnięty strup na wardze. Włosy miałam w totalnym nie ładzie. Jednym zdaniem, wyglądałam okropnie.
- Długo jeszcze? - Cztery zapukał w drzwi od łazienki, a ja usiadłam na toalecie chowając twarz w dłoniach. - Miyun? - zapytał z lekkim strachem w głosie.
- Jeszcze chwila. - odparłam czując napływające łzy do oczu.
- Wszystko w porządku? - zapytał z troską.
- Tak, tak. - odparłam szybko i starłam łzy z policzków.
Gdy Cztery pomógł mi wrócić na łóżko odwróciłam twarz od niego.
- O co chodzi? - zapytał zdziwiony siadając obok mnie. Odwróciłam twarz jak najbardziej mogłam. - Miyun..
- Jak Ty możesz na mnie patrzeć? Wyglądam jak jakiś potwór.. - szepnęła czując, że łzy po raz kolejny płynął po moich policzkach.
- O czym Ty mówisz? - w jego głosie słychać było zaskoczenie.
- O mojej twarzy. Wcale się nie dziwię, że nikt do mnie nie przychodzi. - zacisnęłam w dłoniach pościel czując nasilający się płacz.
- Miyun nie mów tak.. - Cztery delikatnie dotknął mojej dłoni, ale ja szybko ją zabrałam. - Wiesz dlaczego nikt Cię nie odwiedza? - zapytał, a ja spojrzałam na niego, ale od razu odwróciłam głowę.
- Dlaczego? - zapytałam cicho.
- Bo wszyscy zajęci są tym, żeby zapewnić Ci jak największe bezpieczeństwo. Próbują znaleźć Ci miejsce, w którym będziesz bezpieczna. - powiedział spokojnym tonem głosu.
- Co takiego? - spojrzałam na niego rozszerzając delikatnie oczy.
- Nie możesz dłużej mieszkać w akademiku. - spojrzał na moją twarz, a ja spuściłam głowę w dół zasłaniając twarz włosami.
- Dlaczego? - zapytałam cicho.
- Bo przeszłość Twojego brata zaczyna dopadać Ciebie, a nie możemy pozwolić na to, żeby błędy Youngjae dotykały Ciebie. - pokręcił delikatnie głową.
- Jaka przeszłość? O czym Ty mówisz? - zapytałam z niedowierzaniem w głosie.
- Miyun Ty naprawdę bardzo mało wiesz na temat ostatnich kilku lat życia swojego brata i lepiej dla Ciebie jak na razie tak zostanie. - powiedział powoli. - A teraz połóż się i spróbuj zasnąć. Musisz dużo wypoczywać. - skinął głową podnosząc się z łóżka. Bez słowa położyłam się do łóżka i przykryłam się do pasa kołdrą.
Gdy już prawie udało mi się zasnąć do mojej sali wszedł lekarz. Spojrzał na Cztery, ale bez słowa zwrócił swój wzrok na mnie.
- Miyun. - skinął delikatnie głową. - Mam już Twoje wyniki. - powiedział spokojnie, a ja szybko poprawiłam się na łóżku czego pożałowałam przez mocny ból żeber.
- Coś nie tak? - Cztery podniósł się ze swojego miejsca.
- Nie, wszystkie wyniki wracają do normy. O to Twój wypis. Miłego dnia. - uśmiechnął się do mnie i wyszedł z sali. Spojrzałam na Cztery, który bez słowa wyjął moją torbę spod łóżka.
- Kto to przywiózł? - spojrzałam zdziwiona na rzeczy, które wyjął Cztery.
- Yehri. - odparł spokojnie podając mi je.
- Co u niej? - zapytałam cicho.
- Powoli wraca do normy. - odparł spokojnie.
- A co było nie tak? - zmarszczyłam brwi.
- Nie wiesz? - spojrzał na mnie zdziwiony, a ja pokręciłam głową. - Gdy próbowała odciągnąć Nawoon od Ciebie, ta ją odpechnęła. Yehri upadła na ziemię i uderzyła głową o kant filaru przez co straciła przytomność. - dodał patrząc na moją reakcję.
- Stało się jej coś? - spuściłam wzrok na swoje dłonie.
- Rozcięła sobie głowę, ale tylko powierzchownie. - skinął głową. Odetchnęłam cicho ze słyszalną ulgą. Pokiwałam głową i postawiłam stopy na płytki.
- Pomożesz mi? - zapytałam trzymając w dłoni ubrania. Cztery pokiwał głową i pomógł mi dojść do łazienki. Ubrana wyszłam z łazienki i spojrzałam na chłopaka, który w dłoni trzymał moją torbę.
- Ślicznie wyglądasz. - uśmiechnął się na mój widok, ale ja przewróciłam oczami i wyciągnęłam dłoń po torbę. - Ja ją wezmę. Chodźmy. - powiedział bez emocji i wyszedł z sali. Spojrzałam za nim zmieszana, ale bez słowa zabrałam swój telefon i bukiet róż, które wczoraj przyniósł mi Jeongguk, po czym ruszyłam w ślad za chłopakiem i wyszłam z sali.
Przed szpitalem czekał na nas Seokjin w samochodzie. Wsiedliśmy i bez słowa ruszyliśmy. Seokjin zatrzymał się po przejechaniu kilku przecznic, a wtedy Cztery skinął nam delikatnie głową i wysiadł z auta. Spojrzałam na Seokjina, który cicho westchnął, ale bez słowa ruszył i skierował się do swojej dormy. Gdy zaparkował na podjeździe wysiadłam nie biorąc swojej torby z samochodu.
- Miyun.. - w drzwiach stanął Jeongguk. Podszedł do mnie i ostrożnie mnie przytulił. Zamknęłam oczy, a chłopak po chwili przepuścił mnie w drzwiach i wpuścił mnie do środka. Seokjin wszedł zaraz za mną i postawił przy drzwiach moją torbę. Spojrzałam na niego, ale on bez słowa minął mnie i zniknął w kuchni.
- Czyli zamieszkam z wami? - spojrzałam na Jeongguka.
- Niestety my nie mamy warunków na to, sami ledwo się mieścimy. - Namjoon zmieszany podszedł do nas.
- To w takim razie gdzie zamieszkam? - spojrzałam obojętnie na chłopaków zgromadzonych w korytarzu.
- Tego jeszcze nie zdążyliśmy ustalić. - Jeongguk potarł nerwowo swoje czoło.
- To co? Mam spać na ulicy?! - uniosłam na nich głos.
- Nie. - Namjoon szybko zaprzeczył. - Dopóki nie znajdziemy Ci jakiegoś miejsca będziesz spała u nas, tylko, że nie mamy wolnego łóżka. - westchnął ciężko.
- Może spać na sofie. - spojrzałam na Seokjina, który opierał się o framugę drzwi.
- Mogę równie dobrze spać w akademiku. - przewróciłam oczami i schyliłam się po torbę co wywołało straszny ból w żebrach.
- Nie, nie możesz. - Jeongguk pomógł mi się wyprostować i przytrzymał mnie delikatnie.
- Może spać u mnie, przecież Hoseok wyjechał na kilka dni, to może uda nam się do tego czasu coś znaleźć. - skinął głową w moją stronę, a ja posłałam mu miły uśmiech, który odwzajemnił.
- Tylko kilka dni. - Seokjin skinął głową w moją stronę i zawrócił do kuchni.
- Chodź, pomogę Ci. - Jeongguk spojrzał na mnie biorąc moją trobę do ręki. Zaprowadził mnie do pokoju, w którym miałam spać przez kilka dni i postawił moją torbę obok łóżka.
- Hoseok nie będzie miał nic przeciwko? - spojrzałam na bruneta, który zamykał okno.
- Nie, Hoseok hyung jest naprawdę w porządku. - pokiwał głową i wyszedł. Usiadłam na łóżku i myśląc co dalej utkwiłam wzrok w podłodze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz