- Tak masz na imię? - zapytałam rozbawiona tym co powiedział chłopak. Cztery jedynie rzucił mi złowrogie spojrzenie i nie odezwał się słowem. Zamilkłam natychmiast, a między nami zapanowała niezręczna cisza. - Nie chciałam Cię urazić. - powiedziałam cicho po chwili. Chłopak nie patrzył na mnie tylko pusto wpatrywał się w ścianę. Westchnęłam pod nosem i spojrzałam na swoje dłonie. Wzięłam cichy wdech i zsunęłam powoli nogi z łóżka.
- Co Ty robisz? - Cztery rzucił mi krótkie spojrzenie, ale ja pokręciłam głową i postawiłam gołe stopy na zimnych płytkach. - Miyun nie powinnaś jeszcze wstawać. - podniósł się i podszedł do mnie.
- Muszę iść do łazienki. - powiedziałam czując, że się rumienię. Cztery spojrzał na mnie zdziwiony. - Muszę iść siku. Tak, dziewczyny też robią siku. - przewróciłam oczami próbując wstać.
- Po pierwsze nie przewracaj oczami. - warknął w moją stronę. - Po drugie pomogę Ci. - pomógł mi wstać i prowadząc moją kroplówkę podszedł do drzwi od łazienki, która znajdowała się w mojej sali. Otworzył drzwi i pomógł mi wejść do środka.
- Na co czekasz? - spojrzał na mnie gdy bez słowa patrzyłam na niego. - Siadaj i rób to co masz zrobić. - skinął na mnie głową.
- Nie wysikam się przy Tobie.. - odparłam cicho czując, zażenowanie.
- A co to za problem? - uniósł brew po czym uniósł jedną dłoń w geście poddania. - Jak skończysz to mnie zawołaj, pomogę Ci wrócić do łóżka. - pokiwałam głową, a on zostawił mnie samą w łazience. Oparłam się dłońmi o umywalkę i spojrzałam w lusterko. Rozszerzyłam mocno oczy przerażona tym co ujrzałam. Moja twarz była sino fioletowa. Oboje oczu miałam podpuchnięte i wokół nich były dwa duże fioletowe okręgi. Na obu policzkach widniały sine siniaki, które powoli już znikały. Miałam zszyty łuk brwiowy i zaschnięty strup na wardze. Włosy miałam w totalnym nie ładzie. Jednym zdaniem, wyglądałam okropnie.
- Długo jeszcze? - Cztery zapukał w drzwi od łazienki, a ja usiadłam na toalecie chowając twarz w dłoniach. - Miyun? - zapytał z lekkim strachem w głosie.
- Jeszcze chwila. - odparłam czując napływające łzy do oczu.
- Wszystko w porządku? - zapytał z troską.
- Tak, tak. - odparłam szybko i starłam łzy z policzków.
Gdy Cztery pomógł mi wrócić na łóżko odwróciłam twarz od niego.
- O co chodzi? - zapytał zdziwiony siadając obok mnie. Odwróciłam twarz jak najbardziej mogłam. - Miyun..
- Jak Ty możesz na mnie patrzeć? Wyglądam jak jakiś potwór.. - szepnęła czując, że łzy po raz kolejny płynął po moich policzkach.
- O czym Ty mówisz? - w jego głosie słychać było zaskoczenie.
- O mojej twarzy. Wcale się nie dziwię, że nikt do mnie nie przychodzi. - zacisnęłam w dłoniach pościel czując nasilający się płacz.
- Miyun nie mów tak.. - Cztery delikatnie dotknął mojej dłoni, ale ja szybko ją zabrałam. - Wiesz dlaczego nikt Cię nie odwiedza? - zapytał, a ja spojrzałam na niego, ale od razu odwróciłam głowę.
- Dlaczego? - zapytałam cicho.
- Bo wszyscy zajęci są tym, żeby zapewnić Ci jak największe bezpieczeństwo. Próbują znaleźć Ci miejsce, w którym będziesz bezpieczna. - powiedział spokojnym tonem głosu.
- Co takiego? - spojrzałam na niego rozszerzając delikatnie oczy.
- Nie możesz dłużej mieszkać w akademiku. - spojrzał na moją twarz, a ja spuściłam głowę w dół zasłaniając twarz włosami.
- Dlaczego? - zapytałam cicho.
- Bo przeszłość Twojego brata zaczyna dopadać Ciebie, a nie możemy pozwolić na to, żeby błędy Youngjae dotykały Ciebie. - pokręcił delikatnie głową.
- Jaka przeszłość? O czym Ty mówisz? - zapytałam z niedowierzaniem w głosie.
- Miyun Ty naprawdę bardzo mało wiesz na temat ostatnich kilku lat życia swojego brata i lepiej dla Ciebie jak na razie tak zostanie. - powiedział powoli. - A teraz połóż się i spróbuj zasnąć. Musisz dużo wypoczywać. - skinął głową podnosząc się z łóżka. Bez słowa położyłam się do łóżka i przykryłam się do pasa kołdrą.
Gdy już prawie udało mi się zasnąć do mojej sali wszedł lekarz. Spojrzał na Cztery, ale bez słowa zwrócił swój wzrok na mnie.
- Miyun. - skinął delikatnie głową. - Mam już Twoje wyniki. - powiedział spokojnie, a ja szybko poprawiłam się na łóżku czego pożałowałam przez mocny ból żeber.
- Coś nie tak? - Cztery podniósł się ze swojego miejsca.
- Nie, wszystkie wyniki wracają do normy. O to Twój wypis. Miłego dnia. - uśmiechnął się do mnie i wyszedł z sali. Spojrzałam na Cztery, który bez słowa wyjął moją torbę spod łóżka.
- Kto to przywiózł? - spojrzałam zdziwiona na rzeczy, które wyjął Cztery.
- Yehri. - odparł spokojnie podając mi je.
- Co u niej? - zapytałam cicho.
- Powoli wraca do normy. - odparł spokojnie.
- A co było nie tak? - zmarszczyłam brwi.
- Nie wiesz? - spojrzał na mnie zdziwiony, a ja pokręciłam głową. - Gdy próbowała odciągnąć Nawoon od Ciebie, ta ją odpechnęła. Yehri upadła na ziemię i uderzyła głową o kant filaru przez co straciła przytomność. - dodał patrząc na moją reakcję.
- Stało się jej coś? - spuściłam wzrok na swoje dłonie.
- Rozcięła sobie głowę, ale tylko powierzchownie. - skinął głową. Odetchnęłam cicho ze słyszalną ulgą. Pokiwałam głową i postawiłam stopy na płytki.
- Pomożesz mi? - zapytałam trzymając w dłoni ubrania. Cztery pokiwał głową i pomógł mi dojść do łazienki. Ubrana wyszłam z łazienki i spojrzałam na chłopaka, który w dłoni trzymał moją torbę.
- Ślicznie wyglądasz. - uśmiechnął się na mój widok, ale ja przewróciłam oczami i wyciągnęłam dłoń po torbę. - Ja ją wezmę. Chodźmy. - powiedział bez emocji i wyszedł z sali. Spojrzałam za nim zmieszana, ale bez słowa zabrałam swój telefon i bukiet róż, które wczoraj przyniósł mi Jeongguk, po czym ruszyłam w ślad za chłopakiem i wyszłam z sali.
Przed szpitalem czekał na nas Seokjin w samochodzie. Wsiedliśmy i bez słowa ruszyliśmy. Seokjin zatrzymał się po przejechaniu kilku przecznic, a wtedy Cztery skinął nam delikatnie głową i wysiadł z auta. Spojrzałam na Seokjina, który cicho westchnął, ale bez słowa ruszył i skierował się do swojej dormy. Gdy zaparkował na podjeździe wysiadłam nie biorąc swojej torby z samochodu.
- Miyun.. - w drzwiach stanął Jeongguk. Podszedł do mnie i ostrożnie mnie przytulił. Zamknęłam oczy, a chłopak po chwili przepuścił mnie w drzwiach i wpuścił mnie do środka. Seokjin wszedł zaraz za mną i postawił przy drzwiach moją torbę. Spojrzałam na niego, ale on bez słowa minął mnie i zniknął w kuchni.
- Czyli zamieszkam z wami? - spojrzałam na Jeongguka.
- Niestety my nie mamy warunków na to, sami ledwo się mieścimy. - Namjoon zmieszany podszedł do nas.
- To w takim razie gdzie zamieszkam? - spojrzałam obojętnie na chłopaków zgromadzonych w korytarzu.
- Tego jeszcze nie zdążyliśmy ustalić. - Jeongguk potarł nerwowo swoje czoło.
- To co? Mam spać na ulicy?! - uniosłam na nich głos.
- Nie. - Namjoon szybko zaprzeczył. - Dopóki nie znajdziemy Ci jakiegoś miejsca będziesz spała u nas, tylko, że nie mamy wolnego łóżka. - westchnął ciężko.
- Może spać na sofie. - spojrzałam na Seokjina, który opierał się o framugę drzwi.
- Mogę równie dobrze spać w akademiku. - przewróciłam oczami i schyliłam się po torbę co wywołało straszny ból w żebrach.
- Nie, nie możesz. - Jeongguk pomógł mi się wyprostować i przytrzymał mnie delikatnie.
- Może spać u mnie, przecież Hoseok wyjechał na kilka dni, to może uda nam się do tego czasu coś znaleźć. - skinął głową w moją stronę, a ja posłałam mu miły uśmiech, który odwzajemnił.
- Tylko kilka dni. - Seokjin skinął głową w moją stronę i zawrócił do kuchni.
- Chodź, pomogę Ci. - Jeongguk spojrzał na mnie biorąc moją trobę do ręki. Zaprowadził mnie do pokoju, w którym miałam spać przez kilka dni i postawił moją torbę obok łóżka.
- Hoseok nie będzie miał nic przeciwko? - spojrzałam na bruneta, który zamykał okno.
- Nie, Hoseok hyung jest naprawdę w porządku. - pokiwał głową i wyszedł. Usiadłam na łóżku i myśląc co dalej utkwiłam wzrok w podłodze.
wtorek, 30 maja 2017
~ 9
Potrząsnęłam głową zdezorientowana całą sytuacją, po czym pewnym krokiem wsiadłam do autobusu. Na moje nieszczęście było tylko jedno wolne miejsce, akurat za chłopakiem, z którym przed chwilą się posprzeczałam. Wzięłam cichy wdech i bez słowa usiadłam. Chłopak odwrócił się na swoim miejscu w moją stronę, więc spojrzałam na niego bez słowa.
- Jeśli chcesz się znowu o coś dowalić to jadę tym autobusem do uniwersytetu. - powiedziałam obojętnie, a chłopak otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale po chwili je zamknął i odwrócił się z powrotem. Chłopak wysiadł dwa przystanki przede mną, a gdy wysiadałam na swoim zauważyłam, że zostawił jakąś kartkę na siedzeniu. Podniosłam ją i wychodząc z autobusu rozwinęłam ją.
'Jeśli tak bardzo chcesz się dowiedzieć o mnie czegokolwiek to przyjdź o dwudziestej do starego kina'. Zmarszczyłam brwi, ale zwinęłam karteczkę z powrotem i wyjęłam telefon z kieszeni.
- Halo? - usłyszałam zmęczony głos Jeongguka po drugiej stronie.
- Jak z Youngjae? - zapytałam wchodząc na teren uniwersytetu.
- Jeongguk chodź tu! - usłyszałam krzyk swojego brata.
- Chyba słyszysz, nie mogę teraz rozmawiać, zadzwonię później. - powiedział spokojnie i rozłączył się. Westchnęłam cicho kręcąc głową i skierowałam się do budynku mieszkalnego.
- Miyun! - Yehri podbiegła do mnie i złapała mnie za nadgarstek, żeby mnie zatrzymać.
- O co chodzi? - spojrzałam na nią obojętnie.
- Chciałam Cię przeprosić za to, że nic Ci nie powiedziałam.. - dziewczyna puściła mój nadgarstek i spojrzała na ziemię. Wzięłam cichy wdech i przytuliłam dziewczynę do siebie.
- To ja przepraszam, że tak na Ciebie naskoczyłam, po prostu.. nie mogę nadal uwierzyć w to, że Youngjae.. - przerwałam gdyż poczułam ogromną gulę w gardle.
- Rozumiem, rozumiem. - odparła cicho odwzajemniając mój uścisk. Odsunęłam się od niej i uśmiechnęłam się słabo, po czym chciałam odejść, ale dziewczyna ponownie mnie zatrzymała.
- O co chodzi? - zmarszczyłam brwi.
- Przyszłam też dlatego, że jakaś dziewczyna Cię szuka. - odparła spokojnie. Zdziwiło mnie to, ponieważ nikogo tutaj nie znam, ale bez słowa sprzeciwu udałam się z Yehri do dziewczyny, która miała do mnie jakąś pilną sprawę.
- Podobno mnie szukałaś. - powiedziałam spokojnie do ładnej brunetki, która odwróciła się na dźwięk moich słów.
- Jesteś Sung Miyun? - uniosła brew lustrując mnie wzrokiem.
- Tak. - pokiwałam głową z miłym uśmiechem na twarzy. Dziewczyna uśmiechnęła się sztucznie do mnie i z zamachu uderzyła mnie z pięści w twarz. Cofnęłam się kilka kroków do tyłu i upadłam na ziemię łapiąc się za obolały policzek.
- Co Ty robisz?! - Yehri wrzasnęła na nią odpychając ją ode mnie.
- Zapłacisz mi za to. - syknęła w moim kierunku. - Zapłacisz! - krzyknęła i rzuciła się na mnie. Upadłam mocno na plecy próbując w jakikolwiek sposób ochronić się przed ciosami dziewczyny. Gdy Yehri próbowała ją odciągnąć ode mnie ta tylko odepchnęła ją mocno, a dziewczyna przewróciła się na ziemię. Napastniczka cały czas okładała moją twarz pięściami, a ja z całych sił próbowałam się obronić.
- Zabiję Cię! - krzyknęła łapiąc za moje włosy. - Zabiję Cię tak jak Twój brat zabił moją siostrę. - syknęła mi w twarz po czym uderzyła moją głową w posadzkę, przez co straciłam przytomność.
[późny wieczór]
- A co jeśli się nie obudzi? - usłyszałam czyjś głos w oddali. Chciałam otworzyć oczy, ale nie mogłam. Byłam taka zmęczona, że ponownie zapadłam w sen.
***
- Miyun obudź się, proszę. - ktoś cicho płakał w tym samym pomieszczeniu, w którym byłam ja. Z całych sił starałam się otworzyć oczy, ale nie dałam rady i ponownie zasnęłam.
***
- Miyun, przysięgam, że jeśli do mnie wrócisz rzucę ćpanie i będę z powrotem Twoim bratem, tylko wróć do mnie. - to Youngjae! Chciałam krzyknąć, że przecież ja nie śpię, że jestem przy nim, ale ponownie nie mogłam poruszyć najmniejszą częścią ciała. Z całych sił starałam się utrzymać przytomność, ale zabrakło mi energii i kolejny raz zapadłam w sen.
***
- Youngjae idź do domu. Musisz odpocząć. - ktoś próbował cały czas namówić mojego brata by sobie poszedł. Chciałam by odpoczął, ale nie chciałam by odchodził. Bałam się zostać sama, ale on też musi dużo odpoczywać. Idź braciszku, odpocznij.
[tydzień później]
Otworzyłam powoli oczy od razu je mrużąc przez bolesne światła jarzeniówek. Poruszyłam delikatnie dłonią czując, że mam coś na palcu wskazującym. Rozejrzałam się delikatnie po pomieszczeniu, w którym się znajdowałam. Była to sala szpitalna. Spróbowałam się podnieść, ale żebra tak mocno mnie zabolały, że z jęknięciem opadłam z powrotem na plecy.
- Nie wstawaj. - usłyszałam męski i chłodny głos. Odwróciłam głowę delikatnie w bok otwierając szerzej oczy, które już się przyzwyczaiły do światła panującego w sali.
- Co Ty tutaj robisz? - zapytałam cicho, zachrypniętym głosem.
- Pilnuję, żeby nic Ci się więcej nie stało. - chłopak skinął głową w moją stronę.
- Jak to więcej? - zapytałam nie rozumiejąc o co mu chodzi.
- Nie pamiętasz co się stało? - zapytał unosząc brew. Zamknęłam oczy kładąc prosto głowę i wtedy wszystko sobie przypomniałam. Przypomniałam sobie dziewczynę, która z nienawiścią w oczach rzuciła się na mnie i zaczęła okładać mnie pięściami wykrzykując, że zabiję mnie tak samo jak mój brat zabił jej siostrę. Otworzyłam szybko oczy i spojrzałam z powrotem na chłopaka siedzącego przy moim łóżku.
- Kto to był? - zapytałam słabo.
- Ta dziewczyna? - zapytał spokojnie, a ja słabo pokiwałam głową. - Lee Nawoon, siostra dziewczyny, która skoczyła z głównego budynku uniwersytetu. - poprawił kurtkę, opierając się o krzesełko.
- Dlaczego powiedziała, że to Youngjae zabił jej siostrę? - zapytała coraz bardziej zachrypniętym głosem. Chłopak podniósł się i nalał mi wody do plastikowego kubka po czym pomógł mi usiąść i napić się.
- Nie wiem. - odparł gdy wrócił na swoje miejsce. Westchnęłam ciężko i oparłam głowę o poduszkę.
- Długo tu siedzisz? - zapytałam kierując delikatnie wzrok na niego.
- Kilka godzin. - skinął delikatnie głową.
- Idź do domu. Nie chce, żebyś marnował swój czas na mnie. - powiedziałam odwracając od niego wzrok.
- Miyun to nie tak jak myślisz. - chłopak podniósł się ze swojego miejsca. - Ja to wszystko robię dla Twojego dobra. - dodał po czym ruszył w stronę drzwi.
- Zaczekaj! - powiedziałam szybko prostując się delikatnie bardziej. Spojrzał na mnie bez słowa. - Powiedz mi chociaż jak masz na imię. - spojrzałam na niego zagryzając dolną wargę.
- To nie jest dobry pomysł. - pokręcił głową i wyszedł z mojej sali. Odetchnęłam ciężko, ale po chwili do środka wszedł Jeongguk z bukietem białych róż. Uśmiechnęłam się delikatnie na jego widok.
- Jak się czujesz? - zapytał wyjmując poprzednie kwiaty z wazonu i wkładając w wazon świeże.
- Jak po porządnym laniu. - odparłam spokojnie co wywołało śmiech u chłopaka. Gdy wyrzucił stare kwiaty do kosza usiadł na krawędzi mojego łóżka.
- Boli Cię? - zapytał z troską dotykając mojego policzka. Syknęłam cicho, a on natychmiast zabrał dłoń od mojej twarzy cicho mnie przepraszając.
- Boli mnie dosłownie wszystko. - odparłam spokojnie.
- Zawołam kogoś, żeby dali Ci coś przeciwbólowego. - podniósł się z łóżka i zawołał pielęgniarkę, która po chwili podłączyła mi kroplówkę z lekiem przeciwbólowym. Gdy wyszła Jeongguk ponownie usiadł na łóżku.
- Czy mama wie o wszystkim? - zapytałam cicho.
- Tak, ale nie mogła długo przy Tobie siedzieć. - pokręcił głową i dotknął delikatnie mojej dłoni.
- Była tutaj? - rozszerzyłam delikatnie oczy.
- Dwa dni temu. - odparł spokojnie.
- Może to i lepiej, że wyjechała. - westchnęłam cicho.
- Dlaczego? - chłopak przechylił głowę delikatnie w bok nie rozumiejąc o co mi chodzi.
- Jeśli była bym przytomna od razu chciała by mnie zabrać do domu. - odparłam spokojnie.
- Bo chciała, ale Youngjae hyung się tym zajął. - pokiwał spokojnie głową.
- Gdzie on jest? - zapytałam szybko na wspomnienie o moim bracie.
- Miyun.. - zaczął powoli po czym wziął głęboki wdech. - Twój brat wyjechał na trochę.
- Wyjechał dokąd? - zmarszczyłam brwi.
- Wyjechał na odwyk. - powiedział cicho.
- Czyli on naprawdę chce się leczyć. - uśmiechnęłam się delikatnie czując ogromną ulgę.
- Tak, chcę. - Jeongguk pokiwał spokojnie głową.
- Długo spałam? - zapytałam cicho.
- Prawie cały tydzień. - pogładził moją dłoń kciukiem. Pokiwałam głową i spojrzałam w stronę drzwi, w których stał Baekhyun z bukietem różowych róż. Spojrzał najpierw na nasze dłonie, a potem na mnie.
- To ja przyjdę później. - odezwał się zmieszany i cofnął się.
- Będę już leciał. - Jeongguk podniósł się ze swojego miejsca, pocałował mnie w głowę i wyszedł z sali. Po krótkiej chwili do środka wszedł Bakehyun.
- Jak się czujesz? - zapytał z troską stawiając drugi wazon na stoliku po czym usiadł na miejscu gdzie wcześniej siedział Jeongguk.
- Już lepiej. - pokiwałam głową uśmiechając się miło do niego.
[następnego dnia]
Obudziły mnie promienie słońca wpadające do sali przez okno. Baek posiedział wczoraj przy mnie kilka godzin i poszedł dopiero gdy zasnęłam. Pielęgniarka, który przyniosła mi leki powiedziała, że od samego rana ktoś siedzi pod moją salą i czeka na pozwolenie by wejść. Powiedziałam jej, żeby wpuściła mojego gościa bez najmniejszego problemu. Do mojej sali wszedł ten sam chłopak, który był tutaj wczoraj.
- Co tutaj robisz? - zapytałam zdziwiona.
- Przyszedłem sprawdzić co z Tobą. - skinął głową delikatnie w moją stronę.
- Interesuję Cię to? - uniosłam brew co rozbawiło chłopaka.
- To, że nie chce Ci stwarzać problemów nie oznacza, że nie interesuję się Twoją osobą. - pokiwał głową na boki.
- Nie rozumiem Cię już. - westchnęłam cicho i napiłam się wody z plastikowego kubeczka.
- Jak się czujesz? - zmarszczył brwi z troską.
- Lepiej niż wczoraj, ale nie jakoś świetnie. - wzruszyłam ramionami i zgniotłam kubeczek w dłoni po czym rzuciłam nim do kosza trafiając za pierwszym razem.
- Brawo. - powiedział z uznaniem co wywołało delikatny uśmiech na mojej twarzy. - Długo tu jeszcze będziesz?
- Pielęgniarka powiedziała, że czekają na wyniki, ale nie wie ile to może jeszcze potrwać. - pokręciłam głową i ponownie na niego spojrzałam. Jego cera była gładka, spojrzenie zimne i tajemnicze, skrywające coś co chłopak chciał ukryć za wszelką cenę, usta były blado różowawe, a jego siwe włosy, które opadały na jego twarz były roztrzepane tak jakby dopiero co wyszedł z łóżka. Był niesamowicie przystojny i intrygujący, a jednocześnie bałam się go i tego co może w sobie skrywać.
- Czemu mi się tak przyglądasz? - chłopak zmarszczył brwi wpatrując się w moje oczy.
- Próbuję zgadnąć jak masz na imię. - odparłam próbując brzmieć spokojnie, czując jak moje policzki robią się gorące.
- Dlaczego Cię to tak interesuję? - oparł się o krzesełko, zakładając po męsku nogę na nogę.
- A dlaczego Ciebie interesuję moja osoba? - uniosłam pytająco brew.
- Nie na wszystko musimy znać odpowiedź. - wzruszył ramionami.
- Ale ja nawet nie wie jak mam się do Ciebie zwracać. - pokręciłam głową. Chłopak wziął głęboki wdech odchylając głowę do tyłu, po czym wypuścił powoli powietrze ustami kierując na mnie z powrotem swój wzrok.
- Mów na mnie cztery. Po prostu cztery.
- Jeśli chcesz się znowu o coś dowalić to jadę tym autobusem do uniwersytetu. - powiedziałam obojętnie, a chłopak otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale po chwili je zamknął i odwrócił się z powrotem. Chłopak wysiadł dwa przystanki przede mną, a gdy wysiadałam na swoim zauważyłam, że zostawił jakąś kartkę na siedzeniu. Podniosłam ją i wychodząc z autobusu rozwinęłam ją.
'Jeśli tak bardzo chcesz się dowiedzieć o mnie czegokolwiek to przyjdź o dwudziestej do starego kina'. Zmarszczyłam brwi, ale zwinęłam karteczkę z powrotem i wyjęłam telefon z kieszeni.
- Halo? - usłyszałam zmęczony głos Jeongguka po drugiej stronie.
- Jak z Youngjae? - zapytałam wchodząc na teren uniwersytetu.
- Jeongguk chodź tu! - usłyszałam krzyk swojego brata.
- Chyba słyszysz, nie mogę teraz rozmawiać, zadzwonię później. - powiedział spokojnie i rozłączył się. Westchnęłam cicho kręcąc głową i skierowałam się do budynku mieszkalnego.
- Miyun! - Yehri podbiegła do mnie i złapała mnie za nadgarstek, żeby mnie zatrzymać.
- O co chodzi? - spojrzałam na nią obojętnie.
- Chciałam Cię przeprosić za to, że nic Ci nie powiedziałam.. - dziewczyna puściła mój nadgarstek i spojrzała na ziemię. Wzięłam cichy wdech i przytuliłam dziewczynę do siebie.
- To ja przepraszam, że tak na Ciebie naskoczyłam, po prostu.. nie mogę nadal uwierzyć w to, że Youngjae.. - przerwałam gdyż poczułam ogromną gulę w gardle.
- Rozumiem, rozumiem. - odparła cicho odwzajemniając mój uścisk. Odsunęłam się od niej i uśmiechnęłam się słabo, po czym chciałam odejść, ale dziewczyna ponownie mnie zatrzymała.
- O co chodzi? - zmarszczyłam brwi.
- Przyszłam też dlatego, że jakaś dziewczyna Cię szuka. - odparła spokojnie. Zdziwiło mnie to, ponieważ nikogo tutaj nie znam, ale bez słowa sprzeciwu udałam się z Yehri do dziewczyny, która miała do mnie jakąś pilną sprawę.
- Podobno mnie szukałaś. - powiedziałam spokojnie do ładnej brunetki, która odwróciła się na dźwięk moich słów.
- Jesteś Sung Miyun? - uniosła brew lustrując mnie wzrokiem.
- Tak. - pokiwałam głową z miłym uśmiechem na twarzy. Dziewczyna uśmiechnęła się sztucznie do mnie i z zamachu uderzyła mnie z pięści w twarz. Cofnęłam się kilka kroków do tyłu i upadłam na ziemię łapiąc się za obolały policzek.
- Co Ty robisz?! - Yehri wrzasnęła na nią odpychając ją ode mnie.
- Zapłacisz mi za to. - syknęła w moim kierunku. - Zapłacisz! - krzyknęła i rzuciła się na mnie. Upadłam mocno na plecy próbując w jakikolwiek sposób ochronić się przed ciosami dziewczyny. Gdy Yehri próbowała ją odciągnąć ode mnie ta tylko odepchnęła ją mocno, a dziewczyna przewróciła się na ziemię. Napastniczka cały czas okładała moją twarz pięściami, a ja z całych sił próbowałam się obronić.
- Zabiję Cię! - krzyknęła łapiąc za moje włosy. - Zabiję Cię tak jak Twój brat zabił moją siostrę. - syknęła mi w twarz po czym uderzyła moją głową w posadzkę, przez co straciłam przytomność.
[późny wieczór]
- A co jeśli się nie obudzi? - usłyszałam czyjś głos w oddali. Chciałam otworzyć oczy, ale nie mogłam. Byłam taka zmęczona, że ponownie zapadłam w sen.
***
- Miyun obudź się, proszę. - ktoś cicho płakał w tym samym pomieszczeniu, w którym byłam ja. Z całych sił starałam się otworzyć oczy, ale nie dałam rady i ponownie zasnęłam.
***
- Miyun, przysięgam, że jeśli do mnie wrócisz rzucę ćpanie i będę z powrotem Twoim bratem, tylko wróć do mnie. - to Youngjae! Chciałam krzyknąć, że przecież ja nie śpię, że jestem przy nim, ale ponownie nie mogłam poruszyć najmniejszą częścią ciała. Z całych sił starałam się utrzymać przytomność, ale zabrakło mi energii i kolejny raz zapadłam w sen.
***
- Youngjae idź do domu. Musisz odpocząć. - ktoś próbował cały czas namówić mojego brata by sobie poszedł. Chciałam by odpoczął, ale nie chciałam by odchodził. Bałam się zostać sama, ale on też musi dużo odpoczywać. Idź braciszku, odpocznij.
[tydzień później]
Otworzyłam powoli oczy od razu je mrużąc przez bolesne światła jarzeniówek. Poruszyłam delikatnie dłonią czując, że mam coś na palcu wskazującym. Rozejrzałam się delikatnie po pomieszczeniu, w którym się znajdowałam. Była to sala szpitalna. Spróbowałam się podnieść, ale żebra tak mocno mnie zabolały, że z jęknięciem opadłam z powrotem na plecy.
- Nie wstawaj. - usłyszałam męski i chłodny głos. Odwróciłam głowę delikatnie w bok otwierając szerzej oczy, które już się przyzwyczaiły do światła panującego w sali.
- Co Ty tutaj robisz? - zapytałam cicho, zachrypniętym głosem.
- Pilnuję, żeby nic Ci się więcej nie stało. - chłopak skinął głową w moją stronę.
- Jak to więcej? - zapytałam nie rozumiejąc o co mu chodzi.
- Nie pamiętasz co się stało? - zapytał unosząc brew. Zamknęłam oczy kładąc prosto głowę i wtedy wszystko sobie przypomniałam. Przypomniałam sobie dziewczynę, która z nienawiścią w oczach rzuciła się na mnie i zaczęła okładać mnie pięściami wykrzykując, że zabiję mnie tak samo jak mój brat zabił jej siostrę. Otworzyłam szybko oczy i spojrzałam z powrotem na chłopaka siedzącego przy moim łóżku.
- Kto to był? - zapytałam słabo.
- Ta dziewczyna? - zapytał spokojnie, a ja słabo pokiwałam głową. - Lee Nawoon, siostra dziewczyny, która skoczyła z głównego budynku uniwersytetu. - poprawił kurtkę, opierając się o krzesełko.
- Dlaczego powiedziała, że to Youngjae zabił jej siostrę? - zapytała coraz bardziej zachrypniętym głosem. Chłopak podniósł się i nalał mi wody do plastikowego kubka po czym pomógł mi usiąść i napić się.
- Nie wiem. - odparł gdy wrócił na swoje miejsce. Westchnęłam ciężko i oparłam głowę o poduszkę.
- Długo tu siedzisz? - zapytałam kierując delikatnie wzrok na niego.
- Kilka godzin. - skinął delikatnie głową.
- Idź do domu. Nie chce, żebyś marnował swój czas na mnie. - powiedziałam odwracając od niego wzrok.
- Miyun to nie tak jak myślisz. - chłopak podniósł się ze swojego miejsca. - Ja to wszystko robię dla Twojego dobra. - dodał po czym ruszył w stronę drzwi.
- Zaczekaj! - powiedziałam szybko prostując się delikatnie bardziej. Spojrzał na mnie bez słowa. - Powiedz mi chociaż jak masz na imię. - spojrzałam na niego zagryzając dolną wargę.
- To nie jest dobry pomysł. - pokręcił głową i wyszedł z mojej sali. Odetchnęłam ciężko, ale po chwili do środka wszedł Jeongguk z bukietem białych róż. Uśmiechnęłam się delikatnie na jego widok.
- Jak się czujesz? - zapytał wyjmując poprzednie kwiaty z wazonu i wkładając w wazon świeże.
- Jak po porządnym laniu. - odparłam spokojnie co wywołało śmiech u chłopaka. Gdy wyrzucił stare kwiaty do kosza usiadł na krawędzi mojego łóżka.
- Boli Cię? - zapytał z troską dotykając mojego policzka. Syknęłam cicho, a on natychmiast zabrał dłoń od mojej twarzy cicho mnie przepraszając.
- Boli mnie dosłownie wszystko. - odparłam spokojnie.
- Zawołam kogoś, żeby dali Ci coś przeciwbólowego. - podniósł się z łóżka i zawołał pielęgniarkę, która po chwili podłączyła mi kroplówkę z lekiem przeciwbólowym. Gdy wyszła Jeongguk ponownie usiadł na łóżku.
- Czy mama wie o wszystkim? - zapytałam cicho.
- Tak, ale nie mogła długo przy Tobie siedzieć. - pokręcił głową i dotknął delikatnie mojej dłoni.
- Była tutaj? - rozszerzyłam delikatnie oczy.
- Dwa dni temu. - odparł spokojnie.
- Może to i lepiej, że wyjechała. - westchnęłam cicho.
- Dlaczego? - chłopak przechylił głowę delikatnie w bok nie rozumiejąc o co mi chodzi.
- Jeśli była bym przytomna od razu chciała by mnie zabrać do domu. - odparłam spokojnie.
- Bo chciała, ale Youngjae hyung się tym zajął. - pokiwał spokojnie głową.
- Gdzie on jest? - zapytałam szybko na wspomnienie o moim bracie.
- Miyun.. - zaczął powoli po czym wziął głęboki wdech. - Twój brat wyjechał na trochę.
- Wyjechał dokąd? - zmarszczyłam brwi.
- Wyjechał na odwyk. - powiedział cicho.
- Czyli on naprawdę chce się leczyć. - uśmiechnęłam się delikatnie czując ogromną ulgę.
- Tak, chcę. - Jeongguk pokiwał spokojnie głową.
- Długo spałam? - zapytałam cicho.
- Prawie cały tydzień. - pogładził moją dłoń kciukiem. Pokiwałam głową i spojrzałam w stronę drzwi, w których stał Baekhyun z bukietem różowych róż. Spojrzał najpierw na nasze dłonie, a potem na mnie.
- To ja przyjdę później. - odezwał się zmieszany i cofnął się.
- Będę już leciał. - Jeongguk podniósł się ze swojego miejsca, pocałował mnie w głowę i wyszedł z sali. Po krótkiej chwili do środka wszedł Bakehyun.
- Jak się czujesz? - zapytał z troską stawiając drugi wazon na stoliku po czym usiadł na miejscu gdzie wcześniej siedział Jeongguk.
- Już lepiej. - pokiwałam głową uśmiechając się miło do niego.
[następnego dnia]
Obudziły mnie promienie słońca wpadające do sali przez okno. Baek posiedział wczoraj przy mnie kilka godzin i poszedł dopiero gdy zasnęłam. Pielęgniarka, który przyniosła mi leki powiedziała, że od samego rana ktoś siedzi pod moją salą i czeka na pozwolenie by wejść. Powiedziałam jej, żeby wpuściła mojego gościa bez najmniejszego problemu. Do mojej sali wszedł ten sam chłopak, który był tutaj wczoraj.
- Co tutaj robisz? - zapytałam zdziwiona.
- Przyszedłem sprawdzić co z Tobą. - skinął głową delikatnie w moją stronę.
- Interesuję Cię to? - uniosłam brew co rozbawiło chłopaka.
- To, że nie chce Ci stwarzać problemów nie oznacza, że nie interesuję się Twoją osobą. - pokiwał głową na boki.
- Nie rozumiem Cię już. - westchnęłam cicho i napiłam się wody z plastikowego kubeczka.
- Jak się czujesz? - zmarszczył brwi z troską.
- Lepiej niż wczoraj, ale nie jakoś świetnie. - wzruszyłam ramionami i zgniotłam kubeczek w dłoni po czym rzuciłam nim do kosza trafiając za pierwszym razem.
- Brawo. - powiedział z uznaniem co wywołało delikatny uśmiech na mojej twarzy. - Długo tu jeszcze będziesz?
- Pielęgniarka powiedziała, że czekają na wyniki, ale nie wie ile to może jeszcze potrwać. - pokręciłam głową i ponownie na niego spojrzałam. Jego cera była gładka, spojrzenie zimne i tajemnicze, skrywające coś co chłopak chciał ukryć za wszelką cenę, usta były blado różowawe, a jego siwe włosy, które opadały na jego twarz były roztrzepane tak jakby dopiero co wyszedł z łóżka. Był niesamowicie przystojny i intrygujący, a jednocześnie bałam się go i tego co może w sobie skrywać.
- Czemu mi się tak przyglądasz? - chłopak zmarszczył brwi wpatrując się w moje oczy.
- Próbuję zgadnąć jak masz na imię. - odparłam próbując brzmieć spokojnie, czując jak moje policzki robią się gorące.
- Dlaczego Cię to tak interesuję? - oparł się o krzesełko, zakładając po męsku nogę na nogę.
- A dlaczego Ciebie interesuję moja osoba? - uniosłam pytająco brew.
- Nie na wszystko musimy znać odpowiedź. - wzruszył ramionami.
- Ale ja nawet nie wie jak mam się do Ciebie zwracać. - pokręciłam głową. Chłopak wziął głęboki wdech odchylając głowę do tyłu, po czym wypuścił powoli powietrze ustami kierując na mnie z powrotem swój wzrok.
- Mów na mnie cztery. Po prostu cztery.
~ 8
Baekhyun dotknął delikatnie mojej dłoni.
- Wszystko będzie dobrze. - pogładził kciukiem moją dłoń. - Tylko musisz mu pomóc. - dodał, a ja uniosłam wzrok na niego.
- To znaczy jak? - zapytałam cicho.
- On sam z tego nie wyjdzie. - brunet skinął głową w moją stronę.
- Ale jak ja mam mu z tym pomóc, jeżeli on w ogóle nie słucha tego co ja do niego mówię. - pokręciłam głową chowając twarz w dłoniach.
- Miyun jeśli Ty tego nie zrobisz, to nikt tego nie zrobi. - podniósł się ze swojego miejsca i usiadł obok mnie, obejmując mnie ramieniem.
- Ja nie skończyłam jeszcze dziewiętnastu lat, a mam pomóc bratu wyjść z ćpania. To jest jakiś koszmar. - oparłam swoją głowę o chłopaka zamykając oczy.
- Dasz sobie radę. Z resztą pomogę Ci. - spojrzałam na jego twarz, a on uśmiechnął się delikatnie do mnie.
- Dziękuję. - odwzajemniłam jego uśmiech. Brunet przybliżył swoją twarz delikatnie do mojej, zatrzymałam powietrze w płucach gdy zamknął swoje oczy i dotknął swoją dłonią delikatnie mojego policzka. Gdy jego usta dotknęły moich ust, rozchyliłam je delikatnie zamykając oczy. Baekhyun wsunął dłoń minimalnie w moje włosy i przycisnął swoje usta do moich. Przechyliłam delikatnie głowę w bok gdy brunet muskał moje usta swoimi. Położyłam jedną dłoń na jego szyi przysuwając się bardziej do chłopaka. Poczułam jak jeden z jego kącików delikatnie unosi się do góry. Drugą dłoń oparł na moim biodrze nie przestając całować moich ust. Uniosłam się delikatnie i usiadłam na łóżku na swoich nogach, tak, że byłam teraz trochę wyżej od bruneta. Opierając drugą dłoń na jego barku poczułam jak chłopak również delikatnie się unosi. Uśmiechnęłam się poprzez pocałunek i objęłam Baekhyuna dłońmi wokół szyi.
Gdy oderwaliśmy się od siebie, usiedliśmy z powrotem na swoich miejscach.
- To.. - zaczęłam mówić czując, że moje policzki nabierają czerwonego odcienia.
- Było miłe. - odparł Byun kiwając delikatnie głową, na co roześmiałam się cicho.
- I fajne. - dodałam również kiwając głową. Spojrzeliśmy na siebie i zaczęliśmy się cicho śmiać.
- Chyba powinienem przeprosić za to. - brunet podrapał się po tyle głowy.
- Chyba powinieneś. - pokiwałam głową patrząc na niego i powstrzymując cichy śmiech. Chłopak spojrzał na mnie i uśmiechnął się miło.
- Może chciałabyś coś zjeść? - zapytał spokojnie podnosząc się z łóżka, a mój żołądek jak na zawołanie zaczął domagać się jakiegokolwiek posiłku.
- Chętnie. - odparłam miło i podniosłam się z łóżka. Wyszliśmy z jego pokoju i zeszliśmy na dół, gdzie znajdowała się kuchni. Weszliśmy do niej, a ja rozejrzałam się po jej wnętrzu. Elegancko i z klasą. Biały aneks kuchenny idealnie zgrywał się z czarnym matem blatów, a płytki w odcieniu szarości idealnie zamykały cały komplet.
- Podoba Ci się, co? - Baek roześmiał się podchodząc do lodówki.
- Jest bardzo w moim stylu. - odparłam kiwając głową i siadając przy jednym z blatów, na wysokim krzesełku.
- Cieszę się. - odparł uśmiechając się szeroko. Położył przede mną talerz, na który nałożył średnią porcję ryżu, na ryż ułożył usmażone kawałki kurczaka, po czym wszystko polał sosem słodko kwaśnym. - Mam nadzieję, że nie jesteś wegetarianką. - roześmiał się podając mi sztućce.
- A co jeśli jestem? - uniosłam brew patrząc na niego.
- To będziesz jadła sam ryż z sosem, bo u mnie w dormie nic innego nie ma. - wzruszył ramionami i usiadł obok mnie zaczynając jeść.
- Jak teraz się tak o nie zamartwiasz to jestem ciekawa jak to będzie wyglądało po ślubie. - odparłam zaczynając jeść, a chłopak zaczął się krztusić. Odłożyłam widelec i szybko zaczęłam klepać go po plecach, próbując się nie roześmiać. Gdy opanował kaszel spojrzał na mnie i przełknął ciężko.
- Czy Ty mi się właśnie oświadczyłaś? - zapytał powoli robiąc duże oczy.
- No przestań. - powiedziałam marszcząc brwi, a on odetchnął z ulgą. - Poczekam aż Ty to zrobisz. - dodałam, a chłopak spojrzał szybko na mnie. Zaczęłam się cicho śmiać widząc jego minę.
- Ja mam dwadzieścia trzy lata, nie śpieszę się do małżeństwa. - zawtórował mi cichym śmiechem.
- A ja wolę chłopców. - skinęłam głową, a on spojrzał na mnie robiąc zdziwioną minę.
- Czy Ty mi zasugerowałaś, że jestem dziewczyną? - zapytał wyższym tonem głosu.
- Nie. - pokręciłam głową.
- I masz szczęście. - skinął głową i wrócił do jedzenia.
- Ja tylko stwierdzam fakty. - wzruszyłam ramionami, a Baek podniósł się ze swojego miejsca. Oparł dłonie na biodrach i odwrócił się twarzą w moją stronę zagryzając dolną wargę.
- Powiesz mi dlaczego ja Cię wpuściłem do swojej dormy? - zapytał unosząc brew.
- Bo chciałeś ukryć fakt przed sąsiadami, że spotykasz się z innym facetami. - odparłam spokojnie jedząc dalej. Brunet uderzył się dłonią w czoło i wziął głęboki wdech.
- Jesteś głupia. - roześmiał się siadając z powrotem na krzesełku.
- A Ty Baek. I obstawiam, że to drugie jest gorsze. - odparłam trzymając widelec w buzi, żeby się nie roześmiać.
- Przypominam Ci, że przed chwilą się ze mną całowałaś i Ci to nie przeszkadzało. - uniósł głos kierując na mnie wzrok.
- Czy Ty chcesz nam o czymś powiedzieć? - usłyszałam za swoimi plecami damski głos. Szybko podniosłam się ze swojego miejsca i spojrzałam na elegancko ubraną kobietę.
- Dzień dobry. - skłoniłam się delikatnie w jej stronę.
- Dzień dobry. - uśmiechnęła się miło do mnie i z powrotem spojrzałam na Baekhyuna.
- Mamo.. Ja.. To znaczy my.. - chłopakowi z nerwów zaczął plątać się język.
- Shin-hye. - do kuchni wszedł wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna.
- Daj im spokój, powinnaś się cieszyć z tego, że Baekhyun w końcu ma dziewczynę. - objął ją w pasie jedną ręką i pocałował ją w policzek.
- Ale my nie.. - zaczęłam nas szybko tłumaczyć.
- Nie musicie się tłumaczyć. Miło nam poznać Cię. - mama Baekhyuna wysunęła dłoń w moją stronę. Uścisnęłam ją delikatnie nie wiedząc co powiedzieć.
- Mi również. - pokiwałam nerwowo głową.
- A to jest Jiyong, ojciec Baekhyuna. - mężczyzna uśmiechnął się miło do mnie, a ja odwzajemniłam niepewnie jego uśmiech
- My już pójdziemy do mnie. - Baekhyun zmieszany całą sytuacją złapał delikatnie mój nadgarstek.
- Złotko jak masz na imię? - mama Baeka zmierzyła mnie z góry na dół.
- Miyun. Nazywam się Sung Miyun. - dodałam kiwając głową.
- Jesteś siostrą Sung Youngjae? - zapytała zdziwiona kierując wzrok na swojego syna.
- Mamo.. - Baek westchnął cicho.
- Tak. - odparłam niepewnie.
- No cóż. - brunetka wyprostowała się i posłała nam miły uśmiech. - Miłego dnia. - pokiwała głową. Podziękowaliśmy cicho i wyszliśmy z kuchni, po czym weszliśmy na górę i już po chwili siedzieliśmy u bruneta w pokoju.
- Później im wszystko wytłumaczę. - powiedział kierując na mnie swój wzrok.
- No dobrze. - pokiwałam głową i spojrzałam na zegarek. Jeszcze godzina i moje zajęcia będą się kończyć. - Ja już będę szła. - powiedziałam spokojnie, podnosząc się z łóżka.
- Nie musisz już iść. - zerwał się szybko ze swojego miejsca.
- Za godzinę kończę zajęcia, akurat dojdę na koniec i spokojnie pójdę do swojego pokoju. - uśmiechnęłam się miło do niego biorąc do ręki swój telefon. Gdy zeszliśmy na dół spotkaliśmy jego mamę w korytarzu.
- Wychodzisz już? - zapytała zaskoczona gdy ubrałam buty.
- Niestety tak. - odparłam z miłym uśmiechem.
- Zajrzyj jeszcze do nas. Może zjadłabyś z nami jutro kolację? - zapytała miło. Spojrzałam na Baekhyuna, który wzruszył tylko ramionami.
- Z chęcią. - odparłam spokojnie.
- Przyjdź do nas na dziewiętnastą. - uśmiechnęła się i gdy odwzajemniłam jej uśmiech wróciła do kuchni. Wyszliśmy z dormy, a ja spojrzałam na Byuna.
- To jest zły pomysł. - brunet pokręcił głową, a ja poczułam niemiłe ukłucie w sercu.
- Dlaczego tak uważasz? - zapytałam próbując brzmieć spokojnie, gdy wyszliśmy z jego posesji.
- Bo moja mama doskonale zna Twojego brata. - spojrzał na mnie i westchnął cicho. - No, ale to nic, do zobaczenia jutro w szkole. - uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek, po czym w zamyśleniu wrócił na swoje podwórze. Pokręciłam głową i zamiast do akademika ruszyłam na przystanek autobusowy. Gdy dochodziłam do przystanku, akurat podjechał autobus. Wsiadłam do niego i zajęłam miejsce na końcu.
Gdy wysiadłam schowałam dłonie do kieszeni kurtki i ruszyłam powoli przed siebie. Spojrzałam na ogromny budynek i weszłam do środka. Skierowałam się do sali, w której ostatnio tu byłam. Wzięłam cichy wdech i weszłam do środka, ale nikogo tutaj nie było. Zmarszczyłam brwi i wyszłam z sali.
- Mogę w czymś pomóc? - młoda pielęgniarka podeszła do mnie.
- Szukam chłopaka, który leżał tutaj. - wskazałam dłonią na salę z której zdążyłam wyjść.
- A, wyszedł jakieś dziesięć minut temu. - uśmiechnęła się do mnie miło. Pokiwał głową i podziękowałam jej po czym skierowałam się do wyjścia.
- I po co ja tu w ogóle przyszłam? - westchnęłam cicho wychodząc z budynku. Ruszyłam z powrotem na przystanek i spojrzałam na osobę, która już tam stała. Ustałam obok niej bez słowa i splotłam przed sobą swoje dłonie. Po posturze domyśliłam się, że to chłopak, ale nie mogłam dostrzec jego twarzy gdyż chronił się kapturem. Gdy spojrzałam kolejny raz, zobaczyłam, że on również mi się przygląda. Odwróciłam szybko głowę czując, że się rumienię, po czym rozszerzyłam mocno oczy.
- Przyszłaś mnie odwiedzić? - zapytał spokojnie, a ja uniosłam niepewnie wzrok na niego.
- Tak. - odparłam cicho, speszona jego wzrokiem.
- Dlaczego? - zapytał wsuwając jedną dłoń do kieszeni.
- Chciałam po prostu się dowiedzieć czy wszystko z Tobą w porządku. - odparłam spuszczając wzrok na ziemię. Zaczął się śmiać. Najpierw cicho, a potem głośniej. Spojrzałam na niego zmieszana jego zachowaniem.
- Posłuchaj mnie. - spojrzał na mnie przestając się śmiać i ustał przede mną. - Zapomnij o mnie i o tym, że kiedykolwiek się spotkaliśmy. Nie chcesz mieć nic wspólnego ze mną, a ja nie chce mieć z Tobą, więc po prostu zapomnij o mnie. - popchnął mnie delikatnie, po czym odwrócił się i wsiadł do autobusu, który właśnie przyjechał.
- Wszystko będzie dobrze. - pogładził kciukiem moją dłoń. - Tylko musisz mu pomóc. - dodał, a ja uniosłam wzrok na niego.
- To znaczy jak? - zapytałam cicho.
- On sam z tego nie wyjdzie. - brunet skinął głową w moją stronę.
- Ale jak ja mam mu z tym pomóc, jeżeli on w ogóle nie słucha tego co ja do niego mówię. - pokręciłam głową chowając twarz w dłoniach.
- Miyun jeśli Ty tego nie zrobisz, to nikt tego nie zrobi. - podniósł się ze swojego miejsca i usiadł obok mnie, obejmując mnie ramieniem.
- Ja nie skończyłam jeszcze dziewiętnastu lat, a mam pomóc bratu wyjść z ćpania. To jest jakiś koszmar. - oparłam swoją głowę o chłopaka zamykając oczy.
- Dasz sobie radę. Z resztą pomogę Ci. - spojrzałam na jego twarz, a on uśmiechnął się delikatnie do mnie.
- Dziękuję. - odwzajemniłam jego uśmiech. Brunet przybliżył swoją twarz delikatnie do mojej, zatrzymałam powietrze w płucach gdy zamknął swoje oczy i dotknął swoją dłonią delikatnie mojego policzka. Gdy jego usta dotknęły moich ust, rozchyliłam je delikatnie zamykając oczy. Baekhyun wsunął dłoń minimalnie w moje włosy i przycisnął swoje usta do moich. Przechyliłam delikatnie głowę w bok gdy brunet muskał moje usta swoimi. Położyłam jedną dłoń na jego szyi przysuwając się bardziej do chłopaka. Poczułam jak jeden z jego kącików delikatnie unosi się do góry. Drugą dłoń oparł na moim biodrze nie przestając całować moich ust. Uniosłam się delikatnie i usiadłam na łóżku na swoich nogach, tak, że byłam teraz trochę wyżej od bruneta. Opierając drugą dłoń na jego barku poczułam jak chłopak również delikatnie się unosi. Uśmiechnęłam się poprzez pocałunek i objęłam Baekhyuna dłońmi wokół szyi.
Gdy oderwaliśmy się od siebie, usiedliśmy z powrotem na swoich miejscach.
- To.. - zaczęłam mówić czując, że moje policzki nabierają czerwonego odcienia.
- Było miłe. - odparł Byun kiwając delikatnie głową, na co roześmiałam się cicho.
- I fajne. - dodałam również kiwając głową. Spojrzeliśmy na siebie i zaczęliśmy się cicho śmiać.
- Chyba powinienem przeprosić za to. - brunet podrapał się po tyle głowy.
- Chyba powinieneś. - pokiwałam głową patrząc na niego i powstrzymując cichy śmiech. Chłopak spojrzał na mnie i uśmiechnął się miło.
- Może chciałabyś coś zjeść? - zapytał spokojnie podnosząc się z łóżka, a mój żołądek jak na zawołanie zaczął domagać się jakiegokolwiek posiłku.
- Chętnie. - odparłam miło i podniosłam się z łóżka. Wyszliśmy z jego pokoju i zeszliśmy na dół, gdzie znajdowała się kuchni. Weszliśmy do niej, a ja rozejrzałam się po jej wnętrzu. Elegancko i z klasą. Biały aneks kuchenny idealnie zgrywał się z czarnym matem blatów, a płytki w odcieniu szarości idealnie zamykały cały komplet.
- Podoba Ci się, co? - Baek roześmiał się podchodząc do lodówki.
- Jest bardzo w moim stylu. - odparłam kiwając głową i siadając przy jednym z blatów, na wysokim krzesełku.
- Cieszę się. - odparł uśmiechając się szeroko. Położył przede mną talerz, na który nałożył średnią porcję ryżu, na ryż ułożył usmażone kawałki kurczaka, po czym wszystko polał sosem słodko kwaśnym. - Mam nadzieję, że nie jesteś wegetarianką. - roześmiał się podając mi sztućce.
- A co jeśli jestem? - uniosłam brew patrząc na niego.
- To będziesz jadła sam ryż z sosem, bo u mnie w dormie nic innego nie ma. - wzruszył ramionami i usiadł obok mnie zaczynając jeść.
- Jak teraz się tak o nie zamartwiasz to jestem ciekawa jak to będzie wyglądało po ślubie. - odparłam zaczynając jeść, a chłopak zaczął się krztusić. Odłożyłam widelec i szybko zaczęłam klepać go po plecach, próbując się nie roześmiać. Gdy opanował kaszel spojrzał na mnie i przełknął ciężko.
- Czy Ty mi się właśnie oświadczyłaś? - zapytał powoli robiąc duże oczy.
- No przestań. - powiedziałam marszcząc brwi, a on odetchnął z ulgą. - Poczekam aż Ty to zrobisz. - dodałam, a chłopak spojrzał szybko na mnie. Zaczęłam się cicho śmiać widząc jego minę.
- Ja mam dwadzieścia trzy lata, nie śpieszę się do małżeństwa. - zawtórował mi cichym śmiechem.
- A ja wolę chłopców. - skinęłam głową, a on spojrzał na mnie robiąc zdziwioną minę.
- Czy Ty mi zasugerowałaś, że jestem dziewczyną? - zapytał wyższym tonem głosu.
- Nie. - pokręciłam głową.
- I masz szczęście. - skinął głową i wrócił do jedzenia.
- Ja tylko stwierdzam fakty. - wzruszyłam ramionami, a Baek podniósł się ze swojego miejsca. Oparł dłonie na biodrach i odwrócił się twarzą w moją stronę zagryzając dolną wargę.
- Powiesz mi dlaczego ja Cię wpuściłem do swojej dormy? - zapytał unosząc brew.
- Bo chciałeś ukryć fakt przed sąsiadami, że spotykasz się z innym facetami. - odparłam spokojnie jedząc dalej. Brunet uderzył się dłonią w czoło i wziął głęboki wdech.
- Jesteś głupia. - roześmiał się siadając z powrotem na krzesełku.
- A Ty Baek. I obstawiam, że to drugie jest gorsze. - odparłam trzymając widelec w buzi, żeby się nie roześmiać.
- Przypominam Ci, że przed chwilą się ze mną całowałaś i Ci to nie przeszkadzało. - uniósł głos kierując na mnie wzrok.
- Czy Ty chcesz nam o czymś powiedzieć? - usłyszałam za swoimi plecami damski głos. Szybko podniosłam się ze swojego miejsca i spojrzałam na elegancko ubraną kobietę.
- Dzień dobry. - skłoniłam się delikatnie w jej stronę.
- Dzień dobry. - uśmiechnęła się miło do mnie i z powrotem spojrzałam na Baekhyuna.
- Mamo.. Ja.. To znaczy my.. - chłopakowi z nerwów zaczął plątać się język.
- Shin-hye. - do kuchni wszedł wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna.
- Daj im spokój, powinnaś się cieszyć z tego, że Baekhyun w końcu ma dziewczynę. - objął ją w pasie jedną ręką i pocałował ją w policzek.
- Ale my nie.. - zaczęłam nas szybko tłumaczyć.
- Nie musicie się tłumaczyć. Miło nam poznać Cię. - mama Baekhyuna wysunęła dłoń w moją stronę. Uścisnęłam ją delikatnie nie wiedząc co powiedzieć.
- Mi również. - pokiwałam nerwowo głową.
- A to jest Jiyong, ojciec Baekhyuna. - mężczyzna uśmiechnął się miło do mnie, a ja odwzajemniłam niepewnie jego uśmiech
- My już pójdziemy do mnie. - Baekhyun zmieszany całą sytuacją złapał delikatnie mój nadgarstek.
- Złotko jak masz na imię? - mama Baeka zmierzyła mnie z góry na dół.
- Miyun. Nazywam się Sung Miyun. - dodałam kiwając głową.
- Jesteś siostrą Sung Youngjae? - zapytała zdziwiona kierując wzrok na swojego syna.
- Mamo.. - Baek westchnął cicho.
- Tak. - odparłam niepewnie.
- No cóż. - brunetka wyprostowała się i posłała nam miły uśmiech. - Miłego dnia. - pokiwała głową. Podziękowaliśmy cicho i wyszliśmy z kuchni, po czym weszliśmy na górę i już po chwili siedzieliśmy u bruneta w pokoju.
- Później im wszystko wytłumaczę. - powiedział kierując na mnie swój wzrok.
- No dobrze. - pokiwałam głową i spojrzałam na zegarek. Jeszcze godzina i moje zajęcia będą się kończyć. - Ja już będę szła. - powiedziałam spokojnie, podnosząc się z łóżka.
- Nie musisz już iść. - zerwał się szybko ze swojego miejsca.
- Za godzinę kończę zajęcia, akurat dojdę na koniec i spokojnie pójdę do swojego pokoju. - uśmiechnęłam się miło do niego biorąc do ręki swój telefon. Gdy zeszliśmy na dół spotkaliśmy jego mamę w korytarzu.
- Wychodzisz już? - zapytała zaskoczona gdy ubrałam buty.
- Niestety tak. - odparłam z miłym uśmiechem.
- Zajrzyj jeszcze do nas. Może zjadłabyś z nami jutro kolację? - zapytała miło. Spojrzałam na Baekhyuna, który wzruszył tylko ramionami.
- Z chęcią. - odparłam spokojnie.
- Przyjdź do nas na dziewiętnastą. - uśmiechnęła się i gdy odwzajemniłam jej uśmiech wróciła do kuchni. Wyszliśmy z dormy, a ja spojrzałam na Byuna.
- To jest zły pomysł. - brunet pokręcił głową, a ja poczułam niemiłe ukłucie w sercu.
- Dlaczego tak uważasz? - zapytałam próbując brzmieć spokojnie, gdy wyszliśmy z jego posesji.
- Bo moja mama doskonale zna Twojego brata. - spojrzał na mnie i westchnął cicho. - No, ale to nic, do zobaczenia jutro w szkole. - uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek, po czym w zamyśleniu wrócił na swoje podwórze. Pokręciłam głową i zamiast do akademika ruszyłam na przystanek autobusowy. Gdy dochodziłam do przystanku, akurat podjechał autobus. Wsiadłam do niego i zajęłam miejsce na końcu.
Gdy wysiadłam schowałam dłonie do kieszeni kurtki i ruszyłam powoli przed siebie. Spojrzałam na ogromny budynek i weszłam do środka. Skierowałam się do sali, w której ostatnio tu byłam. Wzięłam cichy wdech i weszłam do środka, ale nikogo tutaj nie było. Zmarszczyłam brwi i wyszłam z sali.
- Mogę w czymś pomóc? - młoda pielęgniarka podeszła do mnie.
- Szukam chłopaka, który leżał tutaj. - wskazałam dłonią na salę z której zdążyłam wyjść.
- A, wyszedł jakieś dziesięć minut temu. - uśmiechnęła się do mnie miło. Pokiwał głową i podziękowałam jej po czym skierowałam się do wyjścia.
- I po co ja tu w ogóle przyszłam? - westchnęłam cicho wychodząc z budynku. Ruszyłam z powrotem na przystanek i spojrzałam na osobę, która już tam stała. Ustałam obok niej bez słowa i splotłam przed sobą swoje dłonie. Po posturze domyśliłam się, że to chłopak, ale nie mogłam dostrzec jego twarzy gdyż chronił się kapturem. Gdy spojrzałam kolejny raz, zobaczyłam, że on również mi się przygląda. Odwróciłam szybko głowę czując, że się rumienię, po czym rozszerzyłam mocno oczy.
- Przyszłaś mnie odwiedzić? - zapytał spokojnie, a ja uniosłam niepewnie wzrok na niego.
- Tak. - odparłam cicho, speszona jego wzrokiem.
- Dlaczego? - zapytał wsuwając jedną dłoń do kieszeni.
- Chciałam po prostu się dowiedzieć czy wszystko z Tobą w porządku. - odparłam spuszczając wzrok na ziemię. Zaczął się śmiać. Najpierw cicho, a potem głośniej. Spojrzałam na niego zmieszana jego zachowaniem.
- Posłuchaj mnie. - spojrzał na mnie przestając się śmiać i ustał przede mną. - Zapomnij o mnie i o tym, że kiedykolwiek się spotkaliśmy. Nie chcesz mieć nic wspólnego ze mną, a ja nie chce mieć z Tobą, więc po prostu zapomnij o mnie. - popchnął mnie delikatnie, po czym odwrócił się i wsiadł do autobusu, który właśnie przyjechał.
poniedziałek, 29 maja 2017
~ 7
Następnego dnia obudziłam się kilka minut przed budzikiem. Podniosłam się, leniwie przecierając oczy i poszłam do łazienki. Po szybki prysznicu wyszłam z łazienki owinięta ręcznikiem i podeszłam do szafy. Zsunęłam ze swojego ciała ręcznik, który opadł u moich stóp i otworzyłam drzwi od szafy, po czym usłyszałam głośne gwizdnięcie za swoimi plecami. Szybko podniosłam ręcznik i zakryłam nim swoje ciało.
- Co Ty tu do cholery robisz?! - wrzasnęłam na chłopaka, który lustrował mnie z góry na dół.
- Podziwiam ciało siostry mojego przyjaciela. - odparł unosząc zadziornie kącik ust.
- Taehyung wyjdź stąd! - krzyknęłam wskazując na drzwi.
- Najpierw musimy porozmawiać. - skinął głową podnosząc się z łóżka.
- Wyjdź stąd. - powtórzyłam powoli czując, że moje nerwy rosną.
- Odwrócę się, a Ty masz dwie minuty na to, żeby się ubrać. - skinął głową i odwrócił się plecami w moją stronę. Wzięłam głęboki wdech, ale nic nie odpowiedziałam. Wzięłam z szuflady bieliznę, a z szafy sukienkę i weszłam do łazienki. Ubrana wyszłam z łazienki i spojrzałam złowrogo na chłopaka.
- Czego chcesz? - warknęłam w stronę chłopaka siadając na wolnym łóżku.
- Ślicznie wyglądasz. - brunet puścił mi oczko rozsiadając się na moim łóżku. Przewróciłam oczami i zwróciłam swój wzrok z powrotem na chłopaka. - Ale przechodząc do szczegółów, Twój brat ma kłopoty. - skinął głową, a ja zerwałam się natychmiast z łóżka.
- Jakie kłopoty? - zapytałam szybko.
- Uspokój się i usiądź. - usiadł opierając łokcie na kolanach. - Nie pomożesz mu jeśli będziesz panikować. - dodał plącząc swoje dłonie. Usiadłam niechętnie z powrotem na swoje miejsce i wzięłam głęboki wdech, żeby się uspokoić.
- Gdzie jest mój brat? - zapytałam powoli, próbując brzmieć spokojnie.
- U nas. - odparł, a ja podniosłam się szybko, kierując się do drzwi. - Miyun stój, nie możesz tam teraz pójść. - brunet podniósł się szybko i złapał mnie za nadgarstek.
- Nie mów mi co mi wolno, a co nie. - odparłam próbując wyszarpnąć swoją rękę chłopakowi.
- Jeśli tam pójdziesz to pogorszysz tylko sytuację. - powiedział twardo.
- Jeśli mój brat ma kłopoty to ja muszę mu pomóc. - wyszarpnęłam swój nadgarstek brunetowi i łapiąc po drodze buty wybiegłam ze swojego pokoju. Wybiegłam z budynku i ruszyłam w stronę.. No właśnie gdzie? Nie miałam pojęcia gdzie oni mieszkają. Wybierając numer do Baekhyuna założyłam buty.
- Halo? - usłyszałam zaspany głos po drugiej stronie telefonu.
- Przepraszam, nie chciałam Cię obudzić, ale to poważna sprawa. - powiedziałam szybko wychodząc z terenu uniwersytetu.
- Domyślam się skoro dzwonisz do mnie tak wcześnie rano. O co chodzi? - słychać było, że chłopak podnosił się z łóżka.
- Mój brat ma kłopoty. Jest u Taehyunga w dormie, a ja nie wiem gdzie oni mieszkają. Pomożesz mi? - zapytałam błagalnym tonem, czując coraz bardziej łzy w oczach.
- Tak, oczywiście. - odparł szybko. - Gdzie jesteś? - zapytał od razu.
- Koło.. - spojrzałam na pierwszy szyld, który rzucił mi się w oczy. - Koło zamkniętego kina. - odparłam.
- Dobrze, poczekaj tam. Zaraz tam będę. - powiedział i rozłączył się. Usiadłam na pierwszym schodku i schowałam twarz w dłoniach zastanawiając się w co wpakował się mój brat.
Po krótkiej chwili poczułam jak ktoś delikatnie dotyka mojego ramienia. Podniosłam głowę delikatnie do góry i ujrzałam przed sobą twarz Baekhyuna. Podniosłam się i przytuliłam się mocno do niego.
- Hej mała, spokojnie. - powiedział cicho przytulając mnie do siebie. - Na pewno nic mu nie jest. - dodał głaszcząc mnie po głowie. Odsunęłam się delikatnie od niego i spojrzałam na niego cała zapłakana. - Nie płacz. - powiedział ścierając mi delikatnie łzy z policzków.
- Chodźmy już - powiedziałam pociągając nosem i odsuwając się od chłopaka. Brunet pokiwał głową i złapał mnie za nadgarstek ciągnąc mnie na przód. Przeszliśmy kilka przecznic i trafiliśmy na jedną z bogatszych ulic.
- To ten dom. - wskazał głową na biały budynek z dużą ilością okien. Pokiwałam głową i bez słowa ruszyłam w jego stronę. Przeszłam przez ulicę i biorąc głęboki wdech weszłam na ich posesję. Podeszłam do drzwi i nacisnęłam dzwonek. Odczekałam kila sekund i zadzwoniłam ponownie. Nie dostając żadnej odpowiedzi nacisnęłam dzwonek jeszcze kilkukrotnie.
- Uspokój się. - Baekhyun złapał mnie za dłoń powstrzymując mnie przed ciągłym naciskaniem. Wzięłam głęboki wdech i nacisnęłam na klamkę z myślą, że drzwi będą stawiać opór, ale one ustąpiły. Spojrzałam na Baeka, a on wzruszył ramionami. Zatrzymałam powietrze w płucach i pchnęłam delikatnie drzwi nasłuchując jakichkolwiek dźwięków ze środka. Gdy nic nie usłyszałam, niepewnie przestąpiłam próg i weszłam do środka. Baekhyun zrobił to samo co ja i zamknął za nami drzwi.
- Ona powinna wiedzieć. - usłyszałam głos Jeongguka ze środka dormy. Łapiąc odruchowo dłoń Baekhyuna, pociągnęłam go ze sobą skąd dochodził głos maknae.
- Taehyung do niej poszedł. Skoro jeszcze nie wrócił to znaczy, że opanował sytuację. - głos Namjoona dochodził z góry. Weszłam po schodach razem z Baekhyunem, ściskając coraz mocniej jego dłoń. Z każdym schodkiem czułam coraz mocniejsze nerwy. Gdy ustaliśmy u szczytów schodów ponownie usłyszeliśmy głosy chłopaków. Dochodziły z naszej prawej strony. Ruszyliśmy w tamtą stronę. Podeszliśmy do drzwi zza których wydobywały się dźwięki. Bez zawahania nacisnęłam na klamkę i otworzyłam drzwi.
- Miyun. - pierwszy podbiegł do mnie Jeongguk zasłaniając mi swoim ciałem cały widok.
- Jeongguk odsuń się. - powiedziałam próbując dojrzeć cokolwiek za chłopakiem.
- Nie powinnaś tu być. - chłopak pokręcił głową i spojrzał na Byuna. - Dlaczego ją tu przyprowadziłeś? - warknął wściekły w jego stronę.
- Zostaw go w spokoju. Tylko on mi pomaga, a wy wpieprzacie nas ciągle w jakieś kłopoty. - powiedziałam twardo i popchnęłam mocno Jeongguka. - Gdzie jest mój brat? - zapytałam wściekła.
- Miyun.. - usłyszałam bardzo słaby głos Youngjae. Wybiegłam zza chłopaka i spojrzałam na sofę. Leżał tam mój brat, a raczej ktoś kto kiedyś go przypominał.
- Co Ci się stało? - upadłam na kolana przy nim łapiąc go za dłoń.
- Co Ty tutaj robisz? - zapytał patrząc na mnie zamglonym wzrokiem.
- Martwiłam się o Ciebie, Taehyung powiedział, że masz kłopoty. - odparłam kręcąc głową i tuląc jego dłoń do swojej buzi.
- Miyun.. - Namjoon dotknął delikatnie mojego ramienia, ale odepchnęłam go od siebie jedną dłonią.
- Zostawcie nas w spokoju. Widzicie co wy z nim zrobiliście?! - wrzasnęłam podnosząc się na równe nogi.
- Miyun to nie nasza wina.. - odezwał się Jimin zbliżając się powoli do mnie.
- Nie? A niby czyja?! - krzyknęłam w jego stronę.
- Dziewczyno on się sam w to wpakował. - odezwał się Jeongguk. Spojrzałam na niego, a potem spuściłam wzrok na swojego brata.
- Nie widzicie co z nim jest? On ledwo ma siłę oddychać! Powinniście go zabrać do lekarza! Co mu do cholery jest?! - krzyknęłam łapiąc się za głowę. Jeongguk podszedł do mnie pewnie i złapał mnie za ramiona, po czym mocno mną potrząsnął.
- Ty jesteś ślepa? - wskazał na blado zielonkawą twarz mojego brata. - On jest naćpany! Twój ukochany braciszek wstrzyknął sobie paloną heroinę. Rozumiesz czy nie? Twój brat jest zwykłym ćpunem! - krzyknął mi prosto w twarz, a ja poczułam jak wszystkie kolory odchodzą z mojej twarzy.
- Nie.. Nie.. Nie.. To niemożliwe. - pokręciłam szybko głową. - Ty kłamiesz! Kłamiesz! Chcesz nas ze sobą skłócić! To niemożliwe.. - spojrzałam ponownie na swojego brata. - On by tego nie zrobił.. - szepnęłam czując jak uginają się pode mną nogi. Jeongguk przytrzymał mnie i posadził mnie na fotelu. - Dlaczego? - spojrzałam na Namjoona czując łzy na policzkach.
- Co z nim? - do pomieszczenia, w którym siedzieliśmy weszła Yehri. Spojrzałam na nią, a dziewczyna gdy mnie ujrzała cała pobladła. - Miyun.. Co Ty..
- Nie zaczynaj. - odparłam lodowatym tonem. - Ty też wiedziałaś? - spojrzałam na nią złowrogo.
- Tak. - odparła cicho spuszczając wzrok na ziemię.
- Dlaczego mi nic nie powiedziałaś? - zapytałam zawiedziona.
- Miyun chciałam, ale..
- Nie ma żadnego ale Yehri.. Myślałam, że zaczynamy się zaprzyjaźniać, a Ty.. A Ty mnie zawiodłaś.. - pokręciłam głową chowając twarz w dłoniach.
- Miyun proszę Cię, uwierz mi, że ja chciałam Ci powiedzieć.. - dziewczyna odparła łamiącym się głosem.
- Yehri ma rację. - odezwał się Namjoon. - To ja zabroniłem jej cokolwiek Tobie powiedzieć.
- Od jak dawna? - zapytałam nie zwracając uwagi na słowa Namjoona.
- Od jak dawna co? - Jeongguk podszedł do mnie i ukucnął przy mnie.
- Od kiedy on bierze? - spojrzałam na niego zaczerwienionymi oczami. Jeongguk spojrzał na Namjoona, który bez słowa skinął mu głową.
- Od pół roku. - westchnął cicho podnosząc się. Spojrzałam na swojego brata, który leżał nieruchomo.
- Czy.. Czy będzie wszystko z nim w porządku? - zapytałam łamiącym się głosem.
- Jak wstanie będzie na głodzie, ale przeżyję jeśli o to Ci chodzi. - Namjoon odparł spokojnym głosem.
- Jak do tego doszło? - przełknęłam ciężko ślinę. Sama nie byłam pewna czy chce to wiedzieć.
- Chodzi Ci o uzależnienie? - spojrzałam na Jimina, który wpatrywał się smutno we mnie, a ja pokiwałam bez słowa głową.
- Miał problemy. - odezwał się Taehyung, który stał w kącie nie zauważony wcześniej przez nikogo.
- Jakie? - spojrzałam na niego.
- Zaczęło brakować mu pieniędzy, a po śmierci waszego ojca załamał się totalnie. Zaczął dilować, żeby was odciążyć od wydatków finansowych jak najbardziej, potem wpakował się w złe towarzystwo. Zaczęły się imprezy z ćpaniem, gdy udało nam się go oderwać od tamtych "znajomych" było już za późno, bo uzależnił się całkowicie, a teraz prawie codziennie przychodzi do nas w takim stanie, a my siedzimy przy nim i pilnujemy go, żeby przeżył. - brunet skinął głową w moją stronę, a mi zaczęło się kręcić w głowie. Baekhyun podszedł do mnie i kucając przy mnie złapał mnie delikatnie za dłoń.
- Może na dziś Ci wystarczy. Miyun chodź, odprowadzę Cię do akademika. - chłopak podniósł się ciągnąc mnie delikatnie za dłoń do góry. Pokręciłam słabo głową, a moja dłoń upadła na moje nogi.
- Nie mogę go zostawić. - powiedziałam słabym głosem patrząc na twarz mojego brata.
- Miyun musisz iść na zajęcia. - Baekhyun uparcie próbował podnieść mnie z fotela.
- Nie dam rady się na nich skupić.- pokręciłam głową, ale w końcu odpuściłam i wstałam z pomocą chłopaka. - A nie mogę wrócić na uniwersytet, bo będą kazali mi iść na zajęcia.
- To zostań tutaj. - Jeongguk dotknął delikatnie mojej dłoni.
- Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł. - Baekhyun przyciągnął mnie do siebie. - Zabiorę Miyun do siebie na czas zajęć, a potem odprowadzę ją do akademika. - skinął głową i pociągnął mnie w stronę wyjścia. Ostatni raz spojrzałam na swojego brata za nim wyszliśmy, a potem Namjoon zamknął za nami drzwi. Bez słowa zeszliśmy na dół i wyszliśmy z dormy chłopaków, a potem z ich posesji. Po kilkudziesięciu minutach dotarliśmy do dormy chłopaka. Wpuścił mnie do środka ze słabym
uśmiechem i zamknął za nami drzwi. Weszliśmy na górę, a potem do jego pokoju. Gdy usiadłam na łóżku, a on zamknął drzwi od pokoju spojrzałam na niego.
- Strasznie się boję, że on umrze..
czwartek, 25 maja 2017
~ 6
Gdy spojrzałam w uliczkę nie zobaczyłam nic. Była pusta. Weszłam w nią zaskoczona rozglądając się dokładnie.
- Ale przecież on przed chwilą.. - poczułam mocne szarpnięcie za ramię. Ktoś załapał mnie mocno, wciągając w zaułek, którego nie widziałam i przycisnął do siebie, zasłaniając mi dłonią usta. Chciałam krzyknąć, ale dłoń napastnika mi to uniemożliwiała.
- Uspokój się.- gdy osoba, która mocno przyciskała mnie do swojego ciała szepnęła mi do ucha, cała się spięłam. Mój oddech robił się coraz cięższy, więc musiałam łapać głębokie i głośne wdechy. - Uspokój się, przecież wiesz, że nic Ci nie zrobię. Rozszerzyłam mocno oczy, w końcu rozpoznając głos chłopaka. Uspokoiłam się na tyle na ile mogłam, a chłopak odsunął powoli dłoń od mojej buzi.
- Co Ty robisz? - zapytałam ostro odwracając się w jego stronę.
- Ciszej bądź. - skarcił mnie kręcąc głową.
- Bo co? - wściekła uniosłam głos, a chłopak odwrócił wzrok. - No najlepiej, masz rację, obraź się. - pokręciłam głową czując rosnące nerwy.
- Wiesz dlaczego kazałem być Ci cicho? - spojrzał na mnie unosząc brew.
- No nie wiem, wytłumacz mi. - spojrzałam twardo na niego.
- Dlatego. - odparł kiwając głową na lewo. Spojrzałam tam gdzie wskazał chłopak i zauważyłam trójkę innych mężczyzn. Byli ubrani cali na czarno, mieli czarne maski i.. I noże w dłoniach. Spojrzałam z powrotem na bruneta.
- Musimy uciekać. - szepnęłam czując dreszcze na plecach.
- Teraz szepczesz? - chłopak rozbawiony pokręcił głową.
- Jeongguk! - skarciłam chłopaka i spojrzałam na mężczyzn, którzy cały czas się do nas zbliżali. Jeongguk stał obojętnie, cały czas oparty o ścianę. - Zrobisz coś? - uniosłam głos na niego.
- Chodź. - złapał mnie za dłoń i pociągnął do wyjścia z zaułka. Plącząc nasze palce skręcił w prawo i idąc szybkim krokiem wyciągnął nas z uliczki. Słysząc coraz szybsze kroki za naszymi plecami próbowaliśmy iść coraz szybciej, ale próbując wyglądać w miarę normalnie.
- Przecież oni nas zabiją. - powiedziałam z przerażeniem w głosie.
- Nie pozwolę na to. - Jeongguk szarpnął mocno za moją dłoń rzucając się do biegu. Zaskoczona prawie się przewróciłam, ale chłopak przytrzymał mnie po czym wrócił do biegu. Próbowałam nadążać za nim, ale byłam o wiele niższa od niego i niestety po kilkuset metrach nie miałam siły już biec. Jeongguk widząc co się ze mną dzieję otworzył drzwi od pierwszego budynku, który był po naszej lewej i wszedł do środka. Zamknął za nami drzwi , sprawdzając czy nikogo za nami nie było i przekręcił zamek w drzwiach.
- W porządku? - spojrzał na mnie. Stałam oparta o ścianę, obejmując się ręką w pasie i próbując uspokoić swój oddech. Spojrzałam na niego przełykając ciężko ślinę i pokiwałam głową. - To dobrze. - odetchnął cicho i wyjął telefon z kieszeni.
- Do kogo chcesz dzwonić? - zapytałam oddychając trochę spokojniej. Jeongguk pokręcił głową wybierając numer i przyłożył telefon do ucha.
- Gdzie jesteś hyung? - spojrzał na mnie po czym z powrotem odwrócił wzrok. - Jestem koło starego kina. Z Miyun. - chwila ciszy. - Tak, trzech. - pokiwał głową i przeczesał palcami włosy. - Dobrze, czekamy. - powiedział spokojnie. Rozłączył się i schował telefon do kieszeni. - Za piętnaście minut przyjadą po nas i odwiozą Cię do akademiku.
- Kto przyjedzie? - zmarszczyłam brwi prostując się.
- Zobaczysz. - na jego twarz wkradł się łobuzerski uśmieszek. Pokręciłam głową i odchylając głowę do tyłu zamknęłam oczy. - O co Ci chodzi? - zapytał z delikatnym zdziwieniem w głosie. Otworzyłam z powrotem oczy kierując wzrok na niego.
- To znaczy? - zapytałam spokojnie.
- Jesteś jakaś dziwna, raz jesteś cicha, spokojna, a za chwilę wkurzona i zirytowana wszystkim dookoła. - skinął głową w moją stronę, a ja delikatnie rozszerzyłam oczy na jego słowa.
- Przed chwilą goniło nas jakichś trzech typków, z nożami w rękach, a Ty teraz czepiasz się mnie, że jestem wkurzona czy zirytowana? - zapytałam odchodząc od ściany i unosząc głos.
- Przecież nic CI się nie stało! - wyrzucił dłonie w górę, po czym nerwowo przetarł twarz.
- Ale mogło. - syknęłam w jego stronę. Podszedł do mnie i mocno pchnął mnie na ścianę.
- Posłuchaj mnie. Nikt Ci nie kazał za mną iść. - syknął prosto w moją twarz. - Sama narażasz się na niebezpieczeństwo, więc nie miej do nikogo pretensji, że mogło Ci się cokolwiek stać. - dodał twardym, głębokim tonem.
- Wmieszaliście w coś mojego brata. - odparłam i popchnęłam go mocno odsuwając od siebie. - Siedzi w jakimś gównie przez waszą pieprzoną szóstkę i on jest w jakimś niebezpieczeństwie przez was, a ja nie pozwolę, żeby mu się cokolwiek stało! - krzyknęłam ponownie popychając bruneta. - Macie dać mu spokój, bo nie ręczę za siebie. - syknęłam i ruszyłam w stronę drzwi.
- Jeśli wyjdziesz to umrzesz, możesz mieć tą pewność. - skinął głową w moją stronę.
- Nie udawaj, że Cię to obchodzi. - odparłam zirytowana i przekręciłam zamek w drzwiach.
- Mnie może i nie, ale Twojego brata na pewno. - powiedział na co zatrzymałam się, trzymając dłoń na klamce.
- Nic mi nie będzie, a Youngjae też chyba zapomniał, że ma siostrę. - uśmiechnęłam się chamsko do niego i wyszłam na zewnątrz. Objęłam się ramionami gdy poczułam zimny powiew wiatru. Wzięłam cichy wdech i ruszyłam przed siebie. Po kilkunastu krokach zobaczyłam, że ktoś do mnie dobiegł. - Po co za mną idziesz? - zapytała patrząc obojętnie przed siebie.
- Bo nie chce mieć Cię na sumieniu. - odparł obojętnie. Spojrzałam na niego i pokręciłam głową.
- Hej kolego. - jakiś mężczyzna zastąpił nam drogę kierując wzrok na mnie. - Czy mogłabyś łaskawie zostawić nas samych? - zapytał z pogardą w głosie. Przechyliłam głowę delikatnie w bok krzyżując ręce na piersiach.
- A co jeśli nie? - uniosłam brew. Mężczyzna roześmiał się oschle.
- To wtedy z Tobą też będę musiał sobie coś wyjaśnić. - skinął głową w moją stronę.
- Nawet nie próbuj Jeongguk wyjął dłonie z kieszeni. Wróciłam wzrokiem na faceta, który patrzył rozbawiony na bruneta. Pokręcił głową i popchnął Jeongguka, który upadł na ziemię po czym uniósł rękę z zamiarem uderzenia go. Zamknęłam oczy czekając na cios, ale gdy minęło kilka sekund, a ja nie poczułam żadnego uderzenia otworzyłam oczy. Napastnik leżał na ziemi, a przede mną stał Namjoon.
- C-co Ty tutaj robisz? - zapytałam czując szybkie i mocne uderzenia serca.
- Co ja tutaj robię? Co wy do cholery tutaj robicie?! - uniósł głos kierując wzrok na Jeongguka, który podnosił się z ziemi. - Czy Ty nawet dziewczyny nie potrafisz upilnować? Do cholery Jeongguk ogarnij się i bierz na poważnie to co każe Ci zrobić! - krzyknął w stronę bruneta, a ja odsunęłam się kawałek od niego.
- Ale hyung ona sama wyszła, nie miałem jak.. - Jeongguk szybko zaczął się tłumaczyć.
- Nie obhcodzi mnie to Jeongguk. Powinieneś ją siłą tam zatrzymać skoro Cię nie słuchała. - powiedział twardo.
- Ale Namjoon to na prawdę moja wina. Nie złość się na niego. - ustałam przed chłopakiem pewnie.
- Miyun Ty się nie wtrącaj. - Namjoon spojrzał na mnie.
- Dobra. Wiecie co? Mam was serdecznie dość, tylko Miyun to, Miyun tamto. Odpieprzcie się ode mnie i od mojego brata. - uniosłam głos i ruszyłam przed siebie obejmując się ramionami. Wściekła szłam twardo przed siebie idąc szybkim krokiem.
- Miyun! - Namjoon krzyknął moje imię. Uniosłam rękę w górę pokazując mu środkowy palec i cały czas idąc przed siebie.
- Hej. - ktoś dotknął mojego ramienia. Odskoczyłam przestraszona, ale spojrzałam na osobę, która stałą przede mną.
- Co Ty tutaj robisz? spojrzałam na znajomego bruneta.
- Wracam właśnie do dormy, a Ty co tutaj robisz sama o tej godzinie? - chłopak uniósł zdziwiony brew.
- Próbuję się uspokoić. - westchnęłam cicho kręcąc głową. Chłopak zdjął kurtkę z ramion i widząc, że cała drżę założył ją na mnie.
- Odprowadzę Cię do akademika. - uśmiechnął się miło do mnie. Pokiwałam głową i ruszając powoli utkwiłam wzrok w butach. - Wiesz w sumie co mi przyszło do głowy podczas naszej rozmowy przez telefon?
- Nie. - odparłam spokojnie kierując.
- Że nadal nie wiem jak masz na imię. - powiedział delikatnie rozbawiony na co uniosłam delikatnie kąciki ust.
- Też nie wiem jak masz na imię. - odparłam śmiejąc się cicho. Brunet zatrzymał się. Zrobiłam to co on i spojrzałam na niego.
- A więc oficjalnie nazywam się Byun Baekhyun i mam dwadzieścia trzy lata. - ukłonił się oficjalnie. - Teraz Twoja kolej.
- Nazywam się Sung Miyun i mam prawie dziewiętnaście lat. - również oficjalnie się ukłoniłam. Baek roześmiał się delikatnie i ruszyliśmy ponownie.
- Jesteś z Seulu? - spojrzał na mnie trzymając dłonie w kieszeniach.
- Nie. - pokręciłam głową. - Pochodzę z Daegu. - odparłam spokojnie. - A Ty?
- Ja pochodzę z Bucheon. - pokiwał głową. - Dama pozwoli? - zapytał szarmancko wysuwając ramię w moją stronę. Roześmiałam się cicho kiwając głową, a brunet wziął mnie pod rękę. - Więc Miyun powiedz mi, jesteś rodziną z Sung Youngjae hyungiem? - zapytał spokojnie.
- To mój brat. - odparłam spokojnie myśląc, że chłopak będzie tym zaskoczony.
- To fajnie. Youngjae hyung jest naprawdę porządnym mężczyzną. - pokiwał głową gdy dochodziliśmy do bramy uniwersytetu.
- Wszyscy go tutaj znają? - zapytałam kierując wzrok na Baeka.
- Jest kapitanem drużyny futbolowej, oczywiście, że tak. - pokiwał głową.
- O. Nie wiedziałam. - odparłam cicho.
- Jesteśmy na miejscu. - powiedział stając pod budynkiem mieszkalnym.
- Dziękuję, że mnie odprowadziłeś. - uśmiechnęłam się miło do niego.
- To ja dziękuję za miły spacer. - odwzajemnił mój uśmiech.
- Dobranoc. - powiedziałam i weszłam po schodach na górę.
- Dobranoc. - odparł miło i odszedł. Gdy byłam już w pokoju i zamknęłam za sobą drzwi, zorientowałam się, że nie oddałam mu kurtki. Wyjęłam telefon, a na ekraniku wyświetliła mi się wiadomość od niego.
Uśmiechnęłam się delikatnie i nie mając siły na nic położyłam się od razu do łóżka i po kilku minutach zasnęłam.
- Ale przecież on przed chwilą.. - poczułam mocne szarpnięcie za ramię. Ktoś załapał mnie mocno, wciągając w zaułek, którego nie widziałam i przycisnął do siebie, zasłaniając mi dłonią usta. Chciałam krzyknąć, ale dłoń napastnika mi to uniemożliwiała.
- Uspokój się.- gdy osoba, która mocno przyciskała mnie do swojego ciała szepnęła mi do ucha, cała się spięłam. Mój oddech robił się coraz cięższy, więc musiałam łapać głębokie i głośne wdechy. - Uspokój się, przecież wiesz, że nic Ci nie zrobię. Rozszerzyłam mocno oczy, w końcu rozpoznając głos chłopaka. Uspokoiłam się na tyle na ile mogłam, a chłopak odsunął powoli dłoń od mojej buzi.
- Co Ty robisz? - zapytałam ostro odwracając się w jego stronę.
- Ciszej bądź. - skarcił mnie kręcąc głową.
- Bo co? - wściekła uniosłam głos, a chłopak odwrócił wzrok. - No najlepiej, masz rację, obraź się. - pokręciłam głową czując rosnące nerwy.
- Wiesz dlaczego kazałem być Ci cicho? - spojrzał na mnie unosząc brew.
- No nie wiem, wytłumacz mi. - spojrzałam twardo na niego.
- Dlatego. - odparł kiwając głową na lewo. Spojrzałam tam gdzie wskazał chłopak i zauważyłam trójkę innych mężczyzn. Byli ubrani cali na czarno, mieli czarne maski i.. I noże w dłoniach. Spojrzałam z powrotem na bruneta.
- Musimy uciekać. - szepnęłam czując dreszcze na plecach.
- Teraz szepczesz? - chłopak rozbawiony pokręcił głową.
- Jeongguk! - skarciłam chłopaka i spojrzałam na mężczyzn, którzy cały czas się do nas zbliżali. Jeongguk stał obojętnie, cały czas oparty o ścianę. - Zrobisz coś? - uniosłam głos na niego.
- Chodź. - złapał mnie za dłoń i pociągnął do wyjścia z zaułka. Plącząc nasze palce skręcił w prawo i idąc szybkim krokiem wyciągnął nas z uliczki. Słysząc coraz szybsze kroki za naszymi plecami próbowaliśmy iść coraz szybciej, ale próbując wyglądać w miarę normalnie.
- Przecież oni nas zabiją. - powiedziałam z przerażeniem w głosie.
- Nie pozwolę na to. - Jeongguk szarpnął mocno za moją dłoń rzucając się do biegu. Zaskoczona prawie się przewróciłam, ale chłopak przytrzymał mnie po czym wrócił do biegu. Próbowałam nadążać za nim, ale byłam o wiele niższa od niego i niestety po kilkuset metrach nie miałam siły już biec. Jeongguk widząc co się ze mną dzieję otworzył drzwi od pierwszego budynku, który był po naszej lewej i wszedł do środka. Zamknął za nami drzwi , sprawdzając czy nikogo za nami nie było i przekręcił zamek w drzwiach.
- W porządku? - spojrzał na mnie. Stałam oparta o ścianę, obejmując się ręką w pasie i próbując uspokoić swój oddech. Spojrzałam na niego przełykając ciężko ślinę i pokiwałam głową. - To dobrze. - odetchnął cicho i wyjął telefon z kieszeni.
- Do kogo chcesz dzwonić? - zapytałam oddychając trochę spokojniej. Jeongguk pokręcił głową wybierając numer i przyłożył telefon do ucha.
- Gdzie jesteś hyung? - spojrzał na mnie po czym z powrotem odwrócił wzrok. - Jestem koło starego kina. Z Miyun. - chwila ciszy. - Tak, trzech. - pokiwał głową i przeczesał palcami włosy. - Dobrze, czekamy. - powiedział spokojnie. Rozłączył się i schował telefon do kieszeni. - Za piętnaście minut przyjadą po nas i odwiozą Cię do akademiku.
- Kto przyjedzie? - zmarszczyłam brwi prostując się.
- Zobaczysz. - na jego twarz wkradł się łobuzerski uśmieszek. Pokręciłam głową i odchylając głowę do tyłu zamknęłam oczy. - O co Ci chodzi? - zapytał z delikatnym zdziwieniem w głosie. Otworzyłam z powrotem oczy kierując wzrok na niego.
- To znaczy? - zapytałam spokojnie.
- Jesteś jakaś dziwna, raz jesteś cicha, spokojna, a za chwilę wkurzona i zirytowana wszystkim dookoła. - skinął głową w moją stronę, a ja delikatnie rozszerzyłam oczy na jego słowa.
- Przed chwilą goniło nas jakichś trzech typków, z nożami w rękach, a Ty teraz czepiasz się mnie, że jestem wkurzona czy zirytowana? - zapytałam odchodząc od ściany i unosząc głos.
- Przecież nic CI się nie stało! - wyrzucił dłonie w górę, po czym nerwowo przetarł twarz.
- Ale mogło. - syknęłam w jego stronę. Podszedł do mnie i mocno pchnął mnie na ścianę.
- Posłuchaj mnie. Nikt Ci nie kazał za mną iść. - syknął prosto w moją twarz. - Sama narażasz się na niebezpieczeństwo, więc nie miej do nikogo pretensji, że mogło Ci się cokolwiek stać. - dodał twardym, głębokim tonem.
- Wmieszaliście w coś mojego brata. - odparłam i popchnęłam go mocno odsuwając od siebie. - Siedzi w jakimś gównie przez waszą pieprzoną szóstkę i on jest w jakimś niebezpieczeństwie przez was, a ja nie pozwolę, żeby mu się cokolwiek stało! - krzyknęłam ponownie popychając bruneta. - Macie dać mu spokój, bo nie ręczę za siebie. - syknęłam i ruszyłam w stronę drzwi.
- Jeśli wyjdziesz to umrzesz, możesz mieć tą pewność. - skinął głową w moją stronę.
- Nie udawaj, że Cię to obchodzi. - odparłam zirytowana i przekręciłam zamek w drzwiach.
- Mnie może i nie, ale Twojego brata na pewno. - powiedział na co zatrzymałam się, trzymając dłoń na klamce.
- Nic mi nie będzie, a Youngjae też chyba zapomniał, że ma siostrę. - uśmiechnęłam się chamsko do niego i wyszłam na zewnątrz. Objęłam się ramionami gdy poczułam zimny powiew wiatru. Wzięłam cichy wdech i ruszyłam przed siebie. Po kilkunastu krokach zobaczyłam, że ktoś do mnie dobiegł. - Po co za mną idziesz? - zapytała patrząc obojętnie przed siebie.
- Bo nie chce mieć Cię na sumieniu. - odparł obojętnie. Spojrzałam na niego i pokręciłam głową.
- Hej kolego. - jakiś mężczyzna zastąpił nam drogę kierując wzrok na mnie. - Czy mogłabyś łaskawie zostawić nas samych? - zapytał z pogardą w głosie. Przechyliłam głowę delikatnie w bok krzyżując ręce na piersiach.
- A co jeśli nie? - uniosłam brew. Mężczyzna roześmiał się oschle.
- To wtedy z Tobą też będę musiał sobie coś wyjaśnić. - skinął głową w moją stronę.
- Nawet nie próbuj Jeongguk wyjął dłonie z kieszeni. Wróciłam wzrokiem na faceta, który patrzył rozbawiony na bruneta. Pokręcił głową i popchnął Jeongguka, który upadł na ziemię po czym uniósł rękę z zamiarem uderzenia go. Zamknęłam oczy czekając na cios, ale gdy minęło kilka sekund, a ja nie poczułam żadnego uderzenia otworzyłam oczy. Napastnik leżał na ziemi, a przede mną stał Namjoon.
- C-co Ty tutaj robisz? - zapytałam czując szybkie i mocne uderzenia serca.
- Co ja tutaj robię? Co wy do cholery tutaj robicie?! - uniósł głos kierując wzrok na Jeongguka, który podnosił się z ziemi. - Czy Ty nawet dziewczyny nie potrafisz upilnować? Do cholery Jeongguk ogarnij się i bierz na poważnie to co każe Ci zrobić! - krzyknął w stronę bruneta, a ja odsunęłam się kawałek od niego.
- Ale hyung ona sama wyszła, nie miałem jak.. - Jeongguk szybko zaczął się tłumaczyć.
- Nie obhcodzi mnie to Jeongguk. Powinieneś ją siłą tam zatrzymać skoro Cię nie słuchała. - powiedział twardo.
- Ale Namjoon to na prawdę moja wina. Nie złość się na niego. - ustałam przed chłopakiem pewnie.
- Miyun Ty się nie wtrącaj. - Namjoon spojrzał na mnie.
- Dobra. Wiecie co? Mam was serdecznie dość, tylko Miyun to, Miyun tamto. Odpieprzcie się ode mnie i od mojego brata. - uniosłam głos i ruszyłam przed siebie obejmując się ramionami. Wściekła szłam twardo przed siebie idąc szybkim krokiem.
- Miyun! - Namjoon krzyknął moje imię. Uniosłam rękę w górę pokazując mu środkowy palec i cały czas idąc przed siebie.
- Hej. - ktoś dotknął mojego ramienia. Odskoczyłam przestraszona, ale spojrzałam na osobę, która stałą przede mną.
- Co Ty tutaj robisz? spojrzałam na znajomego bruneta.
- Wracam właśnie do dormy, a Ty co tutaj robisz sama o tej godzinie? - chłopak uniósł zdziwiony brew.
- Próbuję się uspokoić. - westchnęłam cicho kręcąc głową. Chłopak zdjął kurtkę z ramion i widząc, że cała drżę założył ją na mnie.
- Odprowadzę Cię do akademika. - uśmiechnął się miło do mnie. Pokiwałam głową i ruszając powoli utkwiłam wzrok w butach. - Wiesz w sumie co mi przyszło do głowy podczas naszej rozmowy przez telefon?
- Nie. - odparłam spokojnie kierując.
- Że nadal nie wiem jak masz na imię. - powiedział delikatnie rozbawiony na co uniosłam delikatnie kąciki ust.
- Też nie wiem jak masz na imię. - odparłam śmiejąc się cicho. Brunet zatrzymał się. Zrobiłam to co on i spojrzałam na niego.
- A więc oficjalnie nazywam się Byun Baekhyun i mam dwadzieścia trzy lata. - ukłonił się oficjalnie. - Teraz Twoja kolej.
- Nazywam się Sung Miyun i mam prawie dziewiętnaście lat. - również oficjalnie się ukłoniłam. Baek roześmiał się delikatnie i ruszyliśmy ponownie.
- Jesteś z Seulu? - spojrzał na mnie trzymając dłonie w kieszeniach.
- Nie. - pokręciłam głową. - Pochodzę z Daegu. - odparłam spokojnie. - A Ty?
- Ja pochodzę z Bucheon. - pokiwał głową. - Dama pozwoli? - zapytał szarmancko wysuwając ramię w moją stronę. Roześmiałam się cicho kiwając głową, a brunet wziął mnie pod rękę. - Więc Miyun powiedz mi, jesteś rodziną z Sung Youngjae hyungiem? - zapytał spokojnie.
- To mój brat. - odparłam spokojnie myśląc, że chłopak będzie tym zaskoczony.
- To fajnie. Youngjae hyung jest naprawdę porządnym mężczyzną. - pokiwał głową gdy dochodziliśmy do bramy uniwersytetu.
- Wszyscy go tutaj znają? - zapytałam kierując wzrok na Baeka.
- Jest kapitanem drużyny futbolowej, oczywiście, że tak. - pokiwał głową.
- O. Nie wiedziałam. - odparłam cicho.
- Jesteśmy na miejscu. - powiedział stając pod budynkiem mieszkalnym.
- Dziękuję, że mnie odprowadziłeś. - uśmiechnęłam się miło do niego.
- To ja dziękuję za miły spacer. - odwzajemnił mój uśmiech.
- Dobranoc. - powiedziałam i weszłam po schodach na górę.
- Dobranoc. - odparł miło i odszedł. Gdy byłam już w pokoju i zamknęłam za sobą drzwi, zorientowałam się, że nie oddałam mu kurtki. Wyjęłam telefon, a na ekraniku wyświetliła mi się wiadomość od niego.
Uśmiechnęłam się delikatnie i nie mając siły na nic położyłam się od razu do łóżka i po kilku minutach zasnęłam.
wtorek, 16 maja 2017
~ 5
Spojrzałam na chłopaka, który wpatrywał się we mnie już dłuższą chwilę.
- Ja.. Przepraszam.. - powiedziałam szybko, podnosząc się z krzesełka. - Po prostu chciałam wiedzieć co z Tobą. - dodałam spuszczając wzrok na ziemię.
- Dlaczego..? - chłopak zaczął kaszleć. Uniosłam przestraszona na niego wzrok, ale prawie od razu się uspokoił. - Dlaczego Cię to obchodzi?
- P-po prostu martwiłam się. - odpowiedziałam wiedząc, że brzmi to źle. Martwiłam się o chłopaka, którego w ogóle nie znam. Wyjdę zaraz na jakąś chorą psychicznie.
- A powiedz mi jak to się stało, że wylądowałem w szpitalu? - spojrzał na salę, po czym wrócił swoim wzrokiem na mnie.
- Biłeś się z jakimś chłopakiem. Taemin miał chyba na imię. Kopał Cię gdy leżałeś na ziemi, przestraszyłam się, ze coś Ci zrobi, bo nikt nie reagował, więc podbiegłam do was, ustałam między wami i.. - zatrzymałam się przypominając sobie reakcję tego chłopaka na mojego brata.
- I? - chłopak na łóżku podniósł się delikatnie.
- I przyszedł mój brat i wtedy tamten chłopak sobie poszedł. - zmarszczyłam brwi próbując wymyślić jakikolwiek powód zachowania tego chłopaka wobec mojego brata.
- Jak to poszedł? - chłopak zmarszczył brwi gdy na niego spojrzałam.
- Po prostu. Mój brat powiedział mu kim jestem, a on dał sobie spokój i odszedł. - skinęłam delikatnie głową splatając swoje dłonie przed sobą.
- A kim jesteś? - zapytał zdziwiony całą sytuacją równie mocno jak ja.
- Sung Miyun. - ukłoniłam się delikatnie. Chłopak rozszerzył oczy i wyprostował się zbyt szybko przez co zaczął mocno kaszleć. Podbiegłam do niego i złapałam go za dłoń. - Wszystko w porządku? - zapytałam gdy atak kaszlu się uspokoił. Chłopak pokiwał głową. Odetchnęłam cicho z ulgą i puściłam jego dłoń.
- Jesteś siostrą Sung Youngjae? - zapytał mierząc mnie wzrokiem.
- T-tak. - pokiwałam głową czując jak moje policzki robiąc się ciepłe.
- Więc lepiej będzie jeśli opuścisz już moją salę. - skinął głową i odwrócił ode mnie wzrok. Spojrzałam na niego zaskoczona tym co powiedział, ale bez słowa wzięłam swoją torebkę i podeszłam do drzwi. Odwróciłam głowę, żeby na niego spojrzeć, ale on cały czas miał odwrócony wzrok. Pokręciłam głową i wyszłam z jego sali.
Gdy dochodziłam do terenu uniwersytetu do moich uszu dobiegł dźwięk sygnału pogotowia. Przestraszona pobiegłam w stronę skąd dochodziły do mnie dźwięki i już z daleka było widać grupkę uczniów stojących wokół czegoś. Gdy podeszłam bliżej okazało się, że był to czarny worek na zwłoki. Rozszerzyłam mocno oczy przerażona tym co zobaczyłam.
- Miyun! - ktoś krzyknął moje imię i zaczął przedzierać się do mnie przez tłum ludzi. Wszystko wokół mnie działo się w jakby zwolnionym tempie. Rozejrzałam się wokół siebie. Wszyscy praktycznie stali i robili zdjęcia albo nagrywali filmiki, które najprawdopodobniej później wrzucą do internetu.
- Co.. C-co się stało? - zapytałam głucho wracając wzrokiem na czarny worek, który ratownicy wkładali do karetki.
- Jakaś dziewczyna skoczyła z dachu popełniając samobójstwo. - odpowiedział mi chłopak, który cały czas robił zdjęcia. Pokiwałam głową i wtedy poczułam, że ktoś ciągnie mnie za ramię. Spojrzałam na osobę, która to robiła.
- Jeongguk. - powiedziałam patrząc pusto na niego. Gdy odciągnął mnie od tłumu, za róg budynku i puścił moje ramię, upadłam na kolana i zaczęłam wymiotować. Chłopak bez słowa czekał cierpliwie aż się uspokoję. Gdy przestałam wymiotować podniosłam się i oparłam się plecami o ścianę po czym spojrzałam na bruneta, który ciągle na mnie patrzył.
- Już lepiej? - uniósł brew na co pokiwałam głową. - Masz, napij się. - wyciągnął do mnie dłoń z butelką wody. Wzięłam ją, otworzyłam, wypłukałam usta, wyplułam wodę po czym upiłam kilka sporych łyków.
- Kim ona była? - spojrzałam na bruneta ciągle ciężko oddychając.
- To dziewczyna z przedostatniej klasy. - odparł biorąc ode mnie butelkę i chowając ją do plecaka.
- Znałeś ją? - uniosłam brew obejmując się jedną ręką w pasie.
- Nie osobiście. - pokręcił głową i podszedł do mnie. - Chodź, musisz pewnie coś zjeść. - powiedział biorąc mnie pod rękę.
- Nie dam rady nic zjeść. - odparłam czując jak z nadmiaru emocji kręci mi się w głowie. Gdy odsunęłam się od ściany poczułam jak miękną mi nogi. Gdyby nie Jeongguk najprawdopodobniej bym się przewróciła.
- Chyba starczy Ci wrażeń na dzisiaj. - westchnął cicho i biorąc mnie na ręce zaniósł mnie do budynku mieszkalnego. Nie miałam siły na żadne protesty więc tylko pilnowałam, żeby spódniczka za bardzo mi się nie podwinęła.
- Jeongguk co Ty robisz? - usłyszałam surowy głos swojego brata. Brunet zatrzymał się i odwrócił się w stronę skąd dochodził głos Youngjae.
- Zajmuję się siostrą hyunga. - odparł spokojnie cały czas trzymając mnie na rękach.
- Postaw ją na ziemię. - skinął na mnie głową.
- Ona ledwo trzyma się na nogach, chce hyung zbierać ją z ziemi? - Jeongguk widocznie był rozbawiony całą tą sytuacją.
- Sam ją zaniosę. - powiedział podchodząc do nas i wyciągając dłonie w moim kierunku.
- Nie! - odparłam szybko. - Nie chce. Niech Jeongguk mnie zaniesie. - odparłam czując dziwną niepewność co do własnego brata.
- Miyun czy Ty słyszysz co Ty mówisz? - Youngjae spojrzał na mnie widocznie podirytowany. Przełknęłam ciężej ślinę i pokiwałam głową. Dopóki nie dowiem się co jest tu grane będę trzymała lekki dystans między sobą, a Youngjae. Nie byłam pewna czy w stu procentach mogę mu ufać, bo jak na razie dowiadywałam się o nim takich rzeczy o jakich w życiu bym nie pomyślała.
- Dobrze, niech będzie tak jak chcesz. - skinął głową i odszedł. Pokręciłam głową i spojrzałam na Jeongguka, który wpatrywał się we mnie. Widocznie był czymś rozbawiony.
- O co chodzi? - zapytałam marszcząc brwi.
- Pierwszy raz widzę, żeby Youngjae hyung robił to co chce ktoś inny, a nie to co on chce. - odparł wzruszając ramionami i wchodząc po schodach do budynku mieszkalnego.
- On zawsze robił to co ja chciałam. - odparłam cicho gdy Jeongguk podszedł do drzwi od mojego pokoju.
- Utrzymasz się na nogach? - spojrzał na mnie unosząc brew. Pokiwałam głową nie będąc pewną, ale czułam się coraz bardziej zawstydzona tym, że musiał mnie tu przynieść. Gdy brunet mnie postawił, nie odsunął od razu rąk w razie gdybym miała się przewrócić.
- Dziękuję. - skinęłam delikatnie głową w jego stronę.
- Przyjemność po mojej stronie. - ukłonił się lekko z łobuzerskim uśmiechem na twarzy. Odwzajemniłam delikatnie jego uśmiech czując, że delikatnie się rumienię.
- Będę już szedł młoda damo, bo ktoś musi uratować też inne damy w potrzebie. - skinął mi głową i odszedł. - Dobranoc. - zawołał schodząc po schodach.
- Dobranoc. - odparłam i weszłam do pokoju. Usiadłam na łóżku i wyjęłam telefon z plecaka. Przełożyłam do niego kartę ze starego telefonu i włączyłam go. Poprzychodziły mi wszystkie wiadomości i nieodebrane połączenia. Pousuwałam wszystko co niepotrzebne i przejrzałam czy na pewno mam wszystkiego kontakty. Jeden numer był dodatkowy. Zmarszczyłam brwi i postanowiłam sprawdzić do kogo on należy. Nacisnęłam słuchawkę obok numeru i przyłożyłam telefon do ucha. Pierwszy sygnał, trzeci, drugi i gdy przy czwartym miałam się rozłączać usłyszałam czyjś zaspany głos z drugiej strony.
- Halo? - usłyszałam znajomy mi głos.
- Więc zapisałeś mi swój numer z nadzieją, że zadzwonię? - zapytałam spokojnie, delikatnie rozbawiona.
- Jeśli można to tak nazwać. - słychać było, że chłopak już się rozbudził. - Jak mam sobie zapisać Twój numer? - zapytał spokojnie.
- Czy to jest próba wyciągnięcia ode mnie informacji na temat mojego imienia? - zapytałam delikatnie rozbawiona.
- Może. - chłopak roześmiał się cicho.
- Będziesz się musiał bardziej postarać. - odparłam spokojnie. - Miłej nocy. - dodałam i za nim chłopak zdążył coś powiedzieć rozłączyłam się. - Dopóki ja się nie dowiem jak się nazywasz, Ty też się nie dowiesz. - powiedziałam do siebie zapisując numer chłopaka pod nazwą "브루 넷". Odłożyłam telefon na stolik, ale po chwili usłyszałam dźwięk sms'a. Wzięłam telefon do ręki i spojrzałam na ekranik.
Po skończonej rozmowie zablokowałam telefon i ponownie odłożyłam go na stolik. Podniosłam się i poszłam do łazienki, żeby się umyć.
Po skończonej kąpieli wyszłam z łazienki owinięta ręcznikiem. Ubrałam się w piżamy, usiadłam na łóżku i poczułam jak mój żołądek zaczyna domagać się jedzenia. Wtedy usłyszałam pukanie do drzwi. Zmarszczyłam brwi, ale podniosłam się i poszłam je otworzyć. W drzwiach stał brunet, który kilka godzin temu tu był.
- Co tu robisz? - uniosłam brew zdziwiona jego widokiem.
- Zgaduję, że nadal nic nie jadłaś. - skinął głową wysuwając dłoń z jedzeniem zza pleców. Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Masz rację. - odparłam spokojnie. - Proszę, wejdź. - powiedziałam i odsunęłam się, żeby przepuścić chłopaka w drzwiach.
- Sama mieszkasz? - Jeongguk zdjął buty przy wejściu i wszedł w głąb pomieszczenia.
- Tak. - odparłam zamykając drzwi po czym wróciłam na swoje łóżko.
- To dobrze. Przynajmniej nikt plotek nie rozsieję. - roześmiał się podając mi porcję mięsa i ryżu w jednym pudełku.
- Co masz na myśli? - zmarszczyłam brwi gdy brunet usiadł na drugim łóżku na przeciwko mojego.
- Ludzie dużo opowiadają na mój temat. - skinął głową i zaczął jeść.
- To znaczy? - dopytałam robiąc to co on.
- Przynajmniej raz w miesiącu jakiejś dziewczynie łamię serce. - odparł rozbawiony.
- A łamiesz? - uniosłam zaciekawiona brew.
- Nie, jedyne co ja łamię to nosy innych chłopaków. - roześmiał się jedząc spokojnie.
- Właśnie, z kim się ostatnio pobiłeś? - zapytałam odkładając pudełko na stolik. Wzięłam butelkę wody, która stała przy łóżku i wzięłam kilka łyków.
- Skąd o tym wiesz? - brunet uniósł brew wyciągając dłoń po wodę.
- Seokjin nam powiedział gdy spotkaliśmy się na stołówce. - odparłam spokojnie gdy chłopak się napił.
- To nie była zbyt emocjonująca bójka. Strzeliłem mu kilka razy a, że jego tatuś ma ważną rolę w tej szkole to od razu dyrekcja została zaalarmowana i Seokjin hyung został wezwany. - wzruszył ramionami wracając do jedzenia.
- A dlaczego dostał? - zmarszczyłam brwi.
- Za dużo gadał, ale teraz raczej przymknie buźkę. - Jeongguk puścił mi oczko i wrócił wzrokiem na jedzenie.
- Skoro tak mówisz. - pokiwałam głową i również zajęłam się jedzeniem. Po krótkiej chwili ciszę przerwał dźwięk mojego telefonu. Spojrzałam na ekranik. Dzwonił Youngjae. Wzięłam cichy wdech i niechętnie odebrałam.
- O co chodzi? - zapytałam neutralnym głosem.
- Jest Jeongguk u Ciebie? - głos mojego brata był bardzo nie wyraźny.
- A o co chodzi? - zmarszczyłam brwi słysząc, że Youngjae strasznie ciężko oddycha.
- Jest czy nie? - zapytał poddenerwowany.
- Jest. - odparłam kierując wzrok na chłopaka, który również na mnie spojrzał.
- Możesz mu powiedzieć, żeby ruszył tyłek, bo jest nam pilnie potrzebny? - Youngjae z każdą chwilą brzmiał coraz gorzej.
- A co się dzieję? - zapytałam podnosząc się z łóżka.
- Nie mam czasu Ci teraz tego tłumaczyć. Po prostu przekaż mu to o co Cię proszę do cholery! - uniósł głos i rozłączył się. Spojrzałam zmieszana na Jeongguka nie wiedząc co powiedzieć.
- Dzwonił Youngjae hyung? - Jeongguk spojrzał na mnie.
- Tak, powiedział, że jesteś im pilnie potrzebny. - odparłam próbując zrozumieć o co tu chodzi.
- Rozumiem. - pokiwał głową i podniósł się z łóżka. - Zamknij drzwi na klucz i śpij dobrze. - dodał i wyszedł z mojego pokoju. Zmarszczyłam brwi i szybko się przebrałam w dresy i jakąś luźną, szarą bluzę. Wyszłam z pokoju i wybiegłam na zewnątrz za Jeonggukiem. Widząc jego brąz czuprynę znikającą za rogiem szybko za nim pobiegłam, ale tak by nie spostrzegł, że biegnę za nim. Skręciłam w lewo i zwolniłam widząc, że skręca w ślepą uliczkę. Podeszłam do rogu budynku i spojrzałam w uliczkę, w którą skręcił przed chwilą Jeongguk.
- Ja.. Przepraszam.. - powiedziałam szybko, podnosząc się z krzesełka. - Po prostu chciałam wiedzieć co z Tobą. - dodałam spuszczając wzrok na ziemię.
- Dlaczego..? - chłopak zaczął kaszleć. Uniosłam przestraszona na niego wzrok, ale prawie od razu się uspokoił. - Dlaczego Cię to obchodzi?
- P-po prostu martwiłam się. - odpowiedziałam wiedząc, że brzmi to źle. Martwiłam się o chłopaka, którego w ogóle nie znam. Wyjdę zaraz na jakąś chorą psychicznie.
- A powiedz mi jak to się stało, że wylądowałem w szpitalu? - spojrzał na salę, po czym wrócił swoim wzrokiem na mnie.
- Biłeś się z jakimś chłopakiem. Taemin miał chyba na imię. Kopał Cię gdy leżałeś na ziemi, przestraszyłam się, ze coś Ci zrobi, bo nikt nie reagował, więc podbiegłam do was, ustałam między wami i.. - zatrzymałam się przypominając sobie reakcję tego chłopaka na mojego brata.
- I? - chłopak na łóżku podniósł się delikatnie.
- I przyszedł mój brat i wtedy tamten chłopak sobie poszedł. - zmarszczyłam brwi próbując wymyślić jakikolwiek powód zachowania tego chłopaka wobec mojego brata.
- Jak to poszedł? - chłopak zmarszczył brwi gdy na niego spojrzałam.
- Po prostu. Mój brat powiedział mu kim jestem, a on dał sobie spokój i odszedł. - skinęłam delikatnie głową splatając swoje dłonie przed sobą.
- A kim jesteś? - zapytał zdziwiony całą sytuacją równie mocno jak ja.
- Sung Miyun. - ukłoniłam się delikatnie. Chłopak rozszerzył oczy i wyprostował się zbyt szybko przez co zaczął mocno kaszleć. Podbiegłam do niego i złapałam go za dłoń. - Wszystko w porządku? - zapytałam gdy atak kaszlu się uspokoił. Chłopak pokiwał głową. Odetchnęłam cicho z ulgą i puściłam jego dłoń.
- Jesteś siostrą Sung Youngjae? - zapytał mierząc mnie wzrokiem.
- T-tak. - pokiwałam głową czując jak moje policzki robiąc się ciepłe.
- Więc lepiej będzie jeśli opuścisz już moją salę. - skinął głową i odwrócił ode mnie wzrok. Spojrzałam na niego zaskoczona tym co powiedział, ale bez słowa wzięłam swoją torebkę i podeszłam do drzwi. Odwróciłam głowę, żeby na niego spojrzeć, ale on cały czas miał odwrócony wzrok. Pokręciłam głową i wyszłam z jego sali.
Gdy dochodziłam do terenu uniwersytetu do moich uszu dobiegł dźwięk sygnału pogotowia. Przestraszona pobiegłam w stronę skąd dochodziły do mnie dźwięki i już z daleka było widać grupkę uczniów stojących wokół czegoś. Gdy podeszłam bliżej okazało się, że był to czarny worek na zwłoki. Rozszerzyłam mocno oczy przerażona tym co zobaczyłam.
- Miyun! - ktoś krzyknął moje imię i zaczął przedzierać się do mnie przez tłum ludzi. Wszystko wokół mnie działo się w jakby zwolnionym tempie. Rozejrzałam się wokół siebie. Wszyscy praktycznie stali i robili zdjęcia albo nagrywali filmiki, które najprawdopodobniej później wrzucą do internetu.
- Co.. C-co się stało? - zapytałam głucho wracając wzrokiem na czarny worek, który ratownicy wkładali do karetki.
- Jakaś dziewczyna skoczyła z dachu popełniając samobójstwo. - odpowiedział mi chłopak, który cały czas robił zdjęcia. Pokiwałam głową i wtedy poczułam, że ktoś ciągnie mnie za ramię. Spojrzałam na osobę, która to robiła.
- Jeongguk. - powiedziałam patrząc pusto na niego. Gdy odciągnął mnie od tłumu, za róg budynku i puścił moje ramię, upadłam na kolana i zaczęłam wymiotować. Chłopak bez słowa czekał cierpliwie aż się uspokoję. Gdy przestałam wymiotować podniosłam się i oparłam się plecami o ścianę po czym spojrzałam na bruneta, który ciągle na mnie patrzył.
- Już lepiej? - uniósł brew na co pokiwałam głową. - Masz, napij się. - wyciągnął do mnie dłoń z butelką wody. Wzięłam ją, otworzyłam, wypłukałam usta, wyplułam wodę po czym upiłam kilka sporych łyków.
- Kim ona była? - spojrzałam na bruneta ciągle ciężko oddychając.
- To dziewczyna z przedostatniej klasy. - odparł biorąc ode mnie butelkę i chowając ją do plecaka.
- Znałeś ją? - uniosłam brew obejmując się jedną ręką w pasie.
- Nie osobiście. - pokręcił głową i podszedł do mnie. - Chodź, musisz pewnie coś zjeść. - powiedział biorąc mnie pod rękę.
- Nie dam rady nic zjeść. - odparłam czując jak z nadmiaru emocji kręci mi się w głowie. Gdy odsunęłam się od ściany poczułam jak miękną mi nogi. Gdyby nie Jeongguk najprawdopodobniej bym się przewróciła.
- Chyba starczy Ci wrażeń na dzisiaj. - westchnął cicho i biorąc mnie na ręce zaniósł mnie do budynku mieszkalnego. Nie miałam siły na żadne protesty więc tylko pilnowałam, żeby spódniczka za bardzo mi się nie podwinęła.
- Jeongguk co Ty robisz? - usłyszałam surowy głos swojego brata. Brunet zatrzymał się i odwrócił się w stronę skąd dochodził głos Youngjae.
- Zajmuję się siostrą hyunga. - odparł spokojnie cały czas trzymając mnie na rękach.
- Postaw ją na ziemię. - skinął na mnie głową.
- Ona ledwo trzyma się na nogach, chce hyung zbierać ją z ziemi? - Jeongguk widocznie był rozbawiony całą tą sytuacją.
- Sam ją zaniosę. - powiedział podchodząc do nas i wyciągając dłonie w moim kierunku.
- Nie! - odparłam szybko. - Nie chce. Niech Jeongguk mnie zaniesie. - odparłam czując dziwną niepewność co do własnego brata.
- Miyun czy Ty słyszysz co Ty mówisz? - Youngjae spojrzał na mnie widocznie podirytowany. Przełknęłam ciężej ślinę i pokiwałam głową. Dopóki nie dowiem się co jest tu grane będę trzymała lekki dystans między sobą, a Youngjae. Nie byłam pewna czy w stu procentach mogę mu ufać, bo jak na razie dowiadywałam się o nim takich rzeczy o jakich w życiu bym nie pomyślała.
- Dobrze, niech będzie tak jak chcesz. - skinął głową i odszedł. Pokręciłam głową i spojrzałam na Jeongguka, który wpatrywał się we mnie. Widocznie był czymś rozbawiony.
- O co chodzi? - zapytałam marszcząc brwi.
- Pierwszy raz widzę, żeby Youngjae hyung robił to co chce ktoś inny, a nie to co on chce. - odparł wzruszając ramionami i wchodząc po schodach do budynku mieszkalnego.
- On zawsze robił to co ja chciałam. - odparłam cicho gdy Jeongguk podszedł do drzwi od mojego pokoju.
- Utrzymasz się na nogach? - spojrzał na mnie unosząc brew. Pokiwałam głową nie będąc pewną, ale czułam się coraz bardziej zawstydzona tym, że musiał mnie tu przynieść. Gdy brunet mnie postawił, nie odsunął od razu rąk w razie gdybym miała się przewrócić.
- Dziękuję. - skinęłam delikatnie głową w jego stronę.
- Przyjemność po mojej stronie. - ukłonił się lekko z łobuzerskim uśmiechem na twarzy. Odwzajemniłam delikatnie jego uśmiech czując, że delikatnie się rumienię.
- Będę już szedł młoda damo, bo ktoś musi uratować też inne damy w potrzebie. - skinął mi głową i odszedł. - Dobranoc. - zawołał schodząc po schodach.
- Dobranoc. - odparłam i weszłam do pokoju. Usiadłam na łóżku i wyjęłam telefon z plecaka. Przełożyłam do niego kartę ze starego telefonu i włączyłam go. Poprzychodziły mi wszystkie wiadomości i nieodebrane połączenia. Pousuwałam wszystko co niepotrzebne i przejrzałam czy na pewno mam wszystkiego kontakty. Jeden numer był dodatkowy. Zmarszczyłam brwi i postanowiłam sprawdzić do kogo on należy. Nacisnęłam słuchawkę obok numeru i przyłożyłam telefon do ucha. Pierwszy sygnał, trzeci, drugi i gdy przy czwartym miałam się rozłączać usłyszałam czyjś zaspany głos z drugiej strony.
- Halo? - usłyszałam znajomy mi głos.
- Więc zapisałeś mi swój numer z nadzieją, że zadzwonię? - zapytałam spokojnie, delikatnie rozbawiona.
- Jeśli można to tak nazwać. - słychać było, że chłopak już się rozbudził. - Jak mam sobie zapisać Twój numer? - zapytał spokojnie.
- Czy to jest próba wyciągnięcia ode mnie informacji na temat mojego imienia? - zapytałam delikatnie rozbawiona.
- Może. - chłopak roześmiał się cicho.
- Będziesz się musiał bardziej postarać. - odparłam spokojnie. - Miłej nocy. - dodałam i za nim chłopak zdążył coś powiedzieć rozłączyłam się. - Dopóki ja się nie dowiem jak się nazywasz, Ty też się nie dowiesz. - powiedziałam do siebie zapisując numer chłopaka pod nazwą "브루 넷". Odłożyłam telefon na stolik, ale po chwili usłyszałam dźwięk sms'a. Wzięłam telefon do ręki i spojrzałam na ekranik.
Po skończonej rozmowie zablokowałam telefon i ponownie odłożyłam go na stolik. Podniosłam się i poszłam do łazienki, żeby się umyć.
Po skończonej kąpieli wyszłam z łazienki owinięta ręcznikiem. Ubrałam się w piżamy, usiadłam na łóżku i poczułam jak mój żołądek zaczyna domagać się jedzenia. Wtedy usłyszałam pukanie do drzwi. Zmarszczyłam brwi, ale podniosłam się i poszłam je otworzyć. W drzwiach stał brunet, który kilka godzin temu tu był.
- Co tu robisz? - uniosłam brew zdziwiona jego widokiem.
- Zgaduję, że nadal nic nie jadłaś. - skinął głową wysuwając dłoń z jedzeniem zza pleców. Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Masz rację. - odparłam spokojnie. - Proszę, wejdź. - powiedziałam i odsunęłam się, żeby przepuścić chłopaka w drzwiach.
- Sama mieszkasz? - Jeongguk zdjął buty przy wejściu i wszedł w głąb pomieszczenia.
- Tak. - odparłam zamykając drzwi po czym wróciłam na swoje łóżko.
- To dobrze. Przynajmniej nikt plotek nie rozsieję. - roześmiał się podając mi porcję mięsa i ryżu w jednym pudełku.
- Co masz na myśli? - zmarszczyłam brwi gdy brunet usiadł na drugim łóżku na przeciwko mojego.
- Ludzie dużo opowiadają na mój temat. - skinął głową i zaczął jeść.
- To znaczy? - dopytałam robiąc to co on.
- Przynajmniej raz w miesiącu jakiejś dziewczynie łamię serce. - odparł rozbawiony.
- A łamiesz? - uniosłam zaciekawiona brew.
- Nie, jedyne co ja łamię to nosy innych chłopaków. - roześmiał się jedząc spokojnie.
- Właśnie, z kim się ostatnio pobiłeś? - zapytałam odkładając pudełko na stolik. Wzięłam butelkę wody, która stała przy łóżku i wzięłam kilka łyków.
- Skąd o tym wiesz? - brunet uniósł brew wyciągając dłoń po wodę.
- Seokjin nam powiedział gdy spotkaliśmy się na stołówce. - odparłam spokojnie gdy chłopak się napił.
- To nie była zbyt emocjonująca bójka. Strzeliłem mu kilka razy a, że jego tatuś ma ważną rolę w tej szkole to od razu dyrekcja została zaalarmowana i Seokjin hyung został wezwany. - wzruszył ramionami wracając do jedzenia.
- A dlaczego dostał? - zmarszczyłam brwi.
- Za dużo gadał, ale teraz raczej przymknie buźkę. - Jeongguk puścił mi oczko i wrócił wzrokiem na jedzenie.
- Skoro tak mówisz. - pokiwałam głową i również zajęłam się jedzeniem. Po krótkiej chwili ciszę przerwał dźwięk mojego telefonu. Spojrzałam na ekranik. Dzwonił Youngjae. Wzięłam cichy wdech i niechętnie odebrałam.
- O co chodzi? - zapytałam neutralnym głosem.
- Jest Jeongguk u Ciebie? - głos mojego brata był bardzo nie wyraźny.
- A o co chodzi? - zmarszczyłam brwi słysząc, że Youngjae strasznie ciężko oddycha.
- Jest czy nie? - zapytał poddenerwowany.
- Jest. - odparłam kierując wzrok na chłopaka, który również na mnie spojrzał.
- Możesz mu powiedzieć, żeby ruszył tyłek, bo jest nam pilnie potrzebny? - Youngjae z każdą chwilą brzmiał coraz gorzej.
- A co się dzieję? - zapytałam podnosząc się z łóżka.
- Nie mam czasu Ci teraz tego tłumaczyć. Po prostu przekaż mu to o co Cię proszę do cholery! - uniósł głos i rozłączył się. Spojrzałam zmieszana na Jeongguka nie wiedząc co powiedzieć.
- Dzwonił Youngjae hyung? - Jeongguk spojrzał na mnie.
- Tak, powiedział, że jesteś im pilnie potrzebny. - odparłam próbując zrozumieć o co tu chodzi.
- Rozumiem. - pokiwał głową i podniósł się z łóżka. - Zamknij drzwi na klucz i śpij dobrze. - dodał i wyszedł z mojego pokoju. Zmarszczyłam brwi i szybko się przebrałam w dresy i jakąś luźną, szarą bluzę. Wyszłam z pokoju i wybiegłam na zewnątrz za Jeonggukiem. Widząc jego brąz czuprynę znikającą za rogiem szybko za nim pobiegłam, ale tak by nie spostrzegł, że biegnę za nim. Skręciłam w lewo i zwolniłam widząc, że skręca w ślepą uliczkę. Podeszłam do rogu budynku i spojrzałam w uliczkę, w którą skręcił przed chwilą Jeongguk.
sobota, 13 maja 2017
~ 4
ஜPlay itஜ
‹ ※ ›
Dojechaliśmy do szpitala.
- Leć po jakiegoś lekarza, a ja z nim tu zaczekam. - brat pośpieszył mnie gdy wysiadałam z auta. Pokiwałam głową i wbiegłam do środka.
- Pomocy! - krzyknęłam rozglądając się wokół w poszukiwaniu jakiegoś lekarza.
- O co chodzi? - pośpiesznie podeszła do mnie jedna z pielęgniarek. Spojrzałam na nią i nie wiedziałam co mam powiedzieć. Co się mówi w takich sytuacjach?
- W samochodzie leży chłopak. Pobity. Ma twarz całą we krwi. - odparłam wskazując dłonią na drzwi wyjściowe. Pielęgniarka zawołała ratowników, którzy wzięli ze sobą nosze i pobiegli do auta, a ja zaraz za nimi.
- Co mu się stało? - pielęgniarka spojrzała na mnie gdy zobaczyła twarz nieprzytomnego chłopaka.
- O co chodzi? - pośpiesznie podeszła do mnie jedna z pielęgniarek. Spojrzałam na nią i nie wiedziałam co mam powiedzieć. Co się mówi w takich sytuacjach?
- W samochodzie leży chłopak. Pobity. Ma twarz całą we krwi. - odparłam wskazując dłonią na drzwi wyjściowe. Pielęgniarka zawołała ratowników, którzy wzięli ze sobą nosze i pobiegli do auta, a ja zaraz za nimi.
- Co mu się stało? - pielęgniarka spojrzała na mnie gdy zobaczyła twarz nieprzytomnego chłopaka.
- Nie wiem. - odparłam szybko. - Szłam z kolegą do budynku mieszkalnego i wtedy zobaczyłam jak on i drugi chłopak się biją, nie wiem dlaczego, nie wiem kto zaczął, po prostu przestraszyłam się, że on go zabiję. - pokręciłam głową chowając twarz w dłoniach.
- Już spokojnie. - brat objął mnie jedną ręką i pocałował w głowę.
- Zabierzcie go środka i wezwijcie doktor Shinhye. - skinęła głową, a ratownicy posłusznie wykonali to co im nakazano. - Jesteście kimś z rodziny? - kobieta spojrzała najpierw na mnie, a potem na mojego brata. Pokręciłam głową, nadal trzymając dłonie na buzi.
- Nie. - odparł spokojnie mój brat.
- Pacjent jest pełnoletni? - zapytała spokojnie, a ja odjęłam dłonie od twarzy, żeby spojrzeć na Youngjae.
- Tak. - odparł kiwając głową. Zmarszczyłam podejrzliwie brwi.
- A jak się nazywa? - spytała, a ja wpatrzyłam się w brata z wyczekiwaniem.
- Przykro mi, ale tego akurat nie wiem. - odetchnęłam cicho z dziwnym uczuciem ulgi. Pielęgniarka nam podziękowała i odeszła.
- Skąd go znasz? - zapytałam patrząc na budynek szpitala.
- Skąd wiesz, że go znam? - zapytałam obojętnie wsiadając do auta.
- Wiedziałeś, że jest pełnoletni. - skinęłam głową i również wsiadłam.
- Bo w naszej szkole wszyscy są pełnoletni? - zapytał sarkastycznie.
- No fakt. - odparłam i odwróciłam głowę w bok. W samochodzie przez całą drogę trwała cisza, bardzo niezręczna cisza. To pierwszy raz od wielu lat gdy siedząc razem, nie rozmawiamy ze sobą. Westchnęłam cicho, ale nadal się nie odezwałam. Wpatrywałam się w uliczne lampy, które powoli zaczynały jarzyć się ciepłym światłem i wyobrażałam sobie jakby to było gdybym poszła na studia w swoim rodzinnym mieście. Może wszystko by wyglądało inaczej, ale ja chciałam być jak najbliżej brata, który mnie okłamuję i wystawia do wiatru. Ponownie westchnęłam kręcąc głową, a Youngjae zaparkował samochód pod schodami do skrzydła mieszkalnego.
- Wszystko w porządku? - zapytał, a ja spojrzałam na niego bez słowa. Nie słysząc ode mnie odpowiedzi spojrzał na moją twarz. Uśmiechnęłam się słabo do niego i wysiadłam z auta po czym weszłam po schodach i obejrzałam się za siebie. Brat cały czas siedział w samochodzie. Spuściłam wzrok na ziemię i pokręciłam głową po czym weszłam do środka. Weszłam na odpowiednie piętro i skierowałam się do swojego pokoju. Pod drzwiami znalazłam pudełko owinięte czerwoną kokardką. Zaskoczona rozejrzałam się po korytarzu z myślą, że może znajdę osobę za to odpowiedzialną, niestety, a może i na szczęście nikogo nie było. Wzruszyłam ramionami i weszłam do pokoju, po czym zamknęłam za sobą drzwi. Rzuciłam plecak na krzesełko przy biurku, a sama usiadłam na łóżko z pudełkiem w dłoni. Odwinęłam powoli wstążkę i odłożyłam ją na bok. Wzięłam cichy wdech i zdjęłam górną część pudełka. Wyjęłam papier, który leżał na wierzchu, a w środku było kolejne białe pudełko. Zmarszczyłam brwi myśląc, że to głupi żart, ale gdy wyjęłam to pudełko okazało się, że to telefon. Jeden z nowszych i droższych telefonów. Wtedy przypomniał mi się chłopak, który wpadł na mnie. Brunet, z szerokim uśmiechem na twarzy, przez którego potłukł się mój stary telefon. Pokręciłam głową i odkładając pudełko na stolik obok łóżka zauważyłam małą karteczkę. Wyjęłam ją i rozwinęłam. ‘Jeszcze raz przepraszam za zniszczenie Twojego telefonu.
Obiecałem, że kupie Ci nowy i kupiłem. Mam nadzieję, że będzie Ci służyć.’. Pokręciłam głową i odłożyłam wszystko na bok. Wykąpałam się, wróciłam do łóżka i położyłam się spać.
Następnego dnia obudziłam się przed szóstą, ale nie mogąc dalej zasnąć podniosłam się z łóżka. Miałam dzisiaj na dziewiątą, więc miałam dobre dwie i pół godziny dla siebie. Wyjrzałam za okno. Pomimo wczesnej godziny słońce oświetlało wszystko w swój magiczny sposób, który sprawiał, że chociaż na chwilę rzeczywistość i świat nas otaczający wydawał się piękny i spokojny. Przebrałam się szybko w szare dresy. Związałam włosy w wysokiego kucyka. Wzięłam swoją mp4, założyłam buty do biegania, na wszelki wypadek wzięłam jeszcze portfel i wyszłam z pokoju. Wkładając słuchawki do uszu i włączając muzykę wyszłam z budynku i zeszłam na dół. Ruszyłam spokojnym truchtem w kierunku bramy uniwersytetu. Wybiegłam z terenu i skręciłam w prawo. Przebiegłam pierwszą dzielnicę, potem drugą, trzecią i czwartą. Gdy wbiegłam do piątej zwolniłam tempo i zaczęłam iść spokojnym krokiem. Spojrzałam na godzinę na mp4. Była siódma dwadzieścia, a w moim brzuchu zaczęło burczeć. Ciesząc się z wziętego portfela weszłam do najbliższej, otwartej kawiarni. Zamówiłam sobie kawę i kanapę, zapłaciłam i usiadłam do wolnego stolika.
- O to pani zamówienie. - spojrzałam na dziewczynę, która przyniosła mi mój napój i kanapkę na tacy.
- Yehri? - zapytałam zdziwiona. - Co Ty tutaj robisz?
- Miyun błagam Cie nikt nie może się dowiedzieć, że tu pracuję. - dziewczyna postawiła tacę na stolik i złapała mnie za dłoń.
- Ale dlaczego? Wstydzisz się? - uniosłam brew przypominając sobie jej kontakty z chłopakami.
- Nie, to nie tak. - pokręciła głową i usiadła na przeciwko mnie. - Po prostu nie chce, żeby ktokolwiek wiedział o tym. - westchnęła cicho i spuściła wzrok na swoje dłonie.
- Hej, nie powiem nikomu, jeśli Ty mi powiesz o co tutaj chodzi. - odparłam cicho, ale spokojnie. Uniosła na mnie wzrok.
- Nie mogę. - pokręciła głową. - Po prostu nie mów nic nikomu, bo zaczną się pytania, których ja chce uniknąć. - dodała ponownie kierując na mnie wzrok.
- A co z Namjoonem? - zmarszczyłam brwi przypominając sobie o ich relacji - On wie o tym? - zapytałam na co dziewczyna cicho parsknęła. Spojrzałam na nią zdziwiona.
- Namjoon nawet jeśli by się dowiedział to by się tym nie przejął. On jest zajęty robieniem kariery futbollisty. Nie widujemy się prawie w ogóle. - odparła kręcąc głową.
- Przykro mi. - powiedziałam cicho spuszczając z niej wzrok na swoje dłonie.
- Nie trzeba, mi przestało po jakimś czasie. - odparła obojętnie. - No nic. Smacznego. - dodała podnosząc się i wróciła do swoich obowiązków. Popatrzyłam na nią nie rozumiejąc do końca zaistniałej sytuacji, ale w tym czasie mój żołądek znowu się odezwał domagając się jedzenia. Jedząc kanapkę, którą popijałam kawą co chwila zerkałam na Yehri, przyłapując ją na tym, że się na mnie patrzy. Pokręciłam głową, zjadłam do końca i podniosłam się.
- Widzimy się dzisiaj na zajęciach? - Yehri uśmiechnęła się do mnie miło.
- Jasne. - odwzajemniłam jej uśmiech i wyszłam z kawiarni po czym znowu zaczęłam biec w stronę uniwersytetu.
Po wziętym prysznicu wyszłam z pokoju rozczesując włosy szczotką. Miałam jeszcze czterdzieści minut do pierwszych zajęć, więc na spokojnie mogłam się przygotować. Wysuszyłam włosy robiąc lekkie fale, pomalowałam się dokładnie, ubrałam się i chowając pudełko z telefonem do plecaka wyszłam z pokoju. Udając się na pierwsze zajęcia rozglądałam się w poszukiwaniu chłopaka poznanego kilka dni wcześniej.
- Miyun. - spojrzałam na bruneta, który uśmiechał się do mnie.
- Hoseok. - odwzajemniłam jego uśmiech.
- Jak Ci się podoba u nas w szkole? - uniósł brew opierając się o ścianę, ale cały czas nie odrywając ode mnie wzroku.
- Bardzo. - pokiwałam głową.
- Nikt Cię nie zaczepia? - zapytał marszcząc brwi.
- Nikt. - uśmiechnęłam się miło do niego.
- Mam taką nadzieję, ale w razie czego to pamiętaj, że możesz mi o wszystkim powiedzieć. - powiedział miłym, ale poważnym tonem głaszcząc delikatnie moje ramię.
- Będę pamiętać. - odparłam spokojnie. Uśmiechnął się do mnie.
- Ja już muszę iść, ale może widzimy się na obiedzie? - uniósł brew.
- Czemu nie. - odparłam miło, ale niepewnie.
- To świetnie. - uśmiechnął się szeroko i zsunął dłoń z mojego ramienia. - To do zobaczenia. - powiedział miło i odszedł idąc kawałek tyłem i nie odrywając ode mnie wzroku, po czym odwrócił się, ale za nim zniknął w tłumie ludzi spojrzał ostatni raz na mnie cały czas się uśmiechając.
Pokręciłam głową z delikatnym uśmiechem i spojrzałam na plan zajęć po czym udałam się na pierwszą lekcję.
- Dzień dobry wszystkim. - nauczyciel przywitał się z nami, patrząc na nas znad okularów, które miał na nosie. Dzisiaj jego twarz nie była tak gładka jak na poprzednich zajęciach, ale miał spory zarost, który dodał mu wyglądu bardziej poetyckiego.
- Dzień dobry. - odpowiedzieliśmy chórem. Spojrzałam na krzesełko obok, które ostatnio zajmował Taehyung.
- Miyun. - nauczyciel skierował się do mnie. Spojrzałam na niego i poprawiłam się na krzesełku.
- O co chodzi? - zapytałam spokojnie.
- Gdzie się podziewa Twój kolega? - uniósł brew zdejmując okulary i trzymając je w dłoni.
- Nie mam pojęcia. - odparłam szczerze. Nauczyciel pokiwał głową i wrócił do omawiania książki. Spojrzałam z powrotem na puste miejsce obok siebie i zastanawiając się co się dzieję z chłopakiem wróciłam wzrokiem na nauczyciela.
Po skończonych kolejnych zajęciach udałam się na następne zajęcia. Weszłam na salę i rozejrzałam się w poszukiwaniu Yehri, ale nigdzie jej nie było. Podeszłam więc do nauczyciela z zapytaniem czy dziewczyna pojawiła się w szkole.
- Widział pan może.. - zatrzymałam się przypominając sobie, że nie mam zielonego pojęcia jak dziewczyna ma na nazwisko. - Tą dziewczynę, z którą zazwyczaj ćwiczę? - zapytałam zwracając tym jego uwagę na siebie.
- Chodzi Ci o Yoo Yehri? - uniósł brew lustrując mnie powoli wzrokiem.
- Tak. - chyba. Pokiwałam głową patrząc na niego spokojnie, ale czując się niezręcznie z nieznanego mi powodu.
- Nie widziałem jej, a Ty jak się nazywasz? - skrzyżował ręce na klatce piersiowej prostując się i patrząc na mnie.
- Sung Miyun. - skłoniłam mu się delikatnie. - Dziękuję za informację. - dodałam i odeszłam szybko. Skoro nie ma Yehri to zajęcia z tańca mogłam sobie odpuścić na dzisiaj. Wyszłam z sali i skierowałam się do tylnego wyjścia z budynku, które prowadziło do otoczonego murami, małego, ale przepięknego ogrodu. Zeszłam po trzech schodkach i weszłam na ścieżkę wyłożoną kamieniami. Rozglądając się wokół zauważyłam, że jest tu wiele różnych i pięknie kwitnących kwiatów. Ogród był kolorowy i nie chciało się odrywać od niego wzroku. Usiadłam na jednej z drewnianych ławeczek i dalej przyglądałam się całemu ogrodowi.
- Mogę się przysiąść? - usłyszałam znajomy głos.
- Oczywiście. - odparłam nie patrząc na chłopaka, który zajął miejsce obok mnie.
- Co tutaj robisz? - zapytał spokojnie. Wzruszyłam ramionami.
- Mam wolną godzinę, więc nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. - odparłam kierując na niego wzrok. - A Ty?
- Nie chciało mi się iść na nudne zajęcia z fizyki. - odparł wzruszając ramionami.
- Rozumiem. - pokiwałam głową, a brunet uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłam jego uśmiech po czym przypomniałam sobie coś, więc zdjęłam szybko plecak z pleców i otworzyłam go.
- Nie mogę tego przyjąć. - odparłam wyjmując pudełko z telefonem z plecaka i podając je brunetowi.
- Popsułem Twój telefon, więc musisz to przyjąć. - odparł kładąc swoją dłoń na moją.
- Ale nie rozumiesz. - pokręciłam głową. - On jest za drogi. Mój stary telefon był z pięć razy tańszy od tego. - dodałam kierując z powrotem wzrok na bruneta.
- To policz sobie jeszcze odszkodowanie za to, że się przewróciłaś przeze mnie. - skinął głową popychając delikatnie pudełko w moją stronę.
- Nie, proszę, on naprawdę był za drogi. - powiedziałam widząc, że brunet powstrzymuję delikatnie śmiech. - Z czego się śmiejesz? - zapytałam wybita z tropu.
- Na pewno nie z Ciebie, po prostu jestem zdziwiony. - powiedział zabierając dłoń ode mnie i opierając obie dłonie po obu swoich bokach.
- Dlaczego? - zapytałam marszcząc brwi.
- Jesteś pierwszą dziewczyną, która nie chce przyjąć ode mnie prezentu. - odparł spokojnie.
- Widzisz, nie jestem taka jak wszystkie. - odparłam oburzona tym co powiedział i podniosłam się z ławki zostawiając na niej pudełko z telefonem.
- Nie, poczekaj. - podniósł się szybko i złapał mnie za nadgarstek. - Źle mnie zrozumiałaś. Nie chciałem Cię urazić, przepraszam jeśli odebrałaś to jako obrazę. - dodał patrząc mi w oczy i cały czas trzymając mnie za nadgarstek.
- A więc co chciałeś zrobić? - zapytałam wyrywając spokojnie swój nadgarstek.
- Chciałem Ci powiedzieć, że jesteś inna, wyjątkowa, nie lecisz na pieniądze ani na drogie prezenty. Bardzo mi to imponuję. - dodał z uśmiechem na twarzy, przeczesując placami włosy.
- Oh, no dziękuję. - skinęłam mu delikatnie głową, a chłopak podniósł z powrotem pudełko i włożył mi je w dłonie.
- Ale naprawdę weź to. Chcę w jakikolwiek odkupić swoje winy i pokazać, że nie tylko potrafię niszczyć, ale też naprawiać i budować. - powiedział miło. Spojrzałam na jego dłonie, które ściskały moje na pudełku.
- Chyba nie mam innego wyjścia. - uniosłam wzrok na niego. Brunet uśmiechał się cały czas ukazując rząd białych zębów.
- Nie masz. - odparł ze śmiechem. - Miło było Cię widzieć. - dodał, ukłonił się delikatnie, całując wierzch mojej dłoni, po czym wyprostował się i odszedł. W tym samym czasie rozbrzmiał dźwięk dzwonka oznajmiający koniec zajęć i przerwę obiadową. Schowałam szybko pudełko z telefonem do plecaka i ruszyłam do drzwi. Weszłam do środka i udałam się na stołówkę. Gdy kupiłam sobie jedzenie i znalazłam wolny stolik, usiadłam spokojnie.
- Hej. - Hoseok usiadł na przeciwko mnie.
- Hej. - uśmiechnęłam się do niego i napiłam się zakupionej wody. - Jak zajęcia? - zapytałam patrząc spokojnie na bruneta.
- Dobrze, tylko strasznie się dłużą, a Twoje? - uniósł brew, patrząc na mnie i zaczynając jeść.
- W porządku, miałam jedną godzinę wolną, bo moja partnerka się nie zjawiła. - pokiwałam głową delikatnie na boki i zaczęłam jeść.
- Dlaczego? - zapytał spokojnie.
- Nie wiem. - wzruszyłam delikatnie ramionami.
- A kto jest Twoją partnerką? - uniósł brew cały czas na mnie patrząc.
- Yoo Yehri. - powiedziałam pamiętając jak nazwał dziewczynę nauczyciel.
- Ta Yehri? - odłożył pałeczki na stół i otarł usta chusteczką.
- Znasz ją? - zapytałam zaskoczona.
- To dziewczyna mojego przyjaciela. - pokiwał głową i napił się wody.
- Namjoon jest Twoim przyjacielem? - zapytałam jeszcze bardziej zdziwiona.
- Tak. Dlaczego Cię to tak dziwi? - Hoseok przechylił głowę delikatnie w bok, a ja poczułam jak moje policzki robią się czerwone. Dopiero teraz spostrzegłam, że zachowywałam się tak jakbyśmy znali się nie wiadomo ile, a znamy się przecież kilka dni. - Wszystko w porządku?
- Tak. - odparłam spokojnie i wzięłam cichy, ale głęboki wdech. - Nie wiedziałam, że wszyscy tutaj są przyjaciółmi. - dodałam dokańczając swoją sałatkę.
- Miyun uwierz mi, że nie wszyscy. - powiedział patrząc na mnie.
- Nie rozumiem. - pokręciłam głową.
- Chyba na razie dla Ciebie tak będzie lepiej. - skinął głową i napił się wody. Podniosłam się i wzięłam swój plecak.
- Ja już będę się zbierać. Miło było. Do później. - skinęłam mu głową z uśmiechem i szybko od niego odeszłam. Hoseok nie zdążył nic powiedzieć, bo chwilę później szłam już w stronę wyjścia z uniwersytetu. Zamówiłam taksówkę pod bramę uniwersytetu i odczekałam kilka chwil za nim przyjechała.
- Gdzie panienkę zawieźć? - starszy pan spojrzał na mnie we wsteczny lusterku.
- Do szpitala. - odparłam spokojnie kładąc plecak na kolanach. Kierowca pokiwał głową i odjechał spod bramy. Po kilkudziesięciu minutach byliśmy już pod szpitalem. Zapłaciłam, wysiadłam i ruszyłam do środka. Podeszłam do recepcjonistki i położyłam niepewnie dłonie na blacie.
- Czym mogę służyć? - zapytała nie patrząc na mnie.
- Przywieźliśmy tu wczoraj młodego chłopaka, po bójce, miał całą zakrwawioną buzię. - odparłam próbując przypomnieć sobie jak najwięcej szczegółów.
- A tak, sala numer siedem. - powiedziała obojętnie, kiwając głową i nadal nie rzucając na mnie nawet jednego spojrzenia. Odeszłam od recepcji i udałam się do wskazanej sali. Wzięłam głęboki wdech i weszłam do sali, w której było słychać pracę maszyn. Spojrzałam na chłopaka, który leżał na łóżku i cicho zamknęłam za sobą drzwi. Usiadłam na krzesełku przy jego łóżku i spojrzałam na jego twarz. Miał spuchnięte oboje oczu, rozciętą i zsiniałą dolną wargę, rozcięty łuk brwiowy i prawdopodobnie złamany, ale już nastawiony nos. Westchnęłam cicho i pokręciłam głową chowając twarz w dłoniach. Nie mogłam uwierzyć w to, że ludzie potrafią być tacy wredni, że potrafią aż tak krzywdzić siebie nawzajem.
- Kim jesteś? - usłyszałam cichy i zachrypnięty głos. Uniosłam wzrok na chłopaka, który ledwo otwierał oczy, ale patrzył na mnie. - I co tu robisz?
piątek, 12 maja 2017
~ 3
Następnego dnia rano ponownie obudziło mnie walenie do
drzwi. Nie mając ochoty z nikim rozmawiać położyłam poduszkę na głowę, z
nadzieją, że jeśli nie odpowiem, osoba, która zakłócała mój spokój w końcu
sobie pójdzie. Po chwili walenie ustało, a ja odetchnęłam cicho i podniosłam
się otwierając obolałe od płaczu oczy.
Nie miałam ani siły ani ochoty pokazywać się na dzisiejszych zajęciach,
ale nie mogłam sobie pozwolić na opuszczanie godzin na samym początku roku.
Wstałam z łóżka i podeszłam do dużego lustra, które było wmontowane w drzwi od
szafy. Spojrzałam na swoją twarz. Pod oczami widniały duże, ciemne worki, a
same oczy były widocznie napuchnięte. Pokręciłam głową i poszłam do łazienki. Z
myślą, że mam jeszcze trochę czasu wzięłam szybki i gorący prysznic. Ubrałam
się luźno i zrobiłam w miarę naturalny makijaż, ale taki by jak najstaranniej
ukryć oznaki zmęczenia, niewyspania i złości. Wzięłam najpotrzebniejsze
podręczniki i ciesząc się ze świecącego
słońca, które mogło być moim wytłumaczeniem na okulary przeciwsłoneczne na
nosie, wyszłam z pokoju.
- Miyun. – odwróciłam się w stronę skąd dobiegał głos wołający moje imię.
- Hoseok jeśli dobrze pamiętam. – powiedziałam spokojnie przytulając do siebie książki.
- Tak. – chłopak uśmiechnął się promiennie podchodząc bliżej do mnie. – Jak Ci się spało? – zapytał miło przechylając głowę delikatnie w bok.
- Średnio. – odparłam spokojnie.
- Rozumiem. – brunet pokiwał powoli głową. – Wiesz może gdzie podziewa się Twój brat?
- Nie. – odparłam odwracając wzrok od Hoseoka, na wspomnienie zachowania mojego brata wczorajszego dnia.
- Nie mogę się z nim skontaktować odkąd wczoraj byłem u Ciebie. – chłopak podrapał się po głowie.
- Ja też nie mam z nim kontaktu od wczoraj. – odparłam cicho patrząc na swoje różowe trampki. Hoseok dotknął delikatnie mojego ramienia, więc skierowałam na niego swój wzrok.
- Na pewno nic mu nie jest. To mądry chłopak, pomimo tego, że lubi się wygłupiać jest odpowiedzialny i zawsze wie co robi. – brunet uśmiechnął się do mnie miło, a ja odwzajemniłam słabo jego uśmiech. Pokiwałam głową delikatnymi ruchami, a brunet ukłonił mi się lekko i odszedł. Westchnęłam cicho i przypomniałam sobie o rozbitym wczoraj telefonie.
- Świetnie, nawet jakbym chciała się z bratem skontaktować to nie mam jak. – mruknęłam z niezadowoleniem w głosie i ruszyłam na pierwsze zajęcia.
Wchodząc do głównego budynku włożyłam obie słuchawki do uszu i włączyłam sobie głośno muzykę. Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie, żeby sprawdzić godzinę. Miałam jeszcze dwadzieścia minut do pierwszych zajęć i nie wiedząc co mam zrobić usiadłam na pobliskim parapecie wyjmując książkę z torby. Otworzyłam ją na odpowiedniej stronie, ale zamiast zająć się swoją lekturą przyglądałam się ludziom, którzy krążyli w tą i z powrotem po korytarzu. Wszyscy się gdzieś śpieszyli, nie mieli czasu na nic i nie wiedziałam czy dużo tracą czy też nie. Po chwili przypomniało mi się, że od rana ktoś próbował dobić się do mojego pokoju i resztę oczekiwania na dzwonek zajęło mi zastanawianie się kto to mógł być.
Poczułam delikatne szturchnięcie w ramię. Uniosłam wzrok i ujrzałam przed sobą Taehyunga. Wyjęłam jedną słuchawkę i ponownie zwróciłam na niego swój wzrok.
- O co chodzi? – zapytałam spokojnie.
- Chciałem się tylko przywitać. – chłopak o jasnobrązowych włosach uśmiechnął się do mnie ukazując przy tym rząd zębów.
- To miłe. – skinęłam delikatnie głową, odwzajemniając słabo jego uśmiech.
- Wszystko w porządku? – Taehyung zmarszczył brwi siadając naprzeciwko mnie.
- Miyun. – odwróciłam się w stronę skąd dobiegał głos wołający moje imię.
- Hoseok jeśli dobrze pamiętam. – powiedziałam spokojnie przytulając do siebie książki.
- Tak. – chłopak uśmiechnął się promiennie podchodząc bliżej do mnie. – Jak Ci się spało? – zapytał miło przechylając głowę delikatnie w bok.
- Średnio. – odparłam spokojnie.
- Rozumiem. – brunet pokiwał powoli głową. – Wiesz może gdzie podziewa się Twój brat?
- Nie. – odparłam odwracając wzrok od Hoseoka, na wspomnienie zachowania mojego brata wczorajszego dnia.
- Nie mogę się z nim skontaktować odkąd wczoraj byłem u Ciebie. – chłopak podrapał się po głowie.
- Ja też nie mam z nim kontaktu od wczoraj. – odparłam cicho patrząc na swoje różowe trampki. Hoseok dotknął delikatnie mojego ramienia, więc skierowałam na niego swój wzrok.
- Na pewno nic mu nie jest. To mądry chłopak, pomimo tego, że lubi się wygłupiać jest odpowiedzialny i zawsze wie co robi. – brunet uśmiechnął się do mnie miło, a ja odwzajemniłam słabo jego uśmiech. Pokiwałam głową delikatnymi ruchami, a brunet ukłonił mi się lekko i odszedł. Westchnęłam cicho i przypomniałam sobie o rozbitym wczoraj telefonie.
- Świetnie, nawet jakbym chciała się z bratem skontaktować to nie mam jak. – mruknęłam z niezadowoleniem w głosie i ruszyłam na pierwsze zajęcia.
Wchodząc do głównego budynku włożyłam obie słuchawki do uszu i włączyłam sobie głośno muzykę. Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie, żeby sprawdzić godzinę. Miałam jeszcze dwadzieścia minut do pierwszych zajęć i nie wiedząc co mam zrobić usiadłam na pobliskim parapecie wyjmując książkę z torby. Otworzyłam ją na odpowiedniej stronie, ale zamiast zająć się swoją lekturą przyglądałam się ludziom, którzy krążyli w tą i z powrotem po korytarzu. Wszyscy się gdzieś śpieszyli, nie mieli czasu na nic i nie wiedziałam czy dużo tracą czy też nie. Po chwili przypomniało mi się, że od rana ktoś próbował dobić się do mojego pokoju i resztę oczekiwania na dzwonek zajęło mi zastanawianie się kto to mógł być.
Poczułam delikatne szturchnięcie w ramię. Uniosłam wzrok i ujrzałam przed sobą Taehyunga. Wyjęłam jedną słuchawkę i ponownie zwróciłam na niego swój wzrok.
- O co chodzi? – zapytałam spokojnie.
- Chciałem się tylko przywitać. – chłopak o jasnobrązowych włosach uśmiechnął się do mnie ukazując przy tym rząd zębów.
- To miłe. – skinęłam delikatnie głową, odwzajemniając słabo jego uśmiech.
- Wszystko w porządku? – Taehyung zmarszczył brwi siadając naprzeciwko mnie.
- Dlaczego pytasz? – zapytałam patrząc na niego przez ciemne
szkła okularów.
- Jesteś jakaś nieobecna. Wydajesz się być smutna i widziałem jak przyglądasz się tym wszystkim ludziom. Ktoś Ci coś zrobił? – zapytał zmartwiony.
- Nie, po prostu się nie wyspałam. – wzruszyłam ramionami. – A teraz wybacz.. – odezwałam się gdy zadzwonił dzwonek i zeszłam z parapetu. – ale muszę iść na zajęcia. – ukłoniłam mu się delikatnie i odeszłam od niego. Odetchnęłam cicho i ponownie przytulając książkę do siebie, spojrzałam na swój plan zajęć. Czekały mnie zajęcia z tańca, co oznaczało, że ponownie spotkam się z Yehri. Chcąc nie chcąc uśmiechnęłam się delikatnie na myśl o czarnowłosej, która cały czas chodziła rozpromieniona. Weszłam na salę i od razu poszłam się przebrać. Gdy wróciłam czarnowłosa ponownie rozmawiała z tym samym chłopakiem co wczoraj. Ustałam w jednym z kątów i zaczęłam rozgrzewkę, co jakiś czas zerkając ukradkiem na Yehri i nieznajomego. Cały czas się kłócili, ale w pewnym momencie dziewczyna nie wytrzymała i uderzyła chłopaka w twarzach, któremu odrzuciło głowę. Czarnowłosa szybko zasłoniła usta obiema dłońmi, chyba samej nie wierząc w to co się stało. Podbiegłam szybko do nich i dotknęłam jej ramienia. Poczułam, że ciało dziewczyny się spięło.
- Spokojnie, to tylko ja. – powiedziałam próbując uspokoić dziewczynę. Yehri skierowała na mnie swój wzrok, a kąciki jej ust wykrzywiły się na znak niezadowolenia. Poczułam, że moje policzki robią się czerwone wzięłam głęboki wdech i spojrzałam na chłopaka, który cały czas nam się przyglądał.
- J-ja nie wiem kim jesteś.. A-ale z-zostaw ją w spokoju. – powiedziałam próbując brzmieć pewnie. Chłopak uniósł jedną brew i spojrzał na moją buzię.
- Bo co mi zrobisz? – zapytał rozbawiony.
- Dowiesz się jak się od n-niej nie o-odczepisz. – odparłam brzmiąc już pewniej.
- Yehri nie wiedziałem, że masz taką obstawę. – chłopak prychnął chamsko w kierunku czarnowłosej.
- Nie słyszałeś? – Yehri odsunęła mnie delikatnie na bok. – Wynoś się stąd! – krzyknęła ponownie popychając chłopaka, który w ostatnim ułamku sekundy zdołał utrzymać równowagę i się nie przewrócić.
- Masz tydzień. – warknął w kierunku dziewczyny i wyszedł z sali otwierając drzwi z głośnym hukiem.
- Wszystko w porządku? – położyłam ponownie dłoń na jej ramieniu, a ona spojrzała na mnie i odetchnęła cicho. – Zrobił Ci coś? – zapytałam patrząc na odkryte fragmenty ciała dziewczyny.
- Nic mi nie zrobił, ale nie musiałaś się wtrącać. Dałabym sobie radę sama. – Yehri spojrzała na mnie karcąco.
- Przepraszam.. Ja myślałam, że coś Ci zrobi.. – odparłam cicho kierując wzrok na ziemię.
- Nie tutaj, nie w szkole. – dziewczyna odparła spokojnie. – Ale dziękuję. Dawno nikt nie stanął w mojej obronie. – dodała, a ja szybko uniosłam na nią wzrok. Czarnowłosa uśmiechnęła się do mnie co delikatnie odwzajemniłam. – Ćwiczymy? – zapytała na co pokiwałam głową i zajęłyśmy się wymyślaniem nowych ruchów.
- Ziemia do Miyun! – Yehri pstryknęła mi palcami przed nosem. Wyrwana z myśli pokręciłam delikatnie głową i spojrzałam na dziewczynę.
- O co chodzi? – zapytałam patrząc na nią.
- To chyba ja Ciebie powinnam o to zapytać. Cały czas wydajesz się być myślami w zupełnie innym miejscu. – skinęła głową w moją stronę.
- Po prostu się zamyśliłam. Przepraszam. – westchnęłam cicho.
- Nie musisz mnie przepraszać, po prostu przypominam Ci, że mamy dwa miesiące na wymyślenie choreografii na zaliczenie, a Ty cały czas powtarzasz jeden i ten sam błąd. Miyun skup się. – Yehri poklepała mnie pocieszająco po ramieniu na co słabo się uśmiechnęłam. – Na dzisiaj koniec, ale widzimy się jutro. – zaśmiała się miło i odeszła. Zabrałam swoje rzeczy i poszłam wziąć prysznic.
Przez cały dzień próbowałam wypatrzeć na korytarzu swojego brata, ale nigdzie go nie było. Westchnęłam zrezygnowana i udałam się na resztę zajęć.
Wychodząc z ostatniej lekcji, wyszłam ostatnia z całej grupy. Spojrzałam za okna, słońce chyliło się ku zachodowi coraz bardziej. Nie sądziłam, że lekcję plastyki mogą być aż takie ciekawe, że zajęły mi prawie całe popołudnie.
- Hej! Siostro Youngjae! – znajomy głos, ale nie pamiętałam imienia właściciela tego głosu. Spojrzałam na bruneta, który szedł w moim kierunku z tym samym łobuzerskim uśmiechem, który miał na twarzy w dzień, w którym się poznaliśmy. - Jestem Miyun. – odparłam grzecznie, ale niepewnie gdy do mnie podszedł.
- No fakt. – pstryknął palcami obejmując mnie ramieniem. – Plany na wieczór?
- Będę się uczyć. – odparłam cicho nie patrząc na bruneta.
- To mała zmiana, porywam Cię. – odparł spokojnie stukając palcami w moje ramię.
- Przecież powiedziałam, że będę się uczyć. – odparłam cicho próbując ukryć oburzenie w głosie.
- A ja nie pytałem Cię o zdanie. Powiedziałem, że Cię porywam. – powiedział zabierając mi plecak z ramienia.
- Oddaj! – uniosłam głos czując coraz większe podirytowanie.
- Spokojnie, nie ukradnę Ci go. Po prostu lepiej będzie jak na razie ja go będę niósł. – odparł puszczając mi oczko. - Czy mój głupi brat nie ma dla Ciebie czasu, że zawracasz mi głowę? – zapytałam zła po czym szybko zasłoniłam usta dłonią czując, że moje policzki robią się gorące, wywołując tym samym śmiech u bruneta.
- Ma, ale Ty mi teraz jesteś potrzebna. – skinął głową nie zwracając uwagi na mój ton. Pokręciłam głową zrezygnowana i bez dalszych protestów udałam się z chłopakiem do budynku mieszkalnego. Pod samymi schodami trwała szarpanina pomiędzy dwiema osobami. Brunet złapał mnie za ramię i odciągnął kawałek dalej, samemu przypatrując się temu co się dzieję.
- Nie masz zamiaru zareagować? – zapytałam patrząc z przerażeniem to na szamoczącą się parę to na bruneta, który cały czas mnie obejmował.
- To nie moja sprawa. – pokręcił głową. Z coraz większym przerażeniem patrzyłam jak po kolei wymieniają między sobą ciosy. Gdy jeden z nich, wyższy o blond włosach powalił tego drugiego na ziemię otworzyłam szeroko oczy.
- Zrób coś! – uniosłam głos gdy ten wyższy zaczął kopać tego drugiego w brzuch.
- Nie wtrącam się w nieswoje sprawy. – wzruszył obojętnie ramionami. Wzięłam głęboki wdech i wyrwałam się brunetowi po czym rzuciłam się biegiem w kierunku osób, które nie przestawały się bić.
- Zostaw go! - krzyknęłam upadając na kolana przy chłopaku leżącym na ziemi.
- Odsuń się dziewczynko, bo i Ty dostaniesz. – ten wyższy zaśmiał się chamsko patrząc na mnie z góry gdy ten drugi zwijał się z bólu na ziemi.
- To proszę bardzo, chociaż będę wiedziała, że dostałam słusznie. – spojrzałam twardo na niego.
- Skoro tak stawiasz sprawę. – prychnął i już chciał mnie uderzyć gdy usłyszałam znajomy mi głos za moimi plecami.
- Taemin zostaw ją. – to był mój brat. Spojrzałam na chłopaka, który cały czas trzymał zaciśniętą pięść w górze.
- Youngjae chociaż Ty się w to nie wtrącaj. – brunet pokręcił głową.
- To moja siostra Taemin. – odparł na co chłopak rozszerzył oczy i spojrzał na mnie, a potem z powrotem na mojego brata.
- W takim razie przepraszam. – ukłonił się i bez dalszych komentarzy odszedł. Spojrzałam na chłopaka, który leżał na ziemi. Był nieprzytomny, a jego twarz była cała zakrwawiona.
- Co z nim? – brat ukucnął przy mnie dotykając mojego ramienia.
- Musimy wezwać karetkę albo sami powinniśmy zawieźć go do szpitala. Widziałam co mu robił, mogło mu się stać coś poważnego. – pokręciłam głową i razem z bratem zawołaliśmy pomoc by wnieść nieznajomego do samochodu, po czym pojechaliśmy z nim do szpitala.
- Jesteś jakaś nieobecna. Wydajesz się być smutna i widziałem jak przyglądasz się tym wszystkim ludziom. Ktoś Ci coś zrobił? – zapytał zmartwiony.
- Nie, po prostu się nie wyspałam. – wzruszyłam ramionami. – A teraz wybacz.. – odezwałam się gdy zadzwonił dzwonek i zeszłam z parapetu. – ale muszę iść na zajęcia. – ukłoniłam mu się delikatnie i odeszłam od niego. Odetchnęłam cicho i ponownie przytulając książkę do siebie, spojrzałam na swój plan zajęć. Czekały mnie zajęcia z tańca, co oznaczało, że ponownie spotkam się z Yehri. Chcąc nie chcąc uśmiechnęłam się delikatnie na myśl o czarnowłosej, która cały czas chodziła rozpromieniona. Weszłam na salę i od razu poszłam się przebrać. Gdy wróciłam czarnowłosa ponownie rozmawiała z tym samym chłopakiem co wczoraj. Ustałam w jednym z kątów i zaczęłam rozgrzewkę, co jakiś czas zerkając ukradkiem na Yehri i nieznajomego. Cały czas się kłócili, ale w pewnym momencie dziewczyna nie wytrzymała i uderzyła chłopaka w twarzach, któremu odrzuciło głowę. Czarnowłosa szybko zasłoniła usta obiema dłońmi, chyba samej nie wierząc w to co się stało. Podbiegłam szybko do nich i dotknęłam jej ramienia. Poczułam, że ciało dziewczyny się spięło.
- Spokojnie, to tylko ja. – powiedziałam próbując uspokoić dziewczynę. Yehri skierowała na mnie swój wzrok, a kąciki jej ust wykrzywiły się na znak niezadowolenia. Poczułam, że moje policzki robią się czerwone wzięłam głęboki wdech i spojrzałam na chłopaka, który cały czas nam się przyglądał.
- J-ja nie wiem kim jesteś.. A-ale z-zostaw ją w spokoju. – powiedziałam próbując brzmieć pewnie. Chłopak uniósł jedną brew i spojrzał na moją buzię.
- Bo co mi zrobisz? – zapytał rozbawiony.
- Dowiesz się jak się od n-niej nie o-odczepisz. – odparłam brzmiąc już pewniej.
- Yehri nie wiedziałem, że masz taką obstawę. – chłopak prychnął chamsko w kierunku czarnowłosej.
- Nie słyszałeś? – Yehri odsunęła mnie delikatnie na bok. – Wynoś się stąd! – krzyknęła ponownie popychając chłopaka, który w ostatnim ułamku sekundy zdołał utrzymać równowagę i się nie przewrócić.
- Masz tydzień. – warknął w kierunku dziewczyny i wyszedł z sali otwierając drzwi z głośnym hukiem.
- Wszystko w porządku? – położyłam ponownie dłoń na jej ramieniu, a ona spojrzała na mnie i odetchnęła cicho. – Zrobił Ci coś? – zapytałam patrząc na odkryte fragmenty ciała dziewczyny.
- Nic mi nie zrobił, ale nie musiałaś się wtrącać. Dałabym sobie radę sama. – Yehri spojrzała na mnie karcąco.
- Przepraszam.. Ja myślałam, że coś Ci zrobi.. – odparłam cicho kierując wzrok na ziemię.
- Nie tutaj, nie w szkole. – dziewczyna odparła spokojnie. – Ale dziękuję. Dawno nikt nie stanął w mojej obronie. – dodała, a ja szybko uniosłam na nią wzrok. Czarnowłosa uśmiechnęła się do mnie co delikatnie odwzajemniłam. – Ćwiczymy? – zapytała na co pokiwałam głową i zajęłyśmy się wymyślaniem nowych ruchów.
- Ziemia do Miyun! – Yehri pstryknęła mi palcami przed nosem. Wyrwana z myśli pokręciłam delikatnie głową i spojrzałam na dziewczynę.
- O co chodzi? – zapytałam patrząc na nią.
- To chyba ja Ciebie powinnam o to zapytać. Cały czas wydajesz się być myślami w zupełnie innym miejscu. – skinęła głową w moją stronę.
- Po prostu się zamyśliłam. Przepraszam. – westchnęłam cicho.
- Nie musisz mnie przepraszać, po prostu przypominam Ci, że mamy dwa miesiące na wymyślenie choreografii na zaliczenie, a Ty cały czas powtarzasz jeden i ten sam błąd. Miyun skup się. – Yehri poklepała mnie pocieszająco po ramieniu na co słabo się uśmiechnęłam. – Na dzisiaj koniec, ale widzimy się jutro. – zaśmiała się miło i odeszła. Zabrałam swoje rzeczy i poszłam wziąć prysznic.
Przez cały dzień próbowałam wypatrzeć na korytarzu swojego brata, ale nigdzie go nie było. Westchnęłam zrezygnowana i udałam się na resztę zajęć.
Wychodząc z ostatniej lekcji, wyszłam ostatnia z całej grupy. Spojrzałam za okna, słońce chyliło się ku zachodowi coraz bardziej. Nie sądziłam, że lekcję plastyki mogą być aż takie ciekawe, że zajęły mi prawie całe popołudnie.
- Hej! Siostro Youngjae! – znajomy głos, ale nie pamiętałam imienia właściciela tego głosu. Spojrzałam na bruneta, który szedł w moim kierunku z tym samym łobuzerskim uśmiechem, który miał na twarzy w dzień, w którym się poznaliśmy. - Jestem Miyun. – odparłam grzecznie, ale niepewnie gdy do mnie podszedł.
- No fakt. – pstryknął palcami obejmując mnie ramieniem. – Plany na wieczór?
- Będę się uczyć. – odparłam cicho nie patrząc na bruneta.
- To mała zmiana, porywam Cię. – odparł spokojnie stukając palcami w moje ramię.
- Przecież powiedziałam, że będę się uczyć. – odparłam cicho próbując ukryć oburzenie w głosie.
- A ja nie pytałem Cię o zdanie. Powiedziałem, że Cię porywam. – powiedział zabierając mi plecak z ramienia.
- Oddaj! – uniosłam głos czując coraz większe podirytowanie.
- Spokojnie, nie ukradnę Ci go. Po prostu lepiej będzie jak na razie ja go będę niósł. – odparł puszczając mi oczko. - Czy mój głupi brat nie ma dla Ciebie czasu, że zawracasz mi głowę? – zapytałam zła po czym szybko zasłoniłam usta dłonią czując, że moje policzki robią się gorące, wywołując tym samym śmiech u bruneta.
- Ma, ale Ty mi teraz jesteś potrzebna. – skinął głową nie zwracając uwagi na mój ton. Pokręciłam głową zrezygnowana i bez dalszych protestów udałam się z chłopakiem do budynku mieszkalnego. Pod samymi schodami trwała szarpanina pomiędzy dwiema osobami. Brunet złapał mnie za ramię i odciągnął kawałek dalej, samemu przypatrując się temu co się dzieję.
- Nie masz zamiaru zareagować? – zapytałam patrząc z przerażeniem to na szamoczącą się parę to na bruneta, który cały czas mnie obejmował.
- To nie moja sprawa. – pokręcił głową. Z coraz większym przerażeniem patrzyłam jak po kolei wymieniają między sobą ciosy. Gdy jeden z nich, wyższy o blond włosach powalił tego drugiego na ziemię otworzyłam szeroko oczy.
- Zrób coś! – uniosłam głos gdy ten wyższy zaczął kopać tego drugiego w brzuch.
- Nie wtrącam się w nieswoje sprawy. – wzruszył obojętnie ramionami. Wzięłam głęboki wdech i wyrwałam się brunetowi po czym rzuciłam się biegiem w kierunku osób, które nie przestawały się bić.
- Zostaw go! - krzyknęłam upadając na kolana przy chłopaku leżącym na ziemi.
- Odsuń się dziewczynko, bo i Ty dostaniesz. – ten wyższy zaśmiał się chamsko patrząc na mnie z góry gdy ten drugi zwijał się z bólu na ziemi.
- To proszę bardzo, chociaż będę wiedziała, że dostałam słusznie. – spojrzałam twardo na niego.
- Skoro tak stawiasz sprawę. – prychnął i już chciał mnie uderzyć gdy usłyszałam znajomy mi głos za moimi plecami.
- Taemin zostaw ją. – to był mój brat. Spojrzałam na chłopaka, który cały czas trzymał zaciśniętą pięść w górze.
- Youngjae chociaż Ty się w to nie wtrącaj. – brunet pokręcił głową.
- To moja siostra Taemin. – odparł na co chłopak rozszerzył oczy i spojrzał na mnie, a potem z powrotem na mojego brata.
- W takim razie przepraszam. – ukłonił się i bez dalszych komentarzy odszedł. Spojrzałam na chłopaka, który leżał na ziemi. Był nieprzytomny, a jego twarz była cała zakrwawiona.
- Co z nim? – brat ukucnął przy mnie dotykając mojego ramienia.
- Musimy wezwać karetkę albo sami powinniśmy zawieźć go do szpitala. Widziałam co mu robił, mogło mu się stać coś poważnego. – pokręciłam głową i razem z bratem zawołaliśmy pomoc by wnieść nieznajomego do samochodu, po czym pojechaliśmy z nim do szpitala.
Subskrybuj:
Posty (Atom)