Podniosłam się z łóżka trzymając dłoń na żebrach.
- Uspokójcie się oboje. - powiedziałam twardo stając między chłopakami.
- To niech on stąd wypierdala. - Cztery skinął głową na Baekhyuna, który nie odrywał wzroku od niego.
- Co tu się dzieję? - do sali wszedł Jimin, który od razu na mnie spojrzał. - Miyun dlaczego Ty nie leżysz w łóżku? - zmarszczył brwi podchodząc do mnie.
- Bo Ci idioci się kłócą. - pokręciłam głową łapiąc się chłopaka gdy ugięły się pode mną nogi. Cztery od razu do mnie podszedł i bez wahania, ale delikatnie wziął mnie na ręce i położył mnie do łóżka.
- Wypierdalaj stąd. Masz trzy sekundy. - Cztery spojrzał na Baekhyuna gdy przykrył mnie do pasa kołdrą.
- To Ty się stąd wynoś. - Baekhyun spojrzał na mnie po chwili wracając wzrokiem na Cztery. Cztery wyprostował się powoli i odwracając się uderzył Byuna z pięści w twarz. Baekhyun przewrócił się na krzesełko, które razem z nim przewróciło się na ziemię.
- Hej! - krzyknęłam zrywając się z łóżka. Szybko tego pożałowałam przewracając się na łóżko, gdy poczułam ostry ból żeber.
- Wynoś. Się. Stąd! - Cztery wycedził przez zęby podnosząc Baekhyuna za kołnierz od koszulki i wyrzucił go z sali po czym zamknął drzwi.
- Cztery. - Jimin szepnął przerażony.
- Co jest? - spojrzał na niego szybko słysząc jego ton.
- Wezwij lekarza. - odparł szybko wskazując na plamę krwi na mojej koszulce.
[dwie godziny później]
Otworzyłam oczy nie czując żadnego bólu. Zmarszczyłam brwi gdy poczułam jakąś rurkę w gardle. Podniosłam powoli rękę i dotknęłam rurki, która wystawała z moich ust.
- Zaraz Ci to wyjmą. - usłyszałam głos Cztery, a potem zauważyłam jak wyszedł z sali i wrócił z pielęgniarką i lekarką.
- Jak się czujesz? - Shinhye uśmiechnęła się do mnie gdy pielęgniarka uporała się z urządzeniem, które pomagało mi oddychać.
- Nijak. - odparłam zachrypniętym głosem i napiłam się wody, którą podała mi pielęgniarka.
- To znaczy? - brunetka zmarszczyła brwi zapisując coś najprawdopodobniej w mojej karcie.
- Nie czuję nic, kompletnie nic. - pokręciłam głową.
- To pewnie od morfiny. - Cztery ponownie siedział na krzesełku obok mojego łóżka.
- Pewnie tak. Miyun jesteś strasznie poobijana. Nie możesz wykonywać żadnych gwałtownych ruchów, bo żebra muszą Ci się pozrastać, a jeśli nie będziesz wykonywać moich zaleceń żebra mogą uszkodzić Ci narządy wewnętrzne, a nawet mogą przebić Ci płuca, więc musisz na siebie uważać. - powiedziała powoli, ale stanowczo. Pokiwałam głową i spojrzałam na Cztery, który mi się przyglądał.
- Kiedy będzie mogła wyjść? - Cztery skierował swój wzrok na Shinhye.
- Gdy tylko skończy się jej kroplówka. - skinęła głową i wyszła. Oparłam się powoli o poduszkę i westchnęłam ciężko.
- Nie możesz sama zamieszkać. - głos Cztery był spokojny, ale twardy i stanowczy. Spojrzałam na niego marszcząc brwi.
- Ale z chłopakami też nie mogę. - pokręciłam głową przypominając sobie słowa Namjoona.
- Zamieszkasz ze mną. - powiedział spokojnie. Rozszerzyłam mocno oczy na jego słowa.
- Jeszcze kilka dni temu odpychałeś mnie od siebie rękami i nogami, a teraz mi proponujesz, żebym z Tobą zamieszkała? - zapytałam z niedowierzaniem w głosie.
- Ja Ci nic nie proponuję. - odparł spokojnie. - Ja Cię tylko informuję.
- Jesteś niemożliwy. - pokręciłam głową i zamknęłam ponownie oczy.
Gdy kroplówka się skończyła, tak jak powiedziała Shinhye wyszłam ze szpitala, a teraz byłam w drodze do mieszkania Cztery. Czułam w środku, że to się dobrze nie skończy, ale nie chcąc dyskutować z nim, przez całą drogę nie odezwałam się słowem. Zatrzymaliśmy się w jednej z biedniejszych dzielnic i wysiedliśmy z taksówki. Podziękowałam i zapłaciłam kierowcy, a Cztery wziął moją torbę, którą przywiózł mi Jimin. Weszliśmy do środka jednego z bloków, a potem z trudnościami weszliśmy na czwarte piętro.
- Czy to ma jakiś związek ze sobą? - spojrzałam na Cztery gdy weszliśmy do jego mieszkania.
- To znaczy? - Cztery zamknął drzwi za nami i postawił moją torbę na sofie.
- Twoje imię i piętro. - odparłam delikatnie rozbawiona. Chłopak spojrzał na mnie znudzonym i obojętnym spojrzeniem po czym bez słowa ruszył w głąb mieszkania.
- Luksusów tu nie ma, ale przynajmniej będziesz bezpieczna. - powiedział wyjmując butelkę wody z lodówki.
- Skąd znasz się z chłopakami? - zapytałam siadając na fotelu w salonie.
- To długa historia, która nie powinna Cię interesować. - odparł chłodnym tonem dając mi do zrozumienia, że nie będzie dalej ciągnął tego tematu. Westchnęłam cicho i powoli się oparłam. - Boli? - Cztery zmarszczył brwi widząc grymas na mojej twarzy.
- Trochę. - odparłam próbując brzmieć spokojnie.
- Pobladłaś. - skinął głową w moją stronę.
- To nic takiego. - wzruszyłam delikatnie ramionami.
- Zobaczymy. - pokręcił głową i napił się wody.
Wieczorem przyszedł do nas Jeongguk, żeby sprawdzić co ze mną. Gdy ja siedziałam w salonie i oglądałam telewizję, Cztery i Jeongguk rozmawiali w kuchni.
- To, że zaufaliśmy Ci co do niej, nie oznacza, że w pełni znowu Ci ufamy. - Jeongguk syknął ostro w jego stronę.
- Ale mam to w dupie, jasne? - Cztery uderzył dłonią w blat. - Mnie interesuję tylko jej bezpieczeństwo, a co będzie z wami mam gdzieś, więc możesz już stąd wypierdalać. - dodał spokojnie, ale twardo dając brunetowi do zrozumienia, że to nie była propozycja. Jeongguk wyszedł z kuchni i spojrzał na mnie.
- Uważaj na siebie. - powiedział stanowczo i wyszedł trzaskając drzwiami. Wróciłam z powrotem wzrokiem na telewizor udając, że nic nie słyszałam gdy Cztery wrócił do salonu.
- To, że interesuję się Twoim bezpieczeństwem nie oznacza, że będziemy jakimiś wspaniałymi przyjaciółmi. - powiedział kierując wzrok na mnie.
- Nic takiego nie powiedziałam. - wzruszyłam ramionami nie patrząc na chłopaka.
- Wolę uprzedzić, żebyś sobie czegoś nie pomyślała. - odparł ubierając kurtkę. - Wychodzę i wrócę za kilka godzin, a Ty w tym czasie nikomu nie otwieraj. - dodał i wyszedł zamykając drzwi na klucz. Chciałam podnieść się i poszperać z ciekawości w jego mieszkaniu, ale gdyby mnie na tym przyłapał nie wiem czy dobrze by to się skończyło. Położyłam się, więc powoli na sofie i utkwiłam wzrok w telewizorze.
Po kilku godzinach usłyszałam głośne śmiechy na klatce. Zmarszczyłam brwi i uniosłam się delikatnie na łokciu kierując wzrok na drzwi. Gdy te się otworzyły położyłam się z powrotem. Po odgłosach kroków można było się domyślić, że weszły dwie osoby i jedna z nich była dziewczyną, bo było słychać stukot szpilek.
- A to co? - śmiech dziewczyny dawał do zrozumienia, że była kompletnie pijana.
- Ona? Nią się nie przejmuj, jakaś przybłęda. - Cztery roześmiał się oschle i razem z pijaną dziewczyną zamknęli się w jednym z pokoi,w których jeszcze nie byłam i mam nadzieję, że prędko nie będę.
Usiłując zasnąć zasłaniałam sobie uszy poduszką, gdyż odgłosy dochodzące z pokoju, w którym pijana para się zamknęłam uniemożliwiały mi spokojny sen. Wściekła zdjęłam poduszkę z twarzy i odłożyłam ją na bok. Podniosłam się powoli z sofy i biorąc telefon wyszłam na klatkę schodową. Wybierając numer usiadłam na jednym ze schodków.
- Halo? - z drugiej strony usłyszałam zaspany głos swojej przyjaciółki.
- Przepraszam, że Cię obudziłam, ale muszę z kimś porozmawiać. - powiedziałam cicho, nie chcąc by Cztery zauważył moje zniknięcie.
- Coś się stało? - w głosie dziewczyny było słychać troskę.
- Ta, Cztery się stał. - odparłam zła.
- Co Ci zrobił? - Yehri zapytała zdziwiona.
- Uniemożliwia mi spokojny sen. - odparłam opierając głowę o ścianę.
- Czym? - Yehri roześmiała się cicho.
- Pieprzy się z jakąś typiarą w pokoju obok. - odparłam wściekła. Yehri roześmiała się, ale po chwili przestała się śmiać.
- To bardzo poważna sprawa. - odparła rozbawiona, próbując powstrzymać śmiech.
- Yehri to nie jest śmieszne. - odparłam poważnie, po chwili czując jak kąciki ust same unoszą mi się do góry. - No dobra, może trochę, ale ja chce spać. - dodałam już spokojniej.
- Poczekaj, na pewno długo mu to nie zajmie i szybko pójdzie spać. - zaśmiała się cicho.
- Pewnie masz rację. - zawtórowałam jej cicho. - Jak się czujesz? - zapytałam z troską w głosie.
- Dobrze, czemu pytasz? - zapytała zaskoczona.
- Słyszałam, że również zostałaś poszkodowana. - odparłam cicho.
- Ale nie tak bardzo jak Ty. Gdyby nie Hoseok to nie wiem co ona by z Tobą zrobiła. - w głosie dziewczyny było słychać smutek.
- Hoseok? - zapytałam zdziwiona.
- Tak. Zobaczył z daleka co się dzieję i uratował Cię. - powiedziała cicho.
- A co z nią? - zmarszczyłam brwi czując nieprzyjemne dreszcze na ciele.
- Uciekła. - odparła zła. - Ale chłopacy dopilnują, żeby nic Ci się nie stało. - dodała szybko.
- Wiem, dziękuję wam za to. - odparłam, a w tej chwili drzwi za moimi plecami się otworzyły. - Muszę kończyć. Kocham Cię. - powiedziałam podnosząc się i przytrzymując się ściany.
- Ja Ciebie też, uważaj na siebie. - odparła po czym się rozłączyłam i odwróciłam się.
- Co Ty tutaj robisz? - Cztery stał w drzwiach ubrany tylko w bokserki.
- Rozmawiałam przez telefon. - wzruszyłam ramionami i chciałam go wyminąć w drzwiach, ale Cztery złapał mnie za nadgarstek zatrzymując mnie.
- Dlaczego nie śpisz i dlaczego nie było Cię w środku? - zapytał oschle.
- Bo Ty i Twoja kokietka mi to uniemożliwialiście. - wyszarpnęłam swój nadgarstek z jego uścisku. - A teraz wybacz, ale może w końcu uda mi się zasnąć. - dodałam i wymijając go weszłam do mieszkania.
- Miyun ostatni raz coś takiego zrobiłaś, że wyszłaś w środku nocy. - powiedział twardo i zamknął drzwi na klucz.
- Nie masz prawa mi rozkazywać. - syknęłam odwracając się w jego stronę.
- Chcesz się założyć? - uniósł brew krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Skarbie gdzie jesteś? - usłyszeliśmy głos nadal pijanej dziewczyny.
- No skarbie? Idź, bo Ci laska ostygnie. - uśmiechnęłam się chamsko i położyłam się z powrotem an sofie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz